Dyplomacja ma swój język, gesty, które służą do przekazania w nieformalny sposób politycznego przesłania. W czasie rozpoczynającej się we wtorek wizyty prezydenta Franka-Waltera Steinmeiera będzie ich całkiem sporo. Mają sygnalizować, że Niemcy liczą na nowe otwarcie z Warszawą.
„Nie mamy czasu do stracenia. Świat za granicami Unii płonie: Ameryka grozi wojną handlową, po zerwaniu przez Donalda Trumpa porozumienia z Iranem przyszłość Bliskiego Wschodu jest niepewna, stosunki z Rosją są napięte. Ale także sama zjednoczna Europa staje wobec poważnych wyzwań. Kanclerz Merkel liczy, że w tej sytuacji wszystkie kraje członkowskie Unii skoncentrują się na wzmocnienu współpracy i Polska jak najszybciej dołączy do Francji i Niemiec aby bronić Unii" – mówią „Rzeczpospolitej" źródła rządowe w Berlinie. Dobre, osobiste stosunki, jakie udało się przez minione trzy lata zbudować między Andrzejem Dudą a obecnym, niemieckim prezydentem mogą w tym pomagać.