Uchwała PiS, która ma zabronić rodzinom polityków tego ugrupowania pracy w państwowych spółkach, jest mocno życzeniowa. Jarosław Kaczyński chce uciec przed coraz cięższymi zarzutami partyjnego nepotyzmu, ale może osiągnąć efekt wręcz odwrotny od zamierzonego.
PiS szedł do wyborów pod hasłem wyższości moralnej nad „zgniłą" Platformą, szybko jednak jego deklaracje zweryfikowała rzeczywistość. Słynne podwyżki dla członków rządu Beaty Szydło, afera Banasia czy niekończący się serial z „ dojeniem" spółek Skarbu Państwa przez rodzinę i znajomych królika sprawiły, że to, co politycy PiS krytykowali, teraz stało się ich udziałem.
Czytaj także: Ślepy strzał w nepotyzm. Uchwałą nie można zakazać zatrudniania
PiS chce to przerwać uchwałą redukującą tego rodzaju patologie, ograniczyć zatrudnienie „swoich" w spółkach Skarbu Państwa tylko do nadzwyczajnych przypadków. Uchwała jest przede wszystkim moralnym wezwaniem dla członków partii, że mają służyć państwu, a nie je „doić". Wątpliwe jest, aby podporządkowali się jej wszyscy. Są osoby w szeregach PiS lub współpracujące z partią nie z powodów ideowych, ale dla kariery i pieniędzy. Niektórzy pojawiają się jako doradcy kolejnych premierów. Nie ma dla nich większego znaczenia, czy z PO, czy z PiS. Dlatego bez wątpienia wkrótce zaczną wypływać kolejne historie z zatrudnianiem swoich, a każdy taki nawet pojedynczy przypadek będzie interpretowany jako klęska i kompromitacja walki z nepotyzmem.
Uchwały nie są twardym prawem, a niepoparte sankcjami nie będą długo działały na wyobraźnię adresatów. Szybko i kreatywnie znajdą bezpieczne dojście do spółkowego eldorado. Dlatego jeżeli PiS poważnie myśli o ograniczeniu nepotyzmu w państwowych spółkach, powinien poszukać twardych rozwiązań prawnych. Prawnicy już wskazują, że uzasadnienie uchwałą PiS zwolnienia z pracy bliskiego posła lub senatora to prosty sposób na uzyskanie odszkodowania. Kodeks pracy nie przewiduje bowiem zwolnienia z powodów wynikających z uchwał partyjnych organów. BdTXT - W - 8.15 L: Może się więc okazać, że PiS stworzy sobie kłopot podwójny. Z jednej strony będzie krytykowany za nieskuteczność walki z nepotyzmem w spółkach, z drugiej zaś za sprowokowanie fali pozwów, po których „znajomi królika" będą przywracani do pracy lub odprawiani z sowitym odszkodowaniem.