Znaczenie wtorkowego wyroku Wielkiej Izby Trybunału Sprawiedliwości UE (dalej: TSUE) w połączonych sprawach A.K. v. KRS (C-585/18) oraz C.P. i D.O. v. Sąd Najwyższy (C-624/18, C-625/18) przejawia się w kilku płaszczyznach. Kontynuując linię orzeczniczą zapoczątkowaną w wyroku w sprawie sędziów portugalskich (C-64/16, sprawa ta dotyczyła zresztą zarobków sędziów, zatem spraw o innym ciężarze gatunkowym) TSUE konsekwentnie uważa, że przepisy traktatów unijnych zapewniają mu dostateczną podstawę normatywną do definiowania takich pojęć jak bezstronność i niezawisłość sądownictwa. Za bezprzedmiotowe i oparte na braku wiedzy (lub złej wierze) należy uznać poglądy kwestionujące umocowanie unijnego wymiaru sprawiedliwości do wkraczania w te kwestie. Oczywiste jest przy tym, że sposób, w jaki państwo organizuje wymiar sprawiedliwości, pozostaje w jego gestii (np. prawo UE nie określa zasad wnoszenia środków zaskarżenia, nie narzuca żadnego konkretnego modelu organizacji sądów, nie wyklucza ani nie wymaga istnienia instytucji takiej jak polska Krajowa Rada Sądownictwa). Jeżeli jednak skutkiem dokonywanych zmian ustawowych jest erozja niezawisłości i bezstronności sędziów, a także zachwianie instytucjonalnej niezależności wymiaru sprawiedliwości, Unia Europejska nie może pozostać obojętna.