Prof. Antoni B. nie przyznaje się do winy i odmówił składania wyjaśnień. Jest on trzecią osobą podejrzaną w związku z październikowymi otrzęsinami na uczelni.
Impreza odbywała się w dwóch holach połączonych ze sobą długim, wąskim korytarzem. W tym właśnie łączniku wybuchła panika, a tłum napierał na siebie. Kilkanaście osób zostało poszkodowanych, a troje studentów w wyniku doznanych obrażeń zmarło.
Już wcześniej zarzuty niedopełnienia obowiązków organizatora i narażania na niebezpieczeństwo zdrowia i życia wielu osób usłyszała przewodnicząca samorządu studentów.
Z kolei w lutym prokuratura zarzuciła Januszowi P., byłemu prorektorowi, przekroczenie uprawnień, bo jej zdaniem zgodził się on na przeprowadzenie imprezy "Start Party" bez porozumienia z rektorem czy radą rektorską.
Teraz zarzuty usłyszał i sam rektor. - Nie zapewnił bezpieczeństwa na terenie uczelni. Nie przygotował procedur, które umożliwiłyby bezpieczną organizację imprezy – tłumaczy Piotr Dunal, z prokuratury Bydgoszcz Północ.