Leokadia Krajewska nazywana Lodzią, była jedną z pierwszych kobiet w Kompanii Ruchu Drogowego. Z lizakiem w dłoni dyrygowała ruchem na powstających skrzyżowaniach, pozbawionych sygnalizacji świetlnej.
Cieszyła się ogromną sympatią warszawiaków i przyjezdnych, stała się bohaterka licznych piosenek, wierszy, ale też artykułów w prasie i filmów dokumentalnych.
po latach pisał o niej między innymi Paweł Reszka w Magazynie "Rzeczpospolitej" we wrześniu 1997 roku:
"Najsłynniejsza milicjantka Leokadia Krajewska do dziś przechowuje list od premiera Cyrankiewicza i wspomina ten wieczór sprzed 49 lat, gdy on wziął ją w ramiona i razem pomknęli do tanga. Była wtedy pupilką Warszawy. Polska prasa zabijała się o nią. Odwiedzały zagraniczne gazety. "Żena na kriżowatce" - tytułował artykuł redaktor z sąsiedniej Czechosłowacji.
Wszystko mija. "Żena z kriżowatki" ma dziś 69 lat. Jest emerytowanym kapitanem MO, mieszka z mężem (emerytowanym pułkownikiem MO), który mawia: "Nie żałujemy, że pracowaliśmy w organach". Do teraz ludzie przyglądają się jej na ulicy: "Skąd ja panią znam?". - Nie zawsze się przyznaję, że jestem "Lodzią milicjantką" - mówi Krajewska".