Mądrość sędziego ważniejsza niż dowód

W sądzie nie ma prawd objawionych.

Aktualizacja: 06.01.2017 07:53 Publikacja: 06.01.2017 07:08

Mądrość sędziego ważniejsza niż dowód

Foto: Fotorzepa, Krzysztof Skłodowski

Ludzie, którzy mają z sądem do czynienia rzadko albo wcale, wyobrażają sobie sąd jako w najwyższym stopniu urzędową i stabilną instytucję, która ma moc mówienia ludziom, jak naprawdę jest. W takiej koncepcji sądy są właściwie źródłem prawdy, niemalże tej objawionej, a wyroki dowodem racji jednej strony procesu i braku racji drugiej. Prawdę mówiąc, zazdroszczę takim ludziom, bo żyją w lepszym, pewniejszym świecie, w którym jest się czego trzymać.

Co inteligentniejszym klientom staram się wytłumaczyć, że wyrok sądu to nie jest żadne świadectwo prawdy czy nieprawdy, tylko pogląd pewnego człowieka, sędziego, na sposób stosowania prawa w konkretnej sprawie. Oczywiście, nie jest to pogląd dowolny czy subiektywny – w każdym razie nie powinien taki być. Tak czy owak – jest to właśnie tylko pogląd. O tym, jak względny bywa, świadczą wyroki samych sądów, które nawzajem uchylają sobie orzeczenia, niejednokrotnie niezwykle krytycznie odnosząc się do rozumowania innego składu.

Na ludziach postronnych ogromne wrażenie robią tasiemcowe uzasadnienia wyroków. Jeżeli jednak ktoś lubi czytać wyroki, zwłaszcza w części obejmującej stanowisko sądu, to wie, że rozstrzygnięcia bardzo wielu spraw zawierają się w jednym jedynym zdaniu: „Sąd uznał, że jedna ze stron ma rację". Często wywód prawny jest pozorny – sąd wyraża w gruncie rzeczy pogląd, swój pogląd – albo co do faktów, albo co do prawa. Często sporny, bo prawo jest bardzo nieścisłe.

Z tych przyczyn tak subtelnym zagadnieniem są reguły dowodzenia. Nie są w gruncie rzeczy nigdzie opisane ani zadekretowane, co oznacza, że w większości przypadków opierają się na inteligencji, wykształceniu i wrażliwości sędziego, czyli człowieka. W prawie karnym rzecz jest o tyle bardziej oczywista, że dowód dotyczy poszczególnych zdarzeń (nie mówię tu o sprawach gospodarczych, w których problem wygląda zupełnie inaczej i sprowadza się do tego, czy samo zdarzenie karalne miało miejsce w świetle prawa), ale w prawie pracy, podobnie zresztą jak w sprawach rodzinnych, postępowanie dowodowe ma często wybitnie konwencjonalny charakter.

Bo teza postępowania jest zwykle bardzo ogólna – przykładowo w sprawie o przywrócenie do pracy chodzi o to, czy pracodawca uzasadnił utratę zaufania do pracownika.

Ta bardzo ogólna teza jest jednak dowodzona lub kontrdowodzona za pomocą pojedynczych, poszczególnych, w końcu przypadkowych i przypadkowo wybranych zdarzeń. Innymi słowy, pracodawca nie ma prawa powiedzieć: „nie mogę z tym pracownikiem pracować, ponieważ wydaje mi się, że nie przykłada się do pracy i lekceważy moje polecenia". Pracodawca musi wymyślać (i zbierać na tę okoliczność dowody), że np. 17 lutego 2015 r. pracownik przyniósł projekt, w którym brakowało trzech kartek. Albo że jego współpracownicy skarżyli się, że 15 kwietnia 2014 r. przez dwie godziny rozmawiał przez telefon na tematy niepracownicze, przeszkadzając innym. Nie są to zwykle zdarzenia skrajne – pracownik nie upił się i niczego nie ukradł, bo nie nadają się na zwolnienie dyscyplinarne, ale jakieś przesłanki utraty zaufania trzeba udowodnić.

Taki sam problem występuje zresztą w sprawach rodzinnych. Strony są zmuszone sięgać do pojedynczego zdarzenia sprzed dziesięciu lat i naprawdę nikt rozsądny nie będzie mógł się upierać, że to jedno zdarzenie powinno zasadniczo wpłynąć na relacje małżonków, bo przecież te budowały się przez tysiące innych zdarzeń.

W takiej formule postępowania dowodowego w sądach jest coś skrajnie sztucznego, by nie powiedzieć: fałszywego. Nawet jeżeli niełatwo wskazać, w jaki sposób można by taką kompletnie przypadkową, statystycznie nieadekwatną formułę prowadzenia dowodu zastąpić. Bo rzeczywiste relacje stron, oceny pracowników będące podstawą ich zaufania budują się w setkach różnych zdarzeń i to wszystko, co strony usiłują udowadniać przed sądem, jest tylko wybiórczą próbą przygotowaną na użytek procesu. Nikt właściwie lub bardzo rzadko kto buduje sobie w taki sposób poglądy w jakiejkolwiek istotnej sprawie, a sądy są do tego zmuszane.

Oczywiście, można sugerować, dla osłabienia szkodliwości opisanej tu sytuacji, aby strony stosunku pracy miały na uwadze, że w przyszłości relacja ta może być przedmiotem szczegółowego rozbioru w sądzie. Dlatego na własny użytek trzeba dokumentować ważniejsze zdarzenia. Ale takie podejście do pracy czy też w ogólności do życia może uczynić je nieznośnym koszmarem. Nadanie sensu postępowaniu dowodowemu opiera się na sądzie i pracy sędziów. Na poziomie w gruncie rzeczy subiektywnym oceny sędziów wyłączyć się z procesu po prostu nie da. Co najwyżej, i to jest w sprawie największym problemem, istotniejszym niż przypadkowe dowody źródłem sensownych ocen powinna być inteligencja, wykształcenie i wrażliwość sędziego.

Możliwość pomyłki w ocenach będzie istniała zawsze, ale jeżeli sędziowie wykonają swoją pracę rzetelnie, to taką ewentualność pomyłki w ocenach przyjmiemy jako klienci sądów z dobrodziejstwem inwentarza, to z taką ewentualnością jako klienci sądów się pogodzimy.

Autor jest adwokatem, prowadzi kancelarię Tomczak & Partnerzy Spółka Adwokacka

Ludzie, którzy mają z sądem do czynienia rzadko albo wcale, wyobrażają sobie sąd jako w najwyższym stopniu urzędową i stabilną instytucję, która ma moc mówienia ludziom, jak naprawdę jest. W takiej koncepcji sądy są właściwie źródłem prawdy, niemalże tej objawionej, a wyroki dowodem racji jednej strony procesu i braku racji drugiej. Prawdę mówiąc, zazdroszczę takim ludziom, bo żyją w lepszym, pewniejszym świecie, w którym jest się czego trzymać.

Pozostało 91% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
ZUS
ZUS przekazał ważne informacje na temat rozliczenia składki zdrowotnej
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Prawo karne
NIK zawiadamia prokuraturę o próbie usunięcia przemocą Mariana Banasia
Aplikacje i egzaminy
Znów mniej chętnych na prawnicze egzaminy zawodowe
Prawnicy
Prokurator Ewa Wrzosek: Nie popełniłam żadnego przestępstwa
Prawnicy
Rzecznik dyscyplinarny adwokatów przegrał w sprawie zgubionego pendrive'a