W miarę dynamicznej rozbudowy infrastruktury narciarskiej w Beskidzie Śląskim pogarszają się warunki dojazdu do wyciągów w rejonie Szczyrku i Wisły, popularnych kurortów na południu Polski. Przy tym nic nie wskazuje, by sytuacja w miarę szybko miała zmienić się na lepsze. Już dziś przejechanie w weekendowych godzinach szczytu sześciokilometrowego odcinka pomiędzy Wisłą Uzdrowisko a stacja narciarską Cieńków w Malince może zająć przeszło godzinę. Tyle samo trzeba stracić na wjazd do Wisły od strony Ustronia. Nie lepiej jest w Szczyrku, gdzie piesi na deptaku wzdłuż Żylicy często poruszają się szybciej od jadących główną ulicą samochodów.
Czytaj także: Skromny drogowy prezent pod choinkę. Zaledwie 69 km
Pół miliona narciarzy
Notowana na warszawskiej giełdzie słowacka spółka Tatry Mountain Resort, która już rok wcześniej zainwestowała pod Skrzycznem przeszło 100 mln zł, w tym roku chce przyciągnąć jeszcze większą liczbę narciarzy kolejnymi wyciągami i radykalnym zwiększeniem długości oferowanych im tras. Ocenia się, że skala inwestycji pozwoli zwiększyć liczbę narciarzy do pół miliona rocznie z niedawnych 150 tys. Po zrealizowaniu wszystkich planów inwestycyjnych liczba gości może sięgnąć w skali roku nawet 800 tys. Problem w tym, że inwestycje w infrastrukturę narciarską wyprzedzają inwestycje w infrastrukturze drogowej. Przygotowanych dla narciarzy stoków jest w Beskidach coraz więcej, ale dojechać do nich coraz trudniej.
Tymczasem korki jeszcze się wydłużą, bo w przyszłym roku rozpoczyna się remont drogi wojewódzkiej 941 prowadzącej do Wisły od końca obwodnicy Ustronia. Modernizacja obejmie odcinek o długości nieco ponad pięć kilometrów, do ronda w Wiśle Oazie. Stara droga zostanie rozebrana i zbudowana od nowa. Pojawią się ścieżki rowerowe, nowe dojazdy do posesji, zostanie zamontowane nowe oświetlenie. Planowana jest także budowa ronda w Wiśle Jaworniku w rejonie centrum handlowego i stacji paliw. Prace potrwają do 2021 roku. W tym czasie ruch na remontowanym odcinku będzie odbywał się wahadłowo.
W takiej sytuacji część kierowców dojeżdżających do Wisły zdecyduje się na wydłużony przejazd przez Przełęcz Salmopolską, co dodatkowo zaklinuje Szczyrk. Zwiększy się także ruch na trasie z Katowic do Bielska-Białej, już teraz korkującej się na wysokości Tychów, Pszczyny i Czechowic-Dziedzic. Sytuacje rozwiązałaby nowa, 40-kilometrowa ekspresówka S1 prowadząca od Mysłowic do Bielska-Białej, mająca biec zupełnie nowym śladem. Jednak budowa trasy jest stale odwlekana, a ostatnim problemem blokującym inwestycję okazała się niezgodność decyzji środowiskowej i strefy ochrony podziemnego ujęcia wody.