Z powodu braku perspektyw zakończenia grecko-tureckiej konfrontacji na Morzu Śródziemnym rząd w Atenach przygotowuje się na kolejną odsłonę zimnej wojny. Do wiosny przyszłego roku powstać ma nowy 27-kilometrowy odcinek muru granicznego na północnym brzegu granicznej rzeki Ewros (inaczej Marica).
Ogrodzenie ma uniemożliwić niekontrolowany przepływ nielegalnych imigrantów z Turcji. Równocześnie trwają wstępne przygotowania do budowy pływających barier na Morzu Egejskim, które mają uniemożliwić przedostanie się łodziom z imigrantami na greckie wyspy. Niektóre z nich leżą zaledwie kilka kilometrów od brzegów Turcji.
Ateny obawiają się, że Ankara może w każdej chwili otworzyć granicę, tak jak to miało miejsce w marcu tego roku. Tysiące imigrantów usiłowało wtedy przedrzeć się do Grecji. Część z nich została przewieziona na granicę transportem zorganizowanym przez tureckie władze. Ówczesna akcja wymierzona była nie tyle w samą Grecję, ile w UE oraz NATO.
Prezydent Turcji Recep Tayyip Erdogan starał się wymóc na Brukseli przekazanie środków finansowych na utrzymanie znajdujących się w tym kraju prawie 4 mln uchodźców, głównie z Syrii. Zdaniem Ankary Unia nie przekazała jej 6 mld euro na podstawie porozumienia z 2016 r. W zamian Turcja miała pilnować, aby uchodźcy nie przekraczali granic UE. Szantaż skierowany był także pod adresem NATO: chodziło o wsparcie tureckich działań w syryjskiej prowincji Idlib. Ostatecznie turecką operację zahamowała eksplozja pandemii koronawirusa.
W tym roku spadła znacznie liczba nielegalnych imigrantów przybywających do Grecji. Do sierpnia tego roku przyjęła ich ona 11,9 tys., czyli o 64 proc. mniej niż przed rokiem. W roku ubiegłym było to ponad 74 tys. nielegalnych imigrantów.