Henryk Walczewski - formalizm w sądzie: zło czy konieczność?

Problem powstaje, gdy przepisy stają się wartością samą w sobie.

Aktualizacja: 16.02.2019 14:47 Publikacja: 16.02.2019 14:28

Henryk Walczewski - formalizm w sądzie: zło czy konieczność?

Foto: Fotorzepa, Marian Zubrzycki

Można odnieść wrażenie, że zarzucanie wad i błędów wymiarowi sprawiedliwości jest niewyczerpanym zasobem, który pomaga zapełniać łamy mediów papierowych i internetowych. Wśród wielu zarzutów powraca „nadmierny formalizm" w postępowaniach sądowych. Przywołują go zgodnie wszyscy krytycy – od dziennikarzy przez praktyków po przedstawicieli nauki. Popularność tego zarzutu może wprawić w przygnębienie. Dlaczego ustawodawca wprowadził do porządku prawnego tak złe rozwiązania? Dlaczego wciąż obowiązują? Czemu nie podejmuje się trudu odpowiednich zmian, aby uwolnić wymiar sprawiedliwości od wspomnianych wad dla dobra obywateli oraz państwa?

Łatwiej stawiać zarzuty, niż oferować rozwiązania, a zwłaszcza wprowadzać je w życie. Zapewne dlatego zarzuty „nadmiernego formalizmu" pozostają zazwyczaj na poziomie hasłowym, bez odpowiedniego objaśnienia czy przykładu wraz z uzasadnieniem, a także propozycji przeciwdziałania. Wypada więc, nie poprzestając na zarzutach, przedstawić rzeczowe argumenty. Odczuwa się ich niedosyt w debacie publicznej, proponuję więc nieśmiało rozważyć pokrótce następujące kwestie: a) czym jest formalizm w ogólności, b) na czym polega formalizm sądowy i dokładnie czym się przejawia, c) jakie są w ogólności skutki formalizmu w postępowaniu sądowym, d) gdzie i w jaki sposób z powodu formalizmu trzeba znowelizować przepisy.

Czym jest formalizm?

Formalizm jako pojęcie uniwersalne tak zostało objaśnione w „Słowniku języka polskiego" PWN (pwn.pl/sjp/formalizm):

1. przywiązywanie nadmiernej wagi do przepisów i zewnętrznych form działania,

2. stanowisko w filozofii, nauce i sztuce, według którego forma jest czynnikiem decydującym o wartościach poznawczych, etycznych i estetycznych.

Powyższa definicja wyraźnie wskazuje, że formalizm polega na nadmiernym przywiązywaniu wagi do przepisów i form, gdy zaś dotyczy filozofii, nauki i sztuki – forma może stać się czynnikiem decydującym kosztem treści. Są to cenne spostrzeżenia, także na użytek stosowania i stanowienia prawa. Dlatego w „Encyklopedii" PWN (encyklopedia.pwn.pl/haslo/formalizm) znajdujemy takie objaśnienie: – „pojęcie »formalizmu« jest względne, operowanie nim bez odniesienia do określonej dziedziny działalności ludzkiej oraz bez wyraźnego sprecyzowania przeciwstawianych sobie znaczeń terminów »forma« i »treść« może prowadzić do nieporozumień; potocznie (formalizm to) drobiazgowe przestrzeganie ustalonych form i przepisów bez wnikania w ich treść".

Dlatego nie jest formalizmem stosowanie się do przepisów i zasad prawnych. Ale jest nim przypisywanie nadmiernej wagi samym tylko przepisom i formom działania kosztem ich treści. Granica pomiędzy stosowaniem prawa a formalizmem prawnym przebiega zatem tam, gdzie treść czynności przestaje mieć znaczenie – bo liczy się już tylko treść przepisu. W konsekwencji może to być granica pomiędzy poszukiwaniem sprawiedliwości a postępowaniem formułkowym – ponieważ sprawiedliwość jest zawsze zindywidualizowana, a formułki są niewrażliwe na zmianę osób i okoliczności.

Na czym polega formalizm sądowy i dokładnie czym się przejawia

Stawianie wyżej przepisu ponad treści, które mają wynikać z jego stosowania zagraża sprawiedliwości jako racji bytu i celu istnienia sądów. Słusznie więc dostrzega się w formalizmie przyczynę alienacji sądów, jeżeli można im zarzucić rozstrzygnięcia wbrew innym przesłankom, a wyłącznie zgodne z treścią przepisów. Można temu zapobiegać przez odpowiednią wykładnię, ale czy możemy jej oczekiwać lub wręcz żądać w miejsce prostego stosowania prawa? Formalizm powstaje zawsze skutkiem przewartościowania procedur, które same w sobie są konieczne, ale nie powinny przesądzać o wyniku postępowania ponad przesłanki merytoryczne. Podejście formalne (ale nie formalistyczne) jest jednak słuszne i konieczne. Trudno np. wyobrazić sobie, że sąd przystępuje do rozpoznawania żądań pozwu zawierającego różne braki, kierując się wyłącznie poczuciem obrony interesów powoda. Byłoby to naruszenie zasady bezstronności sądu, a wskazane w przepisach wymagania dotyczące np. pozwu są konieczne do zapewnienia prawidłowego przebiegu postępowania. Wymagania formalne bronią równości stron przed sądem, a nade wszystko czynią postępowanie sądowe przewidywalnym i transparentnym. Problem „formalizmu" pojawia się, kiedy sądy lub ustawodawca wychodzą poza te zasady, a przepisy stają się wartością samą dla siebie.

