Wiadomo, że niebawem z armią pożegna się szef Sztabu Generalnego, gen. Leszek Surawski. Kilka dni temu został on wezwany do Kancelarii Prezydenta. Jak twierdzą nasi informatorzy, po tej wizycie generał postanowił złożyć wniosek o odejście do cywila na własną prośbę. Od tego momentu zaczęło się gorączkowe poszukiwanie jego następcy - informuje Onet.
Głębokie zmiany kadrowe w armii zapowiedział też wczoraj prezydent Andrzej Duda. - W naturalny sposób przyjmowanie nowego systemu kierowania i dowodzenia, jego adaptacja wymaga również kolejnych zmian kadrowych, także na najwyższych stanowiskach dowódczych w polskim wojsku – mówił w bazie Adazi na Łotwie. Jednak, jak zauważają rozmówcy Onetu, ustawa określająca nowy system dowodzenia nawet jeszcze nie wpłynęła do Sejmu. – Nie ma więc podstaw formalnych, by już teraz robić roszady i czystki kadrowe – uważa jeden z byłych dowódców.
Karuzela kadrowa w sztabie
Na pierwszy ogień pójdzie obsada najważniejszego stanowiska w armii – szefa Sztabu Generalnego. Resort obrony kierowany przez Mariusza Błaszczaka naciskał, by objął je gen. Krzysztof Król, który na początku 2016 roku, jeszcze jako pułkownik został zastępcą dowódcy Wielonarodowego Korpusu Północ-Wschód w Szczecinie. Miesiąc później został generałem brygady, a 22 lutego tego roku generałem dywizji.
- Minister Błaszczak jest zachwycony Królem, dobrze się z nim dogaduje. Złapali wspólny język i od kilku tygodni promuje go w otoczeniu prezydenta jako doskonałego kandydata na szefa Sztabu – mówi jedna z osób znająca kulisy rozmów. Problem w tym, że gen. Król nie ma doświadczenia ani dowódczego, ani sztabowego. Kontrowersje budzi również jego zawrotna kariera, podczas której przeskoczył kilka szczebli w hierarchii wojskowej.
Dlatego ośrodek prezydencki, z obawy o zarzuty promowania na najważniejsze stanowisko w polskim wojsku nieprzygotowanego i niedoświadczonego oficera, zaproponował inną kandydaturę – gen. Rajmunda Andrzejczaka, byłego dowódcę 12 Dywizji Zmechanizowanej ze Szczecina. Trzy dni temu minister Błaszczak wyznaczył go nieoczekiwanie na stanowisko zastępcy szefa Sztabu Generalnego. Tym awansem zaskoczony był zarówno sam gen. Andrzejczak, jak i jego podwładni.