Będzie sąd nad „mankiem” w CBA

Była kasjerka oraz jej mąż odpowiedzą za przywłaszczenie pieniędzy należących do CBA. Prokuratura wysłała przeciw nim akt oskarżenia do sądu – dowiedziała się „Rz".

Aktualizacja: 21.11.2020 17:33 Publikacja: 19.11.2020 19:39

Będzie sąd nad „mankiem” w CBA

Foto: Materiały CBA

Chodzi o aferę z udziałem Katarzyny G., która do stycznia tego roku w Centralnym Biurze Antykorupcyjnym zajmowała się finansami i miała z firmy wynieść fortunę dla męża hazardzisty. Wstępne wyliczenia mówiły o ok. 5 mln zł, ale ostatecznie ustalono, że kwota ma sięgać ponad 9,2 mln zł. CBA uparcie twierdziło, że żadnych środków nie utraciło – tajemnica polegała na tym, że – jak pisaliśmy – Prokuratura Regionalna w Warszawie „odnalazła" pieniądze na kontach firmy bukmacherskiej.

– Akt oskarżenia dotyczy dwojga osób, którym zarzucono popełnienie przestępstw polegających na przywłaszczeniu mienia znacznej wartości oraz tzw. praniu pieniędzy pochodzących z przestępstwa – potwierdza „Rzeczpospolitej" prok. Marcin Saduś, rzecznik Prokuratury Regionalnej w Warszawie.

Jak zaznacza, wraz z aktem oskarżenia przekazano do sądu dokonane na mieniu oskarżonych zabezpieczenie majątkowe w kwocie ponad 9,6 mln zł, z czego znakomitą większość stanowią odzyskane przez Prokuraturę Regionalną w Warszawie środki pieniężne. Według naszej wiedzy 600 tys. zł z tej kwoty zajęto na majątku małżeństwa G.

O aferze z kasjerką CBA opinia publiczna dowiedziała się 17 stycznia, gdy Onet ujawnił, że kobieta sukcesywnie wyprowadzała gotówkę z Biura. Ona i jej mąż trafili do aresztu – są w nim do dziś. Bezrobotny mąż kasjerki z CBA wynoszone przez nią pieniądze miał wydawać na hazard. Śledczy zajęli jego indywidualne konto u bukmachera, u którego obstawiał zakłady. Ten odwołał się do sądu.

Obrona Katarzyny G. chce, by została przebadana przez biegłego w zakresie uzależnień od hazardu. To jej linia obrony: pieniądze miała wynosić pod silną presją męża. Mogła więc być jego ofiarą – osobą współuzależnioną. Według naszych informacji kobieta częściowo przyznała się do winy. Jej obrońca zapewnił nas w czwartek, że chcą jawnego procesu, by pokazać całość sprawy.

Skierowanie aktu oskarżenia nie kończy jednak w całości postępowania.

– Nadal są i będą kontynuowane inne jego wątki, których przedmiot ma charakter niejawny – mówi nam prof. Saduś.

Jak udało nam się ustalić, prokuratura bada odpowiedzialność przełożonych w CBA i firmy bukmacherskiej. Dariusz G., choć był osobą bezrobotną, regularnie zostawiał u największego polskiego bukmachera dziesiątki tysięcy złotych. Przynosił je do warszawskiego punktu wyłącznie w gotówce, jednak zawsze poniżej progu, od którego firma musi zgłaszać ten fakt służbom skarbowym. Dlatego nie wiedział o tym generalny inspektor informacji finansowej, który weryfikuje proceder prania pieniędzy.

Chodzi o aferę z udziałem Katarzyny G., która do stycznia tego roku w Centralnym Biurze Antykorupcyjnym zajmowała się finansami i miała z firmy wynieść fortunę dla męża hazardzisty. Wstępne wyliczenia mówiły o ok. 5 mln zł, ale ostatecznie ustalono, że kwota ma sięgać ponad 9,2 mln zł. CBA uparcie twierdziło, że żadnych środków nie utraciło – tajemnica polegała na tym, że – jak pisaliśmy – Prokuratura Regionalna w Warszawie „odnalazła" pieniądze na kontach firmy bukmacherskiej.

Pozostało 80% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Kraj
Ćwiek-Świdecka: Nauczyciele pytają MEN, po co ta cała hucpa z prekonsultacjami?
Kraj
Zakłócone loty nad Europą. Rosjanie celowo wprowadzają pilotów w błąd
Kraj
Sadurska straciła kolejną pracę. Przez dwie dekady była na urlopie
Kraj
Mariusz Kamiński przed komisją ds. afery wizowej. Ujawnia szczegóły operacji CBA
Kraj
Śląskie samorządy poważnie wzięły się do walki ze smogiem