Rosyjska przypowiastka o ludożercach

W poniedziałek w telewizyjnej Jedynce polska prapremiera sztuki Wiktora Szenderowicza – „Ekspedycja”.

Aktualizacja: 03.02.2019 13:46 Publikacja: 03.02.2019 13:39

Foto: materiały prasowe

To druga realizacja w Teatrze Telewizji tekstu tego autora. Pierwszą, w 2016 roku była komedia skłaniająca jednak do poważniejszych refleksji – „Ludzie i anioły” Tamto przedstawienie przeniesione z warszawskiego Teatru Współczesnego i było grane w studiu „na żywo”. 

– Ta sztuka jest popularna szczególnie w byłych krajach bloku socjalistycznego, gdzie zrozumiałe są motywacje występujących w niej postaci – mówił wówczas w jednym z wywiadów autor i dodał: – Moje pozostałe sztuki w Rosji nie są grane. To ostre komedie satyryczne, na które we współczesnej Rosji nie ma dziś popytu.

Wiktor Szenderowicz (ur.1958) jest satyrykiem, scenarzystą i reżyserem, znanym z wnikliwej krytyki rosyjskich elit, laureatem m.in. nagrody Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka w kategorii „obrona praw człowieka środkami kultury i sztuki”. Wojciechowi Adamczykowi, reżyserowi poprzedniego przedstawienia obiecał, że jeśli tylko będzie miał coś odpowiedniego do realizacji w telewizji – przyśle. 

Tak do rąk polskiego reżysera trafiła „Ekspedycja”, w zamyśle filozoficzna przypowiastka o ludzkiej naturze ubrana w konwencję czarnej i do tego romantycznej komedii. Opowiada historię Alberta, młodego wysłannika ONZ (Adrian Zaremba), przybywającego z dobroczynną misją do żyjącego z dala od cywilizacji Ludu Końca Świata. Oferuje humanitarną pomoc w postaci przywiezionych ze sobą lekarstw i żywności i w zamian oczekuje tylko jednego – że tubylcy zrezygnują z „diety ludzkiej” czyli z  jedzenia kolejnych członków sąsiedniego plemienia Karaczurów. Ale Wódz (Cezary Żak) przekonuje młodego idealistę, że postęp już się dokonał – członkowie Ludu Końca Świata nie zjadają już braci ze swojego plemienia…

Albert wyjawia, że rodzice nadali mu imię na cześć Alberta Schweizera, teologa i duchownego luterańskiego, który w 1952 roku został uhonorowany Pokojową Nagrodą Nobla za założenie szpitala w Gabonie. Misja, którą zlecił bohaterowi autor „Ekspedycji” wydaje się wcale nie mniej poważna, tym bardziej że Plemię Końca Świata wcale nie jest takie oddalone od cywilizacji, jak się na początku wydaje. A ludożerczych przyzwyczajeń nie zamierza się wyzbywać. 

Opisywać perypetii Alberta nie należy, bo to trochę tak, jakby chcieć opowiedzieć dowcip. Jednakże wydaje się, że sztuka zabawniej wypada w czytaniu niż w realizacji. Rzecz została umiejscowiona w pustynnej scenerii zbudowanej w hali zdjęciowej, gdzie na piasku obok namiotów tubylców widać nieduże skały, totemy, a aktorzy zostali ubrani w klimatyczny przyodziewek rodzaju indiańskiego. łw realizm miał w założeniu zapewne uwydatnić komediowość sytuacji, ale w prezentowanej wersji – raczej czyni z niej bajkę.

Lekkości jednak ta bajka nie ma, a jej poszczególne ogniwa nie zawsze do siebie pasują, w każdym razie nie na tyle, by historia była potoczysta i smakowita. 

To druga realizacja w Teatrze Telewizji tekstu tego autora. Pierwszą, w 2016 roku była komedia skłaniająca jednak do poważniejszych refleksji – „Ludzie i anioły” Tamto przedstawienie przeniesione z warszawskiego Teatru Współczesnego i było grane w studiu „na żywo”. 

– Ta sztuka jest popularna szczególnie w byłych krajach bloku socjalistycznego, gdzie zrozumiałe są motywacje występujących w niej postaci – mówił wówczas w jednym z wywiadów autor i dodał: – Moje pozostałe sztuki w Rosji nie są grane. To ostre komedie satyryczne, na które we współczesnej Rosji nie ma dziś popytu.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Teatr
Kamienica świętuje 15. urodziny!
Teatr
„Wyprawy pana Broučka”: Czech, który wypił za dużo piwa
Teatr
Nie żyje Alicja Pawlicka. Aktorka miała 90 lat
Teatr
Łódź teatralną stolicą Polski. Wkrótce Festiwal Sztuk Przyjemnych i Nieprzyjemnych
Teatr
Premiera „Schronu przeciwczasowego”. Teatr nie jest telenowelą