„Ryba psuje się od głowy" – napisał autor petycji, którą poparło już ponad 260 tysięcy osób.
Premier odpowiadał młodemu wykładowcy z Dagestanu, który zapytał go „dlaczego nauczyciele zarabiają 10–15 tysięcy rubli, a policjanci – 50 tysięcy". „Nie należy porównywać pensji nauczycieli i policjantów. Jestem całkowicie pewny, że współczesny wykładowca może nie tylko dostawać swoją pensję, ale jeszcze i dorabiać" – podsumował Miedwiediew.
Wypowiedź szefa rządu natychmiast rozeszła się po internecie, wywołując falę ironicznych i złośliwych komentarzy. Zaczęto przypominać przypadki nauczycieli, którzy dorabiali – na przykład moskiewskiego nauczyciela historii, którego w marcu 2015 roku aresztowano za wysadzanie w powietrze bankomatów.
4 sierpnia, dwa dni po wystąpieniu Miedwiediewa, na specjalnej stronie internetowej change.org pojawiła się petycja domagająca się jego dymisji. Żarty i kpiny zamieniły się w problem polityczny.
Rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow początkowo bagatelizował sprawę: – Nie sądzę, byśmy musieli odpowiadać. Ale jeden z blogerów „Financial Times" napisał, że po parlamentarnych wyborach Miedwiediew może zostać zdymisjonowany. Jeśli rządząca, proputinowska partia Jedna Rosja – której przywódcą jest premier – dostanie we wrześniu 50 proc. głosów lub mniej. Tym razem rzecznik Kremla się zdenerwował: – Ćwiczenia politologów na temat zbliżającej się dymisji premiera nie są nowe. Na tyle stałe, że przestały zasługiwać na uwagę.