Skrzydła, Kappes: Wyrok TSUE jest taki, jaki powinien być

W związku z brakiem niezależności neo-KRS orzeczenie Luksemburga upoważnia do pozbawienia tzw. Izby Dyscyplinarnej statusu sądu, a jej członków statusu sędziego.

Publikacja: 26.11.2019 08:56

Skrzydła, Kappes: Wyrok TSUE jest taki, jaki powinien być

Foto: 123RF

Znaczenie wtorkowego wyroku Wielkiej Izby Trybunału Sprawiedliwości UE (dalej: TSUE) w połączonych sprawach A.K. v. KRS (C-585/18) oraz C.P. i D.O. v. Sąd Najwyższy (C-624/18, C-625/18) przejawia się w kilku płaszczyznach. Kontynuując linię orzeczniczą zapoczątkowaną w wyroku w sprawie sędziów portugalskich (C-64/16, sprawa ta dotyczyła zresztą zarobków sędziów, zatem spraw o innym ciężarze gatunkowym) TSUE konsekwentnie uważa, że przepisy traktatów unijnych zapewniają mu dostateczną podstawę normatywną do definiowania takich pojęć jak bezstronność i niezawisłość sądownictwa. Za bezprzedmiotowe i oparte na braku wiedzy (lub złej wierze) należy uznać poglądy kwestionujące umocowanie unijnego wymiaru sprawiedliwości do wkraczania w te kwestie. Oczywiste jest przy tym, że sposób, w jaki państwo organizuje wymiar sprawiedliwości, pozostaje w jego gestii (np. prawo UE nie określa zasad wnoszenia środków zaskarżenia, nie narzuca żadnego konkretnego modelu organizacji sądów, nie wyklucza ani nie wymaga istnienia instytucji takiej jak polska Krajowa Rada Sądownictwa). Jeżeli jednak skutkiem dokonywanych zmian ustawowych jest erozja niezawisłości i bezstronności sędziów, a także zachwianie instytucjonalnej niezależności wymiaru sprawiedliwości, Unia Europejska nie może pozostać obojętna.

Czytaj także: Co dalej z Luksemburskim wyrokiem

Oceniając wyrok TSUE, należy koniecznie mieć na względzie istotę mechanizmu pytania i orzeczenia prejudycjalnego. To właśnie z nierozumienia tego zagadnienia wynika rozczarowanie części komentatorów (tj. że Trybunał był „za miękki", zwłaszcza w zestawieniu z konkluzjami opinii rzecznika generalnego w sprawie) oraz zupełnie nieuzasadniony triumfalizm z kręgów rządu i Ministerstwa Sprawiedliwości: „porażka autorów pytań prejudycjalnych i zwycięstwo rządu RP" (rzecznik rządu Piotr Mueller), „Trybunał Sprawiedliwości UE orzekł to, czego się spodziewałem" (minister Zbigniew Ziobro). Podkreślić należy, że w ramach procedury prejudycjalnej TSUE nie może dokonywać oceny zgodności prawa krajowego z prawem unijnym. Nie stwierdzi więc sprzeczności pomiędzy nimi i nie wyeliminuje żadnego przepisu z porządku krajowego, jak mógłby to zrobić Trybunał Konstytucyjny. Wolno mu jedynie dokonać interpretacji prawa UE i „na podstawie informacji zawartych w aktach sprawy dostarczyć sądowi krajowemu elementów wykładni prawa unijnego, które mogą być dla niego przydatne przy dokonywaniu oceny skutków wywieranych przez dany przepis tego prawa".

Ważne wskazówki

Patrząc na problem z teoretycznego punktu widzenia, akt sądowego stosowania prawa (orzeczenie sądowe) zostaje rozdzielony na dwie części: rozstrzygnięcie w przedmiocie interpretacji normy prawnej należy do TSUE, zaś decyzja o aplikowaniu tak zinterpretowanej normy do stanu faktycznego – do sądu krajowego. Nie należy się zatem dziwić, że TSUE nie przesądził (nie orzekł wprost), że tzw. Izba Dyscyplinarna SN nie spełnia kryteriów niezawisłego i bezstronnego sądu w rozumieniu art. 47 Karty Praw Podstawowych. Dostarczył natomiast Sądowi Najwyższemu szeregu wskazówek, które sąd ten będzie musiał wziąć pod uwagę, oceniając status tzw. Izby Dyscyplinarnej SN oraz neo-KRS. Niezawisłość sędziowska wymaga, aby sąd wypełniał swoje zadania autonomicznie, bez podległości i podporządkowania, w sposób wolny od nakazów czy wytycznych z jakiegokolwiek źródła, pozostając w ten sposób pod ochroną przed czynnikami zewnętrznymi, które mogą zagrozić niezależności osądu i wpływać na rozstrzygnięcie. Sądy powinny być niezależne od władzy ustawodawczej i wykonawczej, a w szczególności chronione przed ingerencją lub naciskami z zewnątrz, które mogłyby zagrozić ich niezależności. Chodzi tu nie tylko o bezpośredni wpływ w postaci zaleceń, ale również o bardziej pośrednie formy oddziaływania, które mogą zaważyć na decyzjach danych sędziów, np. związane ze sposobem ich powołania. Jeżeli w powoływaniu sędziów przez prezydenta określoną rolę ustrojową spełnia taki organ jak KRS, także i ten organ musi być wystarczająco niezależny od władzy ustawodawczej i wykonawczej. Stopień tej niezależności jest o tyle ważny, że ma znaczenie przy dokonywaniu oceny, czy wyłonieni przez KRS sędziowie będą w stanie spełnić wymogi niezawisłości i bezstronności wynikające z art. 47 Karty Praw Podstawowych. Mając na uwadze niezgodne z konstytucją skrócenie kadencji poprzedniej KRS oraz okoliczność, że 15 członków tzw. neo-KRS wybieranych spośród sędziów (wcześniej wyłanianych przez środowisko sędziowskie) zostało wyznaczonych przez Sejm w nietransparentnej procedurze i atmosferze urągającej dobrym obyczajom parlamentarnym (przypomnieć należy o uporczywym nieujawnianiu przez marszałka Sejmu listy osób, które poparły kandydatów), nie mamy wątpliwości, że obecna neo-KRS nie spełnia warunku wymogu niezależności od władzy ustawodawczej i wykonawczej.

Jakie skutki

Powyższa ocena neo-KRS ma bezpośrednie przełożenie na status tzw. Izby Dyscyplinarnej SN oraz osób wchodzących w jej skład, uważających się za sędziów SN. Dodatkowo, TSUE nakazał wziąć pod uwagę następujące okoliczności: powierzenie tzw. Izbie Dyscyplinarnej wyłącznej właściwości w sprawach z zakresu prawa pracy i ubezpieczeń społecznych dotyczących sędziów SN oraz z zakresu przeniesienia sędziego SN w stan spoczynku, w których to sprawach dotychczas rozstrzygały sądy powszechne, niemożność powołania w skład tej Izby żadnego z dotychczasowych sędziów SN oraz niezrozumiałej autonomii tej Izby w ramach SN, do tego stopnia, że stanowi ona w zasadzie ciało obce względem SN. TSUE zasugerował w bardzo wyraźny sposób, że o ile każda z powyższych okoliczności nie może sama w sobie i rozpatrywana odrębnie prowadzić do podania w wątpliwość niezależności organu takiego jak Izba Dyscyplinarna, o tyle ich zbieg może prowadzić do innego wniosku, zwłaszcza gdyby równolegle dokonane ustalenia dotyczące neo-KRS prowadziły do wniosku o braku jej niezależności od władzy ustawodawczej i wykonawczej.

Zgodnie z mechanizmem współpracy między TSUE a sądami krajowymi to właśnie do SN będzie należało przeprowadzenie oceny, czy wskazane wyżej okoliczności mogą wzbudzić uzasadnione wątpliwości co do niezależności tzw. Izby Dyscyplinarnej od czynników zewnętrznych, w szczególności od bezpośrednich lub pośrednich wpływów władzy ustawodawczej i wykonawczej oraz jej neutralności względem ścierających się przed nią interesów, i prowadzić w ten sposób do braku przejawiania przez ten organ oznak niezależności lub bezstronności, co mogłoby podważyć zaufanie, jakie sądownictwo powinno budzić w jednostkach w społeczeństwie demokratycznym. Organ w ten sposób oceniony nie może zostać uznany za sąd w rozumieniu art. 47 Karty Praw Podstawowych. Z uwagi na wiążący charakter orzeczenia prejudycjalnego SN nie może uchylić się od przeprowadzenia stosownej oceny według wyznaczonych przez TSUE parametrów. Jeżeli SN doszedłby do wniosków narzucających się po uważnej lekturze wyroku TSUE, zasada pierwszeństwa prawa UE zobowiąże go do niestosowania przepisów ustawy o SN, zastrzegających dla tzw. Izby Dyscyplinarnej właściwość do rozpoznania spraw dotyczących statusu sędziów SN. Właściwa byłaby w takim przypadku Izba spełniająca wymogi niezawisłości i bezstronności, która byłaby właściwa w danej dziedzinie, gdyby przepisy te nie stały temu na przeszkodzie.

Zaznaczyć przy tym należy, że wtorkowy wyrok TSUE, w związku z oczywistym brakiem niezależności neo-KRS, upoważnia do pozbawienia tzw. Izby Dyscyplinarnej statusu sądu, a osobom wchodzącym w jej skład – statusu sędziów. Pytanie o skuteczność – w świetle art. 47 KPP – nominacji dokonanych przez neo-KRS do sądów powszechnych i administracyjnych oraz o ważność orzeczeń wydanych przez osoby w ten sposób powołane – wykracza poza ramy niniejszego artykułu, nie była także przedmiotem pytania prejudycjalnego SN ani rozważań TSUE.

Autorzy są profesorami Wydziału Prawa i Administracji UŁ

Znaczenie wtorkowego wyroku Wielkiej Izby Trybunału Sprawiedliwości UE (dalej: TSUE) w połączonych sprawach A.K. v. KRS (C-585/18) oraz C.P. i D.O. v. Sąd Najwyższy (C-624/18, C-625/18) przejawia się w kilku płaszczyznach. Kontynuując linię orzeczniczą zapoczątkowaną w wyroku w sprawie sędziów portugalskich (C-64/16, sprawa ta dotyczyła zresztą zarobków sędziów, zatem spraw o innym ciężarze gatunkowym) TSUE konsekwentnie uważa, że przepisy traktatów unijnych zapewniają mu dostateczną podstawę normatywną do definiowania takich pojęć jak bezstronność i niezawisłość sądownictwa. Za bezprzedmiotowe i oparte na braku wiedzy (lub złej wierze) należy uznać poglądy kwestionujące umocowanie unijnego wymiaru sprawiedliwości do wkraczania w te kwestie. Oczywiste jest przy tym, że sposób, w jaki państwo organizuje wymiar sprawiedliwości, pozostaje w jego gestii (np. prawo UE nie określa zasad wnoszenia środków zaskarżenia, nie narzuca żadnego konkretnego modelu organizacji sądów, nie wyklucza ani nie wymaga istnienia instytucji takiej jak polska Krajowa Rada Sądownictwa). Jeżeli jednak skutkiem dokonywanych zmian ustawowych jest erozja niezawisłości i bezstronności sędziów, a także zachwianie instytucjonalnej niezależności wymiaru sprawiedliwości, Unia Europejska nie może pozostać obojętna.

Pozostało 85% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Co dalej z podsłuchami i Pegasusem po raporcie Adama Bodnara
Opinie Prawne
Ewa Łętowska: Złudzenie konstytucjonalisty
Opinie Prawne
Robert Gwiazdowski: Podsłuchy praworządne. Jak podsłuchuje PO, to już jest OK
Opinie Prawne
Antoni Bojańczyk: Dobra i zła polityczność sędziego
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Likwidacja CBA nie może być kolejnym nieprzemyślanym eksperymentem