CNN, powołując się na liczne źródła we władzach USA twierdzi, że choć decyzja ws. ataku jeszcze nie zapadła, ale jeden z przedstawicieli amerykańskiej administracji twierdzi, że armia "będzie w stanie zareagować bardzo szybko", jeśli syryjskie władze użyją broni chemicznej w czasie ofensywy w prowincji Idlib. Wstępna lista celów ma przyspieszyć atak w momencie, gdy prezydent Trump wyda taki rozkaz.
USA krytykują Syrię i Rosję za samo podjęcie ofensywy w prowincji Idlib. "USA postrzegają to jako eskalację tego już i tak groźnego konfliktu" - napisał sekretarz stanu USA Mike Pompeo na Twitterze.
Jednocześnie - jak przypomina CNN - Rosjanie rozpoczynają ćwiczenia wojskowe na Morzu Śródziemnym z udziałem 26 okrętów i 30 samolotów bojowych, co może być przygotowaniem na amerykański atak na Syrię. Rosyjskie okręty miałyby wykorzystać swoje systemy radarowe do wykrycia lecących w kierunku Syrii rakiet, które mogłyby następnie zostać przechwycone przez systemy obrony przeciwlotniczej S-400 rozmieszczone przez Rosjan w Syrii.
USA już raz dokonały ataku rakietowego na Syrię - doszło do niego w kwietniu 2018 roku, gdy Waszyngton (wraz z Francją i Wielką Brytanią) zareagował w ten sposób na użycie broni chemicznej przeciwko cywilom w Doumie.