Wczoraj policja zatrzymała cztery osoby w związku z porannym zakłóceniem mszy w jednym ze świdnickich kościołów. Ksiądz, który odprawiał nabożeństwo, powiedział, że dokonali tego "tęczowi terroryści spod znaku LGBT".

Magdalena Ząbek ze świdnickiej policji przekazała w rozmowie z Polskim Radiem, że świadkowie zdarzenia poinformowali funkcjonariuszy o osobach, które głośno krzyczały, a następnie zostały wyprowadzone z kościoła przez uczestników mszy.

W zdarzeniu brały udział trzy kobiety i mężczyzna. Jedna z kobiet ze względu na stan zdrowia, po przedstawieniu zarzutu złośliwego przeszkadzania w publicznym wykonywaniu aktu religijnego, została zwolniona do domu. Jak informuje portal swidnica24, w jej przypadku konieczne będzie przeprowadzenie konsultacji z biegłym w zakresie psychiatrii.

Pozostałe osoby były pijane i dopiero dziś można było je przesłuchać. - Mężczyzna wyjaśnił, że przyjechał do Świdnicy dzień wcześniej i pił wspólnie z kobietami przez cały dzień i noc. Rano w niedzielę wszyscy postanowili pójść do katedry, by się pomodlić. Mężczyzna wziął ze sobą tęczową flagę, która przywiózł z Wrocławia. Nie potrafił wytłumaczyć, po co ją wziął i dlaczego ją rozwinął, nie był w stanie przypomnieć sobie, jakie hasła wykrzykiwał. Wyraził skruchę za swoje zachowanie - poinformował prokurator rejonowy Marek Rusin.

Uczestnicy zajścia nie powoływali się na swoje związki ze środowiskiem LGBT. Za złośliwe przeszkadzanie w publicznym wykonywaniu aktu religijnego grozi im do 2 lat pozbawienia wolności. Zastosowano wobec nich dozór policyjny