Do demonstracji doszło w Paryżu, a także w Bordeaux, Lyonie i Tuluzie.

W pewnym momencie na Polach Elizejskich policja użyła armatek wodnych przeciwko demonstrantom.

Mimo znacznie mniejszej frekwencji (17 listopada we Francji demonstrowało 300 tys. osób, podczas gdy w ubiegłą sobotę - 46600), protesty nadal trwają i nie ma sygnałów, by miały się zakończyć - mimo wycofania się przez rząd z podwyżki podatku paliwowego i rozpoczęciu przez Macrona serii debat na temat problemów gnębiących Francuzów.

Z sondażu przeprowadzonego 7-8 marca przez Ifop wynika, że 54 proc. Francuzów popiera pozbawiony wyraźnego lidera ruch żółtych kamizelek. To więcej niż w połowie lutego (wówczas poparcie dla ruchu deklarowało 50 proc. ankietowanych), ale mniej niż w czasie szczytowej popularności ruchu (wówczas cieszył się on poparciem 72 proc. respondentów).

W ostatnim czasie poprawiły się również notowania Macrona - z sondażu Ipsos z 6 marca wynika, że od grudnia zyskał on 8 punktów procentowych poparcia - obecnie zadowolonych z jego prezydentury jest 28 proc. Francuzów.