Prawicowy terrorysta zabijał w szisza barze

Szowinista dokonał w niemieckim Hanau rzezi w imię chorej ideologii.

Publikacja: 20.02.2020 18:53

Masakra w Hanau nie jest pierwszym aktem prawicowego terroru w Niemczech

Masakra w Hanau nie jest pierwszym aktem prawicowego terroru w Niemczech

Foto: AFP

Tobias Rathjens, 43-letni mieszkaniec Hanau w pobliżu Frankfurtu nad Menem, zastrzelił z zimną krwią późnym wieczorem w środę dziesięć osób. Wszystko trwało jakieś dwie godziny od chwili, gdy przed jednym z szisza barów Tobias R. rozpoczął swą akcję, strzelając bez ostrzeżenia do ludzi.

Po czym wsiadł w samochód, aby przed innym barem, odległym zaledwie o dwa kilometry, dokończyć dzieła.

Jego ofiary to osoby o cudzoziemskich korzeniach. Pięć z nich miało tureckie pochodzenie. Według niemieckich mediów wśród ofiar jest obywatelka Polski, która pracowała jako kelnerka.

Wartościowy Niemiec

Na podstawie numerów rejestracyjnych policja ustaliła miejsce zamieszkania zamachowcy. Tam go znaleziono. Zanim popełnił samobójstwo, zastrzelił 72-letnią matkę.

Sprawca tragedii zajmował się strzelectwem sportowym. Posiadał kilka pistoletów oraz 9-milimetrowy karabin. Prowadził samotne życie. Nigdy nie miał żony ani przyjaciółki.

W sieci umieścił 24-stronicowy manifest „dla całego niemieckiego narodu". Wynika z niego, że Tobias Rathjens był skrajnie prawicowym rasistą, który postanowił bronić swej ojczyzny przed przybyszami. – Tych ludzi należy instynktownie odrzucić. Nigdy nie wykazali się niczym w swej historii – pisał Tobias Rathjens, wychwalając przy tym własny naród, „który tworzy wszystko, co najlepsze i najpiękniejsze na świecie".

Wymienił przy tym, jak piszą niemieckie media, wiele narodów, które powinny zostać unicestwione, gdyż nie dorównują „rasowo czystym i wartościowym Niemcom". Islam uznał za religię destrukcyjną.

O ile takie wywody nie wskazują jednoznacznie na psychiczne problemy ich twórcy, o tyle jednak szereg innych argumentów pozwala sądzić, że był mocno psychicznie niezrównoważony. Udowadniał więc, że tysiące Niemców znajdują się pod obserwacją nieznanej bliżej służby. Ma ona dostęp do mózgów śledzonych osób i może nimi sterować w dowolny sposób. W wideo umieszczonym w sieci kilka dni temu przekonywał w doskonałym angielskim, że w USA funkcjonują podziemne bazy wojskowe, w których zabija się dzieci i oddaje cześć szatanowi. W swym internetowych tekście daje się poznać jako zagorzały zwolennik Donalda Trumpa. Jest wiele o Chinach, przyszłości i przeszłości naszej cywilizacji, o filmach z Hollywood, piłce nożnej i wielu innych rzeczach.

Śmiertelny koktajl

Wszystko to tworzy klasyczny zespół symptomów motywacyjnych sprawców zbrodni opętanych chorą ideologią skrajnej prawicy. Półtora roku temu mechanizm ten opisał dokładnie niemiecki politolog Florian Hartleb w książce „Samotne wilki – nowy terroryzm pojedynczych, prawicowych sprawców".

Samotne wilki to skrajni radykałowie, którzy nie szukają możliwości uczestnictwa w jakieś strukturze w postaci komórki terrorystycznej, wybierając działalność indywidualną niewymagającą hierarchicznego podporządkowania. Nie działają jednak w społecznej próżni, radykalizując się stopniowo w sieci, gdzie wyszukują argumenty pasujące do ich śmiercionośnych teorii.

„Powstaje  śmiertelny koktajl złożony z osobistych frustracji i politycznych haseł" – pisał  Florian Hartleb, analizując zamachy takich sprawców w kilku krajach.

W Niemczech był to przypadek Davida Alego Sonboly'ego, który wzorując się na Andersie Breiviku, zastrzelił przed czterema laty w centrum Monachium dziewięć osób. Sam miał podwójne obywatelstwo, irańskie prócz niemieckiego. Podobnie było w przypadku Andreasa N., który staranował samochodem 14 osób w Bottrop. Z kolei Stephan Ernst, prawicowy ekstremista, zastrzelił w czerwcu ubiegłego roku Waltera Lübckego, członka CDU i szefa administracji prowincji Kassel, gdy ten siedział samotnie na tarasie swego domu. Był pierwszym niemieckim politykiem od wielu dziesięcioleci, który stracił życie z ręki skrajnego prawicowca.

We wszystkich z nich, czy  była to Austria, Wielka Brytania, Szwecja czy Niemcy, terrorystyczne działania prawicowych ekstremistów poprzedzała mocno spolaryzowana debata społeczna zwłaszcza na temat imigracji. Z niedawnych badań Fundacji Friedricha Eberta wynika, że połowa Niemców (53 proc.) odnosi się pozytywnie do zjawiska imigracji. Przeciwnego zdania jest 29 proc. obywateli. W stanowiących jedną czwartą społeczeństwa środowiskach prawicowych 63 proc. jest emigracji przeciwnych.

Z innych badań wynika, że odsetek ten wynosi ponad 90 proc. wśród zwolenników Alternatywy dla Niemiec (AfD) i zbliża się do 100 proc. w wypadku stowarzyszenia PEGIDA, czyli Patriotyczni Europejczycy przeciwko Islamizacji Zachodu.

– Rasizm jest trucizną. Nienawiść jest trucizną – powiedziała Angela Merkel, komentując wydarzenia w Hanau. Przypomniała też o terrorystycznej prawicowej organizacji NSU (Podziemie Narodowosocjalistyczne), która przez kilka lat ubiegłej dekady zamordowała dziesięć osób, w większości Turków, jednego Greka oraz niemiecką policjantkę.

Tobias Rathjens, 43-letni mieszkaniec Hanau w pobliżu Frankfurtu nad Menem, zastrzelił z zimną krwią późnym wieczorem w środę dziesięć osób. Wszystko trwało jakieś dwie godziny od chwili, gdy przed jednym z szisza barów Tobias R. rozpoczął swą akcję, strzelając bez ostrzeżenia do ludzi.

Po czym wsiadł w samochód, aby przed innym barem, odległym zaledwie o dwa kilometry, dokończyć dzieła.

Pozostało 91% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 793
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 792
Świat
Akcja ratunkowa na wybrzeżu Australii. 160 grindwali wyrzuconych na brzeg
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 791
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 790