To turecki prezydent powiedział, że granice UE są otwarte. Nie były otwarte, nie są otwarte i nie bedą otwarte - powiedziała Ursula von der Leyen, przewodnicząca Komisji Europejskiej. Dziś wieczorem w Brukseli dojdzie do nadzwyczajnego spotkania szefów unijnych instytucji z prezydentem Turcji Recepem Erdoganem. Poza von der Leyen będą w nim uczestniczyli również Charles Michel, przewodniczący Rady Europejskiej, i Josep Borrell, wysoki przedstawiciel ds. polityki zagranicznej i bezpieczeństwa. To z polecenia Erdogana podstawiane są autobusy dowożące imigrantów na granicę Turcji z Grecją, a sam prezydent namawia Ateny do otwarcia granic. - Wpuśćcie ich, przecież u was nie zostaną. Pojadą dalej - przekonywał cynicznie Turek.

Grecja tym razem zachowuje się inaczej niż w czasie kryzysu migracyjnego pięć lat temu i na granicę wysłała siły porządkowe, które często przemocą powstrzymują imigrantów przed przekroczeniem granicy UE. Pojawiły się doniesienia o poniżaniu migrantów, np. poprzez odsyłanie ich w samej bieliźnie, biciu, strzelaniu do nich z plastikowych kul, co miałoby nawet prowadzić do - niepotwierdzonych na razie - przypadków śmiertelnych. Niezgodnie z międzynarodowym prawem Grecja zawiesiła także rozpatrywanie wniosków o azyl. Ale Bruksela, też inaczej niż pięć lat temu, wcale za takie działania nie potępia. Stawia na ochronę granic, a nie na przyjmowanie imigrantów i szukanie sposobów na ich rozlokowanie po całej UE.
W dłuższej perspektywie konieczne jest jednak porozumienie z Ankarą. Obecnie UE ma umowę, na podstawie której finansuje infrastrukturę dla uchodźców syryjskich w Turcji. Była ona kluczowa dla zatrzymania wielkiej fali migracyjnej w 2015 roku - w zamian za otrzymane pieniądze Turcja powstrzymała migrantów na swoim wybrzeżu. Umowa upływa ona jesienią tego roku, ale po stronie UE zawsze była wola jej przedłużenia i wyłożenia kolejnych funduszy dla Turcji. Jednak teraz wiele państw UE utwardza swoje stanowisko, bo zachowanie Erdogana uważają za zwykły szantaż. W ostatni weekend w wywiadzie dla niemieckiego dziennika “Die Welt” unijny komisarz ds. budżetu Johannes Hahn odrzucił wygórowane żądania finansowe Turcji . Według niego większość infrastruktury już jest i nowa nie jest potrzebna. Ponadto UE nie podoba się, że Turcy chcą sami zarządzać tymi pieniędzmi. Bruksela woli, żeby strumień finansowy szedł przez wyspecjalizowane organizacje pozarządowe, bo wtedy jest pewność, że trafią do naprawdę potrzebujących.