Mieszkańcy Wenecji, przyzwyczajeni do częstych podtopień, jak zwykle na wieść o ekstremalnej pogodzie zabezpieczali drzwi swoich domów i sklepów metalowymi lub drewnianymi panelami, ale tym razem okazały się one nieskuteczne - wielu z nich zostało zmuszonych do wypompowywania wody z wnętrz lokali.
Zalane zostały też lokale użytkowe, np. restauracje. Włosi z Wenecji są jednak tak dumni ze swojej pizzy, że nie pozwalają, by powstrzymała ich jakaś powódź. Media społecznościowe obiegło nagranie z restauracji, w której kelnerzy serwują pizzę w kaloszach, brodząc w kilkudziesięciocentymetrowej wodzie.
Turyści, którzy chcą zobaczyć najsłynniejsze zabytki, w cenie kilku euro mogą nabyć specjalne kalosze. W słynnej już na cały świat restauracji, jeśli ktoś jakimś cudem przyjdzie/dopłynie w zbyt niskich butach, obsługa oferuje specjalne wysokie osłony z folii.
Z powodzią, spowodowaną falą zwaną "acqua alta" (dosłownie tłumaczoną jako "wysoka woda", pochodzącą z północnego Adriatyku, walczy nie tylko Wenecja, choć tam walka ta wydaje się najbardziej efektowna. W niedzielę w tym mieście odbył się maraton, którego trasa w sporej części zalana była wodą do kostek. Nie przeszkodziło to uczestnikom - udział w maratonie wzięło ok. 13. tys. osób.