Marek Domagalski: SN może wrócić na prowadzenie

Sprawa o kredyty frankowe jest dla Sądu Najwyższego szansą na przezwyciężenie trawiącego sporu i powrót do pozycji najwyższego sądu – nie tylko z nazwy.

Aktualizacja: 23.05.2021 15:10 Publikacja: 23.05.2021 00:01

Marek Domagalski: SN może wrócić na prowadzenie

Foto: PAP/Tomasz Gzell

Ważniejsza od pozycji SN jest jego użyteczność dla społeczeństwa mierzona rozsądnym i sprawiedliwym wytyczaniem dróg rozwiązywania sporów, na przykład takich jak ten między frankowiczami a bankami.

Gdyby Sąd Najwyższy dał się ponieść trawiącym go podziałom na starych i nowych sędziów i miał z tego powodu opóźniać czy zablokować wydanie uchwały przez całą Izbę Cywilną w sprawach frankowych – do czego część działaczy sędziowskich i mediów go namawiała – byłby to fakt namacalny, że SN nie jest w stanie wypełniać swego podstawowego zadania: wykładania prawa, wytyczania sposobu rozwiązywania trudnych sporów.

Czytaj też:

Frankowicze: Co znaczą konsultacje Izby Cywilnej

Dlaczego SN nie wydał uchwały frankowej

Pewnie taką drogę powinien wytyczyć parlament, uchwalając stosowną ustawę – ale tego nie zrobił. A gdybynawet, to też niezadowoleni kierowaliby się do tego czy innego sądu. Przy tak trudnym problemie i wielu przypadkach oczywistego pokrzywdzenia frankowiczów naturalne są pozwy i procesy kredytobiorców z bankami, którymi teraz musi zająć się Sąd Najwyższy.

Nie trzeba przypominać, że uchwała SN może ułatwić i przyśpieszyć rozstrzyganie tych spraw, których jest w sądach ponad 30 tys., ale dotyczących dużo więcej frankowiczów z rodzinami, w tym i z dziećmi. A przede wszystkim musi powiedzieć stronom, na co mogą liczyć, przeciąć przedłużający się stan niepewności zwłaszcza frankowiczów i ich rodzin. Nie dziwi mnie więc zbytnio, że wśród instytucji, do których skład całej Izby Cywilnej SN zwrócił się o zajęcie stanowiska, jest obok RPO, rzecznika finansowego, KNF i prezesa NBP także rzecznik praw dziecka. Ani to, że SN uczynił to dopiero teraz, gdyż sąd do ostatniej chwili przed wydaniem orzeczenia może uzupełniać materiał, zbierać opinie. Liczy się końcowy efekt.

Kilkugodzinne posiedzenie starych sędziów z nowymi za jednym stołem rokuje choćby elementarne zasypanie podziałów. Bo jakkowiek ważny byłby spór o praworządność i reformy, ważniejsza jest bieżąca praca sądów i SN.

Bo życie stawia wyzwania – także przez sądami, i wysuwa na czoło prawdziwie ważne sprawy.

Ważniejsza od pozycji SN jest jego użyteczność dla społeczeństwa mierzona rozsądnym i sprawiedliwym wytyczaniem dróg rozwiązywania sporów, na przykład takich jak ten między frankowiczami a bankami.

Gdyby Sąd Najwyższy dał się ponieść trawiącym go podziałom na starych i nowych sędziów i miał z tego powodu opóźniać czy zablokować wydanie uchwały przez całą Izbę Cywilną w sprawach frankowych – do czego część działaczy sędziowskich i mediów go namawiała – byłby to fakt namacalny, że SN nie jest w stanie wypełniać swego podstawowego zadania: wykładania prawa, wytyczania sposobu rozwiązywania trudnych sporów.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Znasz Tomasza Szmydta, a powiem ci kim jesteś
Opinie Prawne
Szewdowicz-Bronś, Małecki: Zbudujmy przejrzysty nadzór nad służbami specjalnymi
Opinie Prawne
Jerzy Kowalski: Szambo… szambu nierówne
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Tomasz Szmydt – sędzia, wariat czy szpieg?
Opinie Prawne
Isański: Podatek dochodowy od spadku i darowizny? Dlaczego prawo tego zabrania