Szwecja: zaczęły obowiązywać nowe przepisy o zgodzie na seks

W Szwecji zaczęły obowiązywać nowe przepisy o zgodzie na seks. W ich stosowaniu pomóc ma aplikacja, którą wymyśliła adwokatka. Stało się więc to, z czego niektórzy wcześniej kpili.

Publikacja: 28.07.2018 15:00

Szwecja: zaczęły obowiązywać nowe przepisy o zgodzie na seks

Foto: Adobe Stock

Do tej pory, by akt seksualny był uznany za gwałt, musiała istnieć przemoc, groźby, przymuszanie, lub też wykorzystanie szczególnej sytuacji, w której znalazła się ofiara, np. stan upojenia alkoholowego lub głęboki sen. Od 1 lipca przepisy opierają się na innych wymogach: dobrowolności uprawiania seksu. Jeżeli chęć nie została wyrażona, w grę wchodzi penalizacja.

Teraz stróże prawa, oceniając przestrzeganie nowych przepisów, będą brali pod uwagę, czy „dobrowolność została wyrażona słowami, poprzez działanie lub w inny sposób".

O tym, jak ma wyglądać zgoda na seks i co będzie traktowane jako jego akceptacja, rozstrzygać ma indywidualnie Temida. W każdym razie, zdaniem ekspertów, intencją nowych reguł prawnych jest wprowadzenie większej odpowiedzialności i ostrożności w sytuacjach łóżkowych. Gdy osoba uprawiająca seks może mieć wątpliwości, czy partner zgadza sie na wszystkie momenty w zbliżeniu, powinna się o tym przekonać. Jak? Za pomocą aplikacji.

Wylansowała ją Baharak Vasiri. Stwierdziła, że w sprawach karnych dotyczących przestępstw seksualnych dowody są często niedostateczne. Prowadzi to do tego, że postępowania przygotowawcze umarza się, lub też pozwany otrzymuje wyrok mimo niedostatecznych dowodów. Z drugiej strony, w sprawach przestępstw seksualnych istnieją trudności w przedstawieniu całkowicie przekonujących dowodów. Z tego względu aplikacja zgody stanowi próbę wzmocnienia praworządności. Można jej bowiem używać jako potwierdzenia tego, że seks został zaaprobowany, lub też że nie.

W aplikacji dwie osoby, które mają zamiar pójść ze sobą do łóżka, spisują kontrakt. Muszą tylko ujawnić swoją tożsamość, używając elektronicznej legitymacji.

– To ma służyć zastanowieniu się. Nadeszły nowe czasy i uważam, że stosowna jest jakaś forma parafki – tłumaczy adwokatka. Trzeba powiedzieć „tak" na przebywanie ze sobą albo pokazać wolę seksu gestem. Dlatego cyfrowa zgoda to krok we właściwym kierunku, dostosowanie do nowoczesnego społeczeństwa. To zalecana forma.

Zdaje się, że pomysł chwycił. Po zaledwie dwóch dobach z aplikacji skorzystało 200 osób spragnionych gry miłosnej na nowych warunkach.

Warto wspomnieć, że dane osobowe w aplikacji są objęte tajemnicą i nikt – w razie włamania się do niej – nie ryzykuje ujawnienia swojej tożsamości, bo informacja zamienia się wtedy w cyfry. Jedynie prokurator i policja mogą się dowiedzieć, kto się kryje za umową.

Innowacyjna aplikacja nie jest jednak dla wszystkich. Dostępu do niej nie ma młodzież poniżej 15. roku życia.

Aplikacja nie jest nośna, gdy osoba została napadnięta i bezbronna. Niby rzecz jasna, ale autorka aplikacji czuje się zobligowana to zaznaczyć.

Niestety jest też problematyczna. Zwraca na to uwagę znana adwokatka Elisabeth Massi Fritz. Co się bowiem stanie, gdy partner lub partnerka, która na początku wyraziła cyfrową zgodę na stosunek, potem pożałuje swojej decyzji? „Nie" zawsze musi oznaczać „nie".

Feministyczna publicystka Tina Wilhelmsson podkreśla, że zgoda na seks musi towarzyszyć podczas całego aktu i w każdej chwili osoba, która się na to zdecydowała, może chcieć się z gry wycofać. Jeśli jednak partner z seksu nie rezygnuje, bez względu na to, czy doszło przed tym do sygnowania kontraktu czy nie, będzie chodziło i tak o gwałt – wyjaśnia publicystka. W jej opinii, praca obrońców zostanie utrudniona.

Słów potępienia i dezaprobaty nie kryją też inni. Ponad 70 osób zgłosiło już aplikację do urzędu praw konsumenta. „Idiotyczna aplikacja, która tylko pogarsza i tak już drażliwą sytuację kobiet" – zawyrokował jeden z autorów skargi.

Aplikacja jest surrealistyczna i lepiej nie traktować jej na poważnie. Stanowi jednak konsekwencję prawa o zgodzie na seks, które ma raczej pełnić funkcję wartościującą niż pragmatyczną. Jej powstanie było tylko kwestią czasu. ?

Autorka jest dziennikarką, wieloletnią korespondentką „Rzeczpospolitej" w Szwecji

Do tej pory, by akt seksualny był uznany za gwałt, musiała istnieć przemoc, groźby, przymuszanie, lub też wykorzystanie szczególnej sytuacji, w której znalazła się ofiara, np. stan upojenia alkoholowego lub głęboki sen. Od 1 lipca przepisy opierają się na innych wymogach: dobrowolności uprawiania seksu. Jeżeli chęć nie została wyrażona, w grę wchodzi penalizacja.

Teraz stróże prawa, oceniając przestrzeganie nowych przepisów, będą brali pod uwagę, czy „dobrowolność została wyrażona słowami, poprzez działanie lub w inny sposób".

Pozostało 86% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie Prawne
Robert Gwiazdowski: Podsłuchy praworządne. Jak podsłuchuje PO, to już jest OK
Opinie Prawne
Antoni Bojańczyk: Dobra i zła polityczność sędziego
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Likwidacja CBA nie może być kolejnym nieprzemyślanym eksperymentem
Opinie Prawne
Marek Isański: Organ praworządnego państwa czy(li) oszust?
Opinie Prawne
Marek Kobylański: Dziś cisza wyborcza jest fikcją