Jakie mogą być skutki formalizmu w postępowaniu sądowym

Można różnie interpretować sytuacje, w których przepisy zaczynają żyć własnym życiem, doprowadzając do alienacji sądu od materii sprawy. Zapadłe wówczas decyzje (czasem orzeczenie) będą miały charakter powierzchowny, obliczony na zaspokojenie wymagań obowiązującej procedury ze szkodą dla materii rozpatrywanej w danej sprawie.

Formalizm w procedowaniu sprawy może polegać na wyszukiwaniu przepisów pozwalających na prowadzenie sprawy bez zajmowania się jej istotą lub przedmiotem sporu. Taka pokusa wygodnego pozbycia się sprawy w praktyce zdarza się rzadko, ponieważ obowiązujące przepisy łatwo na to nie pozwalają. Częściej mamy do czynienia z odwrotną sytuacją: sąd odwleka zamknięcie sprawy, ponieważ odczuwa lęk decyzyjny, którego pożywką jest wynajdywanie kolejnych czynności lub dowodów niezbędnych do wydania werdyktu (np. kolejne opinie i ustosunkowania się do tych opinii itd.).

Formalizm przy rozpoznawaniu spraw wpadkowych, np. zwolnień od kosztów, zażaleń, zastrzeżeń do protokołu itd. Obecne przepisy stanowią tu dla większości przypadków zasadę dewolutywności, czyli przedstawienia sprawy sądowi odwoławczemu, który jest sądem wyższego rzędu.

Organizacyjnie powoduje to szereg komplikacji (jak podział obowiązków między sądami odwoławczym i orzekającym), a sumarycznie długotrwałość postępowania wpadkowego, które może zdominować czasowo tok sprawy głównej. Taki model procedowania zasługuje na uznanie za formalistyczny, ponieważ z żadnych zasad ustrojowych nie wynika, aby sędziowie rozpoznający sprawy wpadkowe musieli zasiadać w sądzie wyższym. Przeciwnie – wydaje się konieczne, aby całość decyzji o przebiegu postępowania (w danej instancji) zapadała przed tym samym sądem, co jest możliwe i praktykowane np. w postępowaniu upadłościowym. Wystarczy do tego oddzielenie sędziego orzekającego od składu rozpoznającego wniosek (np. w sprawie o wyłączenie sędziego).

Formalizm w postępowaniu dowodowym – polega na wymaganiu od sądu, aby się wytłumaczył z oceny dowodów – w myśl tego poglądu wszystkie ustalenia mają być policzone dokładnie bez żadnych przybliżeń. To w praktyce doprowadziło do kultu drobiazgowych opinii biegłych, przedłużania postępowania i zawyżania koniecznych kosztów. Na ołtarzu tego poglądu złożono miarkowanie możliwe w postępowaniu uproszczonym (instytucja de facto martwa) oraz sprawiedliwość – bo gdy przychodzi spóźniona i zbyt drogo kosztuje, przestaje być sprawiedliwa.

Formalizm przy prowadzeniu rozprawy wydłuża ją w nieskończoność z powodu otwartego prawa do zgłaszania kolejnych dowodów i zarzutów (art. 217 kodeksu postępowania cywilnego). Zapisane w przepisie ograniczenie przez pomijanie spóźnionych dowodów i wniosków wywiera odwrotny skutek – o to, co konieczne i czy nie jest spóźnione, toczą się osobne spory, które potrafią zdominować i przedłużyć każde postępowanie.

Gdzie i w jaki sposób formalizm sądowy domaga się nowelizacji przepisów

Formalizm generujący odwlekanie werdyktu ma swoje uzasadnienie m.in. w przepisach o apelacji, a zwłaszcza w art. 386 § 4 k.p.c., aby nie dopuścić do zarzutu nierozpoznania istoty sprawy poprzez pominięcie kolejnego dowodu. Wadliwa nie jest sama konstrukcja apelacji pełnej (brak ograniczenia stawianych zarzutów), ale niezauważana w piśmiennictwie zasada apelacji negatywnej (stawiania zarzutów sądowi) zamiast apelacji pozytywnej (żądania ponownego osądzenia sprawy w celu przychylenia się do należycie umotywowanych wniosków skarżącego przedstawionych w apelacji).

Apelacja pozytywna opiera się na poszanowaniu sądu i jego prawa do swobodnej oceny dowodów (art. 233 k.p.c.), czyli naturalnej możliwości zróżnicowanej oceny tego samego materiału dowodowego. Apelacja negatywna zakłada dokładnie przeciwnie – jest tylko jedna prawda (obiektywna jak u Marksa, czyli weryfikowalna „naukowo"), więc podważenie wyroku wymaga wykazania „błędów popełnionych przez sąd".

Zapewne z tego powodu sądy chcą swoje werdykty „naukowo uzasadnić", więc stają się zakładnikami opinii biegłych. W takiej sytuacji ustrojowej są też nieustannie krytykowane – przecież sam ustawodawca do tego zmusza! Wyroki sądów odwoławczych oparte na modelu negatywnej apelacji w większości pogłębiają społeczne przekonanie o wadliwości sądownictwa, ponieważ nieustannie dostarczają dowodów na „wadliwe postępowanie sądu orzekającego". Trudno się więc dziwić rosnącej frustracji w sądach pierwszej instancji i pogłębiającej się alienacji sędziów odwoławczych sprawujących de facto władzę sądowniczą nad nimi, zamiast zajmować się materią objętą zaskarżeniem.

Rozwlekanie rozpraw w czasie jest znaną i nieokiełzaną wciąż przywarą naszych sądów. Przyczyny tego zjawiska tkwić mogą zapewne w obecnym modelu rozprawy (art. 206–226 k.p.c.), a szczególnie z powodu prawa do zgłaszania wniosków i dowodów aż do jej zamknięcia. Już takie sformułowanie powinno budzić niepokój, jest bowiem wewnętrznie sprzeczne, skoro kolejne wnioski nie pozwalają na zamknięcie rozprawy. W rękach sprawnego pełnomocnika to generator przewlekłości, a sędzia, który podejmie próbę przeciwstawienia się takiej obstrukcji, ma zapewnione problemy przed sądem odwoławczym. Propozycja zmiany tego rozwiązania jest prosta i co do zasady została przedstawiona w rządowym projekcie reformy kodeksu postępowania cywilnego. Jest to planowanie rozprawy. W istocie stanowi ono zmianę zasadniczą, ponieważ zmusza strony sporu do wyłożenia na wstępie swoich zarzutów, dowodów i wniosków procesowych.

Na tej podstawie ma być zaplanowany przebieg postępowania, uwzględniający nawet przewidywaną datę wydania orzeczenia. Aby ta zmiana okazała się skuteczna, trzeba zamienić art. 217 k.p.c. na inną zasadę: prawo do nowych wniosków i dowodów powinno przysługiwać wyłącznie w odpowiedzi na zarzuty strony przeciwnej, oraz w granicach przyjętej jako wiążąca istoty sporu (np. jeżeli pozwany w odpowiedzi na pozew zarzucał, że nie otrzymał towaru, nie może później powoływać się na odmowę zapłaty z powodu jego złej jakości).

Przepisy formalne są podstawą sprawnego postępowania i stoją na straży wielu praw, bez których nie da się zagwarantować prawa do sądu i rzetelnego przeprowadzenia postępowania przed sądem. Aby nie dochodziło do formalizmu, który tym wartościom zagraża – konieczne jest wprowadzenie korekt w obecnym stanie prawnym.

Nie jest konieczna żadna radykalna zmiana, tylko dostrojenie systemu drogą interwencji w jego punktach krytycznych. Wydaje się, że należą do nich w szczególności: sposób przeprowadzenia rozprawy, organizacja postępowania odwoławczego i wykluczenie pseudonaukowego podejścia do prowadzenia dowodów przed sądem. Wiele wartościowych propozycji zawiera projekt zmian k.p.c. przygotowany przez Ministerstwo Sprawiedliwości, wypada więc, aby został on gruntownie przedyskutowany w środowiskach prawniczych. ?

Autor jest sędzią sądu gospodarczego w Krakowie, głównym specjalistą w Departamencie Nadzoru Administracyjnego w Ministerstwie Sprawiedliwości

Można odnieść wrażenie, że zarzucanie wad i błędów wymiarowi sprawiedliwości jest niewyczerpanym zasobem, który pomaga zapełniać łamy mediów papierowych i internetowych. Wśród wielu zarzutów powraca „nadmierny formalizm" w postępowaniach sądowych. Przywołują go zgodnie wszyscy krytycy – od dziennikarzy przez praktyków po przedstawicieli nauki. Popularność tego zarzutu może wprawić w przygnębienie. Dlaczego ustawodawca wprowadził do porządku prawnego tak złe rozwiązania? Dlaczego wciąż obowiązują? Czemu nie podejmuje się trudu odpowiednich zmian, aby uwolnić wymiar sprawiedliwości od wspomnianych wad dla dobra obywateli oraz państwa?

Pozostało 95% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Nieruchomości
Trybunał: nabyli działkę bez zgody ministra, umowa nieważna
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Praca, Emerytury i renty
Czy każdy górnik może mieć górniczą emeryturę? Ważny wyrok SN
Prawo karne
Kłopoty żony Macieja Wąsika. "To represje"
Sądy i trybunały
Czy frankowicze doczekają się uchwały Sądu Najwyższego?
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Sądy i trybunały
Łukasz Piebiak wraca do sądu. Afera hejterska nadal nierozliczona