O tym, że to Celiński jest najbardziej prawdopodobnym kandydatem SLD w wyborach w stolicy, informował w kwietniu Onet. Według portalu, pod uwagę brane były jeszcze takie osoby jak Małgorzata Szmajdzińska czy Katarzyna Piekarska. Kandydować nie chciała z kolei Monika Jaruzelska.
Jeszcze w 2017 roku Czarzasty mówił, że największe poparcie w wewnętrznych sondażach uzyskał Ryszard Kalisz, w latach 1998–2000 szef Kancelarii Prezydenta RP, a później, w latach 2004–2005, minister spraw wewnętrznych i administracji.
Wystawienie do wyborów Celińskiego, zdaniem Onetu, nie przypadnie do gustu Platformie Obywatelskiej, która obawia się, że kandydat SLD odbierze głosy Rafałowi Trzaskowskiemu.
Były minister kultury, w czasach PRL działacz opozycji demokratycznej, powiedział W TOK FM, że "wyobraża sobie, że wygra te wybory". - Rośnie zniechęcenie do polityki zamkniętej w sferze POPiS-owskiej - zauważył i porównał sytuację do 1989 roku i zjednoczenia pod przewodnictwem Lecha Wałęsy. - Na najsilniejszym spoczywa największa odpowiedzialność. A PO potrafi jedynie wchłaniać, likwidować, ciągle być hegemonem. Na to zgody nie ma - zapowiedział.
Celiński krytykował rządy Platformy Obywatelskiej. - Ktoś doprowadził do rządów PiS. To była polityka, nie przypadek - stwierdził. - Ale to jest wciąż największa siła opozycji demokratycznej. Różnica polega na tym, że PiS jest po stronie niedemokratycznej, a PO po demokratycznej - ocenił.