Ze względu na szeroką jej krytykę wyrok TK jest raczej do przewidzenia. Inna rzecz, czy taka preambuła zasługuje na poważne traktowanie.
Prof. Genowefa Grabowska z Uniwersytetu Śląskiego uważa, że nie. – Wprowadzenie preambuły, która jest rodzajem poprawki, jest nielogiczne. W zwykłej ustawie preambuła kierowana jest do adresatów ustawy, stosujących zawarte w niej przepisy, których jest wielu. A ta ustawa skierowana jest tylko do prezydenta, wyraża zgodę, by ratyfikował umowę. Dopisanie preambuły jest wbrew zasadom techniki legislacyjnej oraz tradycji parlamentarnej. Dość powiedzieć, że przed siedmioma laty do podobnej ustawy ci sami senatorowie żadnej poprawki nie wnieśli.
Inaczej nieco na tę sprawę patrzy prof. Władysław Czapliński, specjalista od prawa międzynarodowego i unijnego z Instytutu Nauk Prawnych PAN. – Utarła się zasada, że ustawa ratyfikacyjna zawiera tylko dwa przepisy i nie można nic do niej dopisywać, ale żaden akt prawny nie zabrania dołączenia innych przepisów merytorycznych. Mogę sobie wyobrazić, że parlament dołączy do ustawy klauzulę, iż zgadza się na ratyfikację umowy pod warunkiem zgłoszenia do tej umowy zastrzeżenia w rozumieniu konwencji wiedeńskiej z 1969 r. o prawie traktatów albo deklaracji interpretacyjnej w rozumieniu prawa międzynarodowego. Byłbym ostrożny z odniesieniem tej zasady do decyzji Rady, bo prawo unijne może wymagać innych procedur.
Wytyczne dla wykonawców
Zdaniem prof. Marka Chmaja, który w zespole powołanym przez marszałka Senatu opiniował, że poprawka, zwłaszcza w firmie preambuły, jest prawnie dopuszczalna, jest ona uroczystą deklaracją wskazującą, jak ta unijna umowa ma być interpretowana, ale prawnie polskich urzędów nie wiąże. Dobrze byłoby, aby parlament te wskazania, wartości zawarł następnie w odrębnej ustawie.
W ocenie prof. Ryszarda Piotrowskiego z UW preambuła nie ingeruje w treść ratyfikowanej umowy (decyzji Rady), ale wskazuje reguły jej wykonywania przez władze RP w zgodzie z unijną umową. A ich dochowaniu może się przysłużyć powołanie komitetu monitorującego realizację projektów i wydatkowanie pieniędzy.
A to z kolei opinia prof. Stanisława Biernata, wiceprezesa Trybunału Konstytucyjnego w stanie spoczynku: