Rzeczpospolita: ONZ alarmuje o masowych mordach cywilów w dzielnicach Aleppo, przejmowanych przez armię rządową i prorządowe milicje. ONZ oraz Międzynarodowy Czerwony Krzyż apeluje do Asada i Moskwy o wstrzymanie działań wojennych. Jak pan ocenia działania Rosji w Syrii?
Aleksandr Golc: Głównym celem rosyjskiej polityki zagranicznej jest obecnie wspieranie reżimu Asada. Nie zakładałbym, że Rosja ma duży wpływ na to, co się dzieje na ziemi. Każdy szturm jest wielką tragedią, ponieważ ginie ogromna liczba cywilów. Pod tym względem szturm Aleppo niczym się nie różni od szturmu Mosulu (w operacji bierze udział iracka armia, Turcja, Kurdowie oraz zachodnia koalicja – red.). Odpowiedzialność za te dzikie mordy Rosja ponosi jedynie w tym sensie, że związała się z okrutnym reżimem. Ale wszystkie reżimy w tej części świata są okrutne.
Czy w Rosji nie zakładają takiej opcji, że reżim Asada prędzej czy później i tak będzie musiał upaść?
Zwycięstwo w tej wojnie nie jest możliwe. Ale jeżeli Moskwa zaangażuje wystarczająco dużą ilość środków, reżim Asada będzie istniał jeszcze długo. Rosja ma wystarczające możliwości finansowe i militarne, by go wspierać. To jest zasadnicza kwestia dla Władimira Putina. Podczas swojego wystąpienia w ONZ on wyraźnie powiedział, że „każdy naród jest skazany na życie dyktatora, którego otrzymał".
Pojawia się coraz więcej informacji na temat wysyłania do Syrii jednostek specjalnych z Rosji. Czy biorą udział w operacjach naziemnych?