Opozycja nie zostawia na niej suchej nitki, nad sporem o Trybunał radził też w środę Parlament Europejski.
Dwie pierwsze ustawy: o statusie sędziów TK oraz o organizacji i trybie postępowania przed TK, czekają już na podpis prezydenta, ostatnia jest dla sporu najważniejsza.
Ustanawia bowiem przejściową, jednorazową procedurę wyboru nowego prezesa TK po zakończeniu kadencji Andrzeja Rzeplińskiego.
Po pierwsze, prezydent ma za zgodą premiera powołać p.o. prezesa TK spośród sędziów najstarszych stażem. To on do wyboru nowego prezesa ma kierować TK, a nie wiceprezes Stanisław Biernat, z rekomendacji PO. P.o. prezesa ma dopuścić trójkę sędziów z rekomendacji PiS, blokowaną przez prezesa Rzeplińskiego. W efekcie PiS będzie miał ich siedmiu na piętnastu. Nie powinni mieć trudności z przedstawieniem prezydentowi wśród kandydatów któregoś ze swych kolegów. Zgromadzenie Ogólne TK ma bowiem przedstawić sędziów, którzy uzyskali co najmniej pięć głosów, a jeśli tylko jeden kandydat dostanie tyle, także kolejnego (bądź kolejnych) z najwyższą liczbą głosów. Nie ma ryzyka zerwania kworum, gdyż najnowsza ustawa je wyłącza w tych wyborach, więc ewentualne zwolnienia lekarskie nie zablokują wyborów.
Nowe przepisy wyborcze mają wejść w życie następnego dnia po ogłoszeniu, co w ocenie prezesa Rzeplińskiego jest zasadniczą ich wadą, bo TK musi mieć czas na kontrolę konstytucyjności ustawy. Odchodzący prezes nie wyobraża też sobie, by poważny konstytucjonalista dopuszczał urzędowanie p.o. prezesa TK, gdy ma on wiceprezesa.