Po skrajnie niekorzystnym dla Polski głosowaniu w unijnej Radzie 3 grudnia, pakiet mobilności czeka teraz na decyzję Parlamentu Europejskiego. Musi on uzyskać większość w obu instytucjach, żeby stać się nowym unijnym prawem. W czwartek na posiedzeniu Komisji Transportu PE okazało się, że nie ma on większości, co na razie jest dla Polski dobrą informacją.
— Na razie zostaje tak jak jest, czyli nie jest źle. Posłowie Komisji sprzeciwili się podziałowi Europy na Wschód i Zachód — komentował po głosowaniu Kosma Złotowski, eurodeputowany PiS. Eurodeputowani mieli do przegłosowania trzy raporty. Pierwszy, tzw. lex specialis, dotyczył traktowania kierowców w transporcie międzynarodowym jak pracowników delegowanych, co oznaczałoby konieczność płacenia im przynajmniej pensji minimalnej kraju, przez drogi którego aktualnie przejeżdżają. Drugi dotyczył czasu pracy i odpoczynku kierowców i wymagał m.in. zakaz odbierania tygodniowego odpoczynku w kabinie. — Odrzuciliśmy zarówno lex specialis i raport dotyczący odpoczynku kierowców. Nie ma odpowiednich parkingów, żeby bezpiecznie zostawić ciężarówkę i przespać się w hotelu — mówiła Elżbieta Łukacijewska, eurodeputowana PO.