Kryzys wizerunkowy linii United, spowodowany siłowym usunięciem 69-letniego Davida Dao z samolotu w celu zrobienia miejsca dla pracowników linii lotniczych, zaczyna powoli wygasać. Historią, w której z pokładu samolotu wyciągany jest siłą pasażer mający ważny bilet, rezerwację i zajmujący wyznaczone mu miejsce, zdążył się przejąć cały świat. Mało kto zwrócił uwagę, że linie lotnicze miały pełne prawo tak postąpić, a pasażer powinien były posłuchać wezwania do opuszczenia samolotu, bo tak stanowią regulaminy. Kierownictwo United zdążyło już przeprosić wszystkich, zaproponować nieznaną szczegółowo ugodę Davidowi Dao oraz zwrot pieniędzy za bilety wszystkim pasażerom feralnego lotu. Zapowiedziało również zmianę procedur w podobnych przypadkach, czyli sytuacjach, w których przy wystąpieniu overbookingu z samolotu muszą też skorzystać pracownicy linii.

Prezes United, Oscar Munoz, obiecał również jedną ważną rzecz. Przy czym jest ona istotna nie dla pasażerów, ale dla pracowników United, szczególnie tych, którzy byli zaangażowani w pechową sytuację.

- To był błąd systemu. Nigdy nie rozważaliśmy zwolnień w związku z tą sytuacją – cytuje słowa Munoza „Chicago Tribune".

Wbrew wszystkim, którzy mogą się złościć na pracowników United za sposób, w jaki potraktowano pasażera, który wolał lecieć zamiast wziąć voucher na 600 dolarów i poczekać na następny samolot, to bardzo dobra wiadomość. Pracownicy linii United postąpili bowiem w zgodzie z procedurami przewoźnika i ich zwolnienie tylko mogłoby pogłębić kryzys wizerunkowy, nie mówiąc o utracie zaufania do pracodawcy przez pracowników.

Z jednego władze United mogą być zadowolone. Wyniki finansowe za pierwszy kwartał były znakomite, więc będzie za co odbudowywać zaufanie klientów.