Przy czy nie chodzi tylko o porównanie cen za wynajem, ale też innych „kosztów", jak kaucja, forma płatności itp. Jeśli poszkodowany (ubezpieczony) wybierze droższe auto, to naraża się, że te wyższe koszty poniesie z własnej kieszeni – to sedno podjętej w czwartek uchwały Sądu Najwyższego.
Jaki wybór
Z pytaniem prawnym do Sądu Najwyższego zwrócił się Sąd Okręgowy w Warszawie (XXIII Wydział Gospodarczy), który rozpatrywał dwie podobne sprawy (z jedną firmą ubezpieczeniową) o rozliczenie kosztów właśnie auta zastępczego. W jednej z nich Marcin P., którego seat toledo uległ wypadkowi nie z jego winy, nie skorzystał z auta zastępczego zaoferowanego przez firmę ubezpieczającą sprawcy wypadku za 90 zł za dzień, ale droższej oferty wynajmu passata za 200 zł za dobę od firmy powiązanej z właścicielem warsztatu, któremu oddał swoje auto do naprawy. Towarzystwo nie chciało zrefundować wydatku ponad 90 zł i tak sprawa trafiła do sądu.
Sąd rejonowy zasądził mu refundację w pełni za 30 dni, uznając, że poszkodowany ma prawo do wyboru firmy, od której wynajmie auto zastępcze, tam gdzie jest to dla niego wygodne, i nie ma znaczenia, że cena odbiega od przeciętnych.
Rozpatrując apelację firmy ubezpieczeniowej, sąd okręgowy powziął jednak wątpliwości, czy poszkodowany nie jest ograniczony w wyborze samochodu zastępczego, jeśli chodzi o cenę tej usługi.
Wyważenie kosztów
Zasadą prawa cywilnego oraz prowadzenia interesów jest bowiem współdziałanie kontrahentów, wierzyciela z dłużnikiem, a poszkodowany powinien unikać zwiększania szkody – argumentował przed SN pełnomocnik firmy ubezpieczeniowej mecenas Rafał Kazimierczak. – Pełnomocnik apelował przed SN, by ewentualnie dopuszczając wynajem kosztowniejszego auta niż zaproponowany przez firmę ubezpieczeniową, ograniczyć tę możliwość do szczególnych sytuacji.