Jeżeli komuś wydaje się, że wypadki z udziałem polskich służb specjalnych są ewenementem na skalę świata, być może pocieszyć go informacja o niedawnym roztargnieniu CIA.

Zgodnie ze starą zasadą - nie myli się ten, kto nie robi nic. Agenci CIA mają ręce pełne roboty, szczególnie wiele obowiązków i stresu czeka ich wobec dynamicznie zmieniającego się stanu zagrożenia na świecie. Atak może nadejść z każdej strony, prezydent Obama roztacza na szczycie nuklearnym w Waszyngtonie wizję apokalipsy nowej ery z wykorzystaniem przez terrorystów dronów z ładunkami atomowymi, nic więc dziwnego że trzeba ćwiczyć rozmaite scenariusze działania.

Centralnej Agencji Wywiadowczej przytrafiło się niestety ostatnio lekkie roztargnienie. W jego wyniku pod maską szkolnego autobusu pozostawiono ładunek wybuchowy. Do nietypowego wydarzenia doszło w hrabstwie Loudoun w stanie Virginia. O materiale wybuchowym zapomnieli specjaliści z jednostki K-9 wykorzystującej psy tropiące.

Szkolny autobus z założoną bombą wykorzystywano następnie przez 2 dni do transportu dzieci. Według agentów nie mogło być mowy nawet o najmniejszym zagrożeniu, ponieważ ładunek był zamocowany bardzo stabilnie i nie był w stanie ulec detonacji. Biuro lokalnego szeryfa twierdzi jednak, że część ćwiczebnej bomby oderwała się od głównego ładunku i wpadła między elementy silnika.

CIA przyjrzy się dokładnie sprawie i podejmie odpowiednie kroki, by incydent pozostał wydarzeniem jednorazowym.