Do BSA w 2016 r. wpłynęło ponad 0,9 tys. zgłoszeń. Rok wcześniej było ich 454. - Wzrost liczby zgłoszeń, ale też ich rosnąca jakość cieszy, tym bardziej, że od kilku lat jest to stała tendencja. Oznacza to, że przyzwolenie na kradzież własności intelektualnej konsekwentnie spada, a korzystanie przez firmy z nielegalnego oprogramowania coraz częściej postrzegane jest jako przejaw nieuczciwej konkurencji - tłumaczy Bartłomiej Witucki, przedstawiciel BSA.

Część z otrzymanych przez BSA zgłoszeń inicjuje proces, którego zwieńczeniem jest ugoda pozasądowa lub wyrok sądu. W minionym roku zawarto w sumie ugody na łączną kwotę niemal 1 mln zł. Dodatkowo sądy zasądziły na rzecz producentów zrzeszonych w BSA blisko 500 tys. zł tytułem naprawienia szkód za bezprawne uzyskanie oprogramowania w celu osiągnięcia korzyści majątkowej lub jego bezprawne rozpowszechnianie.

W latach 2012-16 łączna wysokość odszkodowań, które firmy i osoby prywatne zobowiązały się zapłacić na mocy ugody lub wyroku, wyniosła ponad 10 mln zł.

Według Bartłomieja Wituckiego istotny problem to nielicencjonowane oprogramowanie oferowane i nabywane w przetargach w ramach postępowań o zamówienia publiczne. - Takie przypadki także niestety nie należą do rzadkości. BSA będzie starało się pomóc jednostkom administracji publicznej unikać takich sytuacji lub maksymalnie ograniczyć podobne ryzyko - dodaje.

Z opublikowanego w 2016 r. badania BSA Global Software Survey wynika, że 48 proc. oprogramowania w Polsce używa się bez wymaganych licencji. Pomimo, że na przestrzeni ostatnich sześciu lat skala nielicencjonowanego oprogramowania w Polsce zmniejszyła się o 6 pkt. procentowych, to nadal jest wysoka w porównaniu ze średnią światową na poziomie 39 proc., czy średnią w UE wynoszącą 29 proc.