Marek Domagalski: Po wyroku Trybunału Sprawiedliwości UE

Po ubiegłotygodniowym wyroku Trybunału Sprawiedliwości UE najczęściej pada pytanie, co dalej i jakie będą jego skutki.

Aktualizacja: 14.03.2021 16:28 Publikacja: 14.03.2021 00:01

Marek Domagalski: Po wyroku Trybunału Sprawiedliwości UE

Foto: Adobe Stock

Nie ma niestety prostej odpowiedzi. Myślę jednak, że zapowiadanej po raz kolejny rewolucji (czy, jak kto woli, kontrrewolucji) nie będzie. Jest to zdecydowanie krok bliżej uspokojenia.

Ileż bowiem razy można słuchać zapowiedzi radykalnego zwrotu wygłaszanych przez sędziowskich działaczy, chyba już nieźle zmęczonych. Zmęczona jest też władza, ale zmęczenie to często początek wyciszenia waśni (poza pieniaczami).

Czytaj także: TSUE wydał wyrok ws. KRS. Co dalej z polskim sądownictwem?

Po wyroku TSUE zarząd sędziowskiej Iustitii skrytykował wypowiedzi z otoczenia ministra Zbigniewa Ziobry i jego samego za „agresywne" słowa pod adresem TSUE, że nie uzna tego wyroku, gdyż nie może kwestionować polskiej konstytucji. Ale ci sami sędziowie wskazali też, że możliwość odwoływania się kandydatów na sędziów do sądu jest gwarantowana w polskiej konstytucji (wyrok Trybunału Konstytucyjnego, SK 12/99), a nawet „Trybunał Julii Przyłębskiej" stwierdził, że musi być droga sądowa w sprawach konkursów do Sądu Najwyższego (K 12/18).

Można więc mówić normalnym językiem i nie obrażać innych w sporze o sądy. Ale jeszcze dzień wcześniej szef stowarzyszenia sędzia Krystian Markiewicz, nie czekając na wyrok, głosił publicznie o nowych sędziach: „Jak by nie oceniać ich dorobku zawodowego, to fakt, że przyjęli stanowiska w tak wadliwej procedurze, po skandalicznym konkursie przed neoKRS, powoduje, że zachowali się jak paserzy prawni, korzystając na złamaniu prawa".

Ciekaw więc jestem, do jakiej degradacji zmierza debata publiczna z udziałem sędziów i co jest jej przyczyną. Przypuszczam, że to przejaw niemocy. Czas działa na korzyść pisowskiego porządku (co nie musi znaczyć: najlepszego z możliwych), a marzenie o weryfikacji czy wyrzuceniu sędziów z nowymi nominacjami, których jest już ponad 1000, jest teraz zupełnie oderwane od realiów. Sędziowie z komunistycznej PRL przeszli do sądów demokratycznej RP. Tym problemem wkrótce zajmie się TSUE i zapewne nie każe ich wyrzucać. Zresztą nie ma wyroku ani polskiego sądu, ani TSUE kwestionującego powołanie nowego sędziego – dotyczą tylko weryfikacji ich niezależności w konkretnych sprawach.

Spory i sprzeczne wyroki to normalność w sądach, nawet pewna zaleta. Chodzi tylko o to, by je ucierać, szukać formuły koegzystencji ze sprzecznościami. To się Polsce i obywatelom należy.

Nie ma niestety prostej odpowiedzi. Myślę jednak, że zapowiadanej po raz kolejny rewolucji (czy, jak kto woli, kontrrewolucji) nie będzie. Jest to zdecydowanie krok bliżej uspokojenia.

Ileż bowiem razy można słuchać zapowiedzi radykalnego zwrotu wygłaszanych przez sędziowskich działaczy, chyba już nieźle zmęczonych. Zmęczona jest też władza, ale zmęczenie to często początek wyciszenia waśni (poