Oczywiście wciąż nie wiadomo, czy turniej, który powinien zacząć się 31 sierpnia w Nowym Jorku, w ogóle się odbędzie, ale inicjatywa Amerykańskiej Federacji Tenisowej (USTA) ma znaczenie wykraczające poza koronawirusowy kryzys. Być może już wkrótce liniowi w ogóle znikną, tak jak wiele lat temu zniknęli sędziowie sygnalizujący dotknięcie przez piłkę siatki przy serwisie (net) zastąpieni przez elektroniczne czujniki.
System Hawk-Eye (Sokole Oko) stosowany jest od dawna, ale do tego, by z niego skorzystać, potrzebny był tzw. challenge, czyli niezgoda jednego z graczy na decyzję liniowego. Wtedy wkraczała elektronika i rozwiewała wątpliwości.
Jako pierwsi system ten na głównych arenach wprowadzili Amerykanie (US Open 2006), a dwa lata temu zaczęli go stosować na wszystkich kortach. Dlatego łatwiej im było podjąć decyzję o wyeliminowaniu liniowych, bo są do tego technicznie przygotowani (system Hawk-Eye Live potrzebuje 18 kamer). Podstawowym powodem tej innowacji jest sanitarny reżim, ale gospodarze US Open twierdzą, że choć system nie jest tani, to podróże, zakwaterowanie i wynagrodzenia dla 350 liniowych (w tym roku potrzeba ich tylko 100) to była również poważna pozycja w budżecie.
Decyzja Hawk-Eye Live będzie niepodważalna, nie może jej kwestionować żaden z zawodników ani nawet sędzia meczu. Trwają jeszcze dyskusje, czy aut ma sygnalizować dźwięk, czy też ludzki głos. Twórcy systemu przygotowali już rozwiązania z głosami męskimi i kobiecymi, a także w różnych językach, co może się przydać np. przy sygnalizacji serwisowego błędu stóp.
Dla męskiego cyklu ATP Tour Hawk-Eye Live nie będzie nowością, system ten stosowany jest od trzech lat podczas turnieju Next Gen ATP Finals (grają w nim najlepsi tenisiści poniżej 22 lat). Perspektywa definitywnego odesłania liniowych na techniczne bezrobocie wydawała się jednak dość odległa, a tymczasem być może podczas największych turniejów już wkrótce ich nie zobaczymy. W tym roku w Nowym Jorku będą tylko na Arthur Ashe Stadium i korcie im. Louisa Armstronga.