Czy mieszkańcy mogą przedstawiać gminie swoje projekty uchwał

Teoretycznie mieszkańcy mogą przedstawiać swoje projekty uchwał. W praktyce z tego prawa korzysta niewielu.

Publikacja: 23.06.2017 08:30

Czy mieszkańcy mogą przedstawiać gminie swoje projekty uchwał

Foto: 123RF

Od dziesięciu lat mieszkańcy gmin mają prawo przedstawiania swoich projektów uchwał, np. w sprawie zniżek dla seniorów czy parkowania. I choć wiedzą lepiej od urzędników, czego potrzebują, to z inicjatywy uchwałodawczej mogą skorzystać nieliczni. Najpierw bowiem władze muszą wpisać ją do statutu gminy. A zrobiło tak jedynie 25 proc. gmin.

Bój o prawo

Zanim władze gminy czy powiatu zdecydują się na uchwalenie inicjatywy uchwałodawczej, mija kilka lat. Tak było np. w gminie Korfantów na Opolszczyźnie.

– Nasze starania o wprowadzenie inicjatywy do statutu gminy napotkały początkowo opór władz samorządowych. Słyszeliśmy „nie", bo przecież można zgłosić projekt uchwały radnemu. Pojawiały się też obawy, że nagle ludzie przygotują nie wiadomo ile projektów – mówi Ryszard Nowak z Fundacji Przyszłość i Rozwój w Korfantowie, która znalazła się w finale tegorocznego konkursu „Super Samorząd", organizowanego przez Fundację im. Stefana Batorego.

W końcu fundacja zgłosiła petycję, pod którą podpisało się 107 mieszkańców. To zmusiło radę do podjęcia uchwały i wpisania inicjatywy uchwałodawczej do statutu gminy.

Inicjatywa uchwałodawcza nie należy do powszechnych narzędzi bezpośredniej demokracji. Istnieje w ok. 25 proc. gmin i kilkunastu powiatach. To presja społeczna sprawiła, że w ogóle się pojawiła, ponieważ od początku istniały wątpliwości, czy jest zgodna z prawem. Wojewoda orzekał o jej niezgodności z prawem, a sądy podtrzymywały jego opinię. Negatywne stanowisko zajął np. Wojewódzki Sąd Administracyjny we Wrocławiu (wyrok z 3 kwietnia 2006 r., sygn. III SA/Wr 584/05). Stwierdził, że brak w ustawie o samorządzie gminnym regulacji odnoszących się do przyznania mieszkańcom prawa do wnoszenia pod obrady rady projektów uchwał ocenić należy jako wybór ustawodawcy. Jego milczenie należy interpretować jako brak zgody na taką formę sprawowania władzy przez mieszkańców gminy.

Innego zdania był Naczelny Sąd Administracyjny, który zauważył, że wprawdzie nie ma przepisów regulujących tę kwestię, ale przyznanie mieszkańcom inicjatywy uchwałodawczej w świetle wykładni systemowej ustawy o samorządzie gminnym mieści się w granicach prawa i go nie narusza (wyrok NSA z 21 listopada 2013 r., sygn. II OSK 1887/13).

Trudne podpisy

Mieszkańcy mogą występować z propozycjami np. w sprawie inwestycji, parkowania, zmiany nazwy ulic, wysokości opłat za wywóz śmieci i wielu innych. Mogą, ale rzadko to robią.

Ryszard Nowak przekonuje, że jednym z najważniejszych ograniczeń jest wymagana liczba podpisów pod projektem. Może być wyrażona jako procentowy udział mieszkańców uprawnionych do głosowania lub, a tak jest najczęściej, w postaci określenia minimalnej liczby podpisów pod projektem.

W Olsztynie wystarczy 150 podpisów na ok. 175 tys. mieszkańców miasta. We Włocławku trzeba zgromadzić poparcie 100 mieszkańców przy 114,4 tys. mieszkańców. W Katowicach wpisano do statutu 2 tys. podpisów na 304,3 tys. mieszkańców, zaś w Płocku, które liczy 122,8 tys. mieszkańców – aż 3 tys. podpisów. W Grudziądzu, który ma 97,6 tys. mieszkańców, potrzebne jest 5 tys. podpisów.

Zaporowa liczba minimalna może sprawić, iż inicjatywa uchwałodawcza stanie się martwą literą prawa. Dlatego właśnie w Katowicach zmniejszono ją do 500 podpisów. Udało się wtedy przeforsować uchwałę o zniżkach dla seniorów.

Inicjatorom projektów brakuje także wiedzy prawniczej lub dostępu do prawników. Mógłby im służyć pomocą prawnik rady gminy, ale próby wzmocnienia rady odrębnym budżetem i pomocą prawną się nie powiodły. Najczęściej więc tę funkcję przejmuje organizacja pozarządowa.

Jak jednak zauważył Ryszard Nowak, i tak uchwalenie projektu zależy od organów gminy. A to skutecznie zniechęca mieszkańców.

Opinia

Grzegorz Wójkowski, Stowarzyszenie Aktywności Obywatelskiej Bona Fides, Katowice

Bona Fides pomaga mieszkańcom wielu gmin we wprowadzeniu do statutu inicjatywy uchwałodawczej. Z doświadczenia wiem, że przekonanie władz do oddania części kompetencji napotyka wiele przeszkód, dlatego, jak sądzę, inicjatywą uchwałodawczą może się pochwalić tylko jedna czwarta gmin w Polsce. Inna sprawa, że część gmin, które taką możliwość mają, nie wykorzystują jej. Wynika to z żądania zbyt dużej liczby podpisów mieszkańców pod inicjatywą, z braku wiedzy prawniczej czy z niewiedzy, że takie narzędzie w ogóle istnieje i jak z niego korzystać. Są też oczywiście dobre przykłady, np. w Katowicach. Tam każdego roku do rady wpływają jeden lub dwa obywatelskie projekty uchwał, duża część została przez radnych przyjęta. Żeby tak się jednak stało, dwie pierwsze społeczne uchwały przygotowało samo stowarzyszenie Bona Fides.

Od dziesięciu lat mieszkańcy gmin mają prawo przedstawiania swoich projektów uchwał, np. w sprawie zniżek dla seniorów czy parkowania. I choć wiedzą lepiej od urzędników, czego potrzebują, to z inicjatywy uchwałodawczej mogą skorzystać nieliczni. Najpierw bowiem władze muszą wpisać ją do statutu gminy. A zrobiło tak jedynie 25 proc. gmin.

Bój o prawo

Pozostało 92% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
ZUS
ZUS przekazał ważne informacje na temat rozliczenia składki zdrowotnej
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Prawo karne
NIK zawiadamia prokuraturę o próbie usunięcia przemocą Mariana Banasia
Aplikacje i egzaminy
Znów mniej chętnych na prawnicze egzaminy zawodowe
Prawnicy
Prokurator Ewa Wrzosek: Nie popełniłam żadnego przestępstwa
Prawnicy
Rzecznik dyscyplinarny adwokatów przegrał w sprawie zgubionego pendrive'a