Turystyka jest dziś potężną gałęzią gospodarki wielu państw, roczne wpływy obliczane są na ponad 400 miliardów euro. Tanie bilety lotnicze i zakwaterowanie sprawiły, że świat jest dziś łatwo dostępny dla chętnych. Mimo, że zostawiają pieniądze, nie wszędzie są witani z otwartymi ramionami. Dokument zrealizowany przez Antje Christ pokazuje na przykładzie Wenecji, Barcelony i Dubrownika, że szczyt sezonu turystycznego oznacza problemy dla stałych mieszkańców i zagrożenia dla przeciążonych miast.
- Najgorsze, że losy takich miast jak Dubrownik zależą od globalnego przepływu środków i gospodarki światowej – mówi mieszkająca w Dubrowniku antropolog kultury.
Także w Wenecji od 1950 roku spadła drastycznie liczba mieszkańców centrum miasta – ze 175 tysięcy zostało ich 55 tysięcy. Katastrofa zaczęła się w 1990 roku, kiedy ówczesny burmistrz stwierdził, że prywatyzacja jest sposobem na finansowe odciążenie miasta – wtedy Wenecja otworzyła się na kapitał międzynarodowy.
Petra Reski, niemiecka dziennikarka i pisarka, mieszkająca w Wenecji od 25 lat, obserwuje handel kamienicami i wie, że ich właścicielami są Prada, chińscy inwestorzy i Benetton. Dla nich kamienice to tylko interes. Wpisane do rejestru zabytków przemieniane są w restauracje i sklepy za sprawą magicznej urzędowej kwalifikacji: „zmiana przeznaczenia budynku”. Miasto stało się modelem biznesowym, a odwiedzający klientami. Problemem jest zabójcze dla Wenecji cumowanie przy nabrzeżu gigantycznych statków i promów. Monopol na tę działalność ma prywatna firma. Jedyne, co mogą zrobić w tej chwili mieszkańcy i organizacje ochrony przyrody to regularne manifestacje pod hasłem „Żadnych promów”.