Jak podaje „Daily Mail”, Leanne Richardson zgodziła się, aby jej 7-letniemu synowi Owenowi podczas wakacji w hiszpańskim Salou zrobiono tatuaż henną. Wzory wykonano na ramieniu i klatce piersiowej dziecka. Gdy rodzina wróciła do rodzinnego Consett w Anglii, matka chłopca zauważyła na jego ciele objawy reakcji alergicznej - liczne poparzenia oraz wysypkę. Choć 7-latkowi podano leki, stan zdrowia chłopca się pogarszał, w związku z czym dziecko zawieziono do szpitala. Zdaniem lekarzy, oparzenia wywołała parafenylenodiamina, którą nazywa się także „sztuczną henną”.

 

- Mam złamane serce. Wiem, że pozwoliłam, aby mój syn został skrzywdzony w ten sposób. To będzie mnie prześladować do końca życia – powiedziała matka chłopca i zaapelowała, aby inni rodzice uczyli się na jej błędzie i zastanawiali się zanim pozwolą swoim dzieciom zrobić tatuaże henną. - Nie każdy tak zareaguje, ale lepiej nie ryzykować. To nie jest tego warte - zaznaczyła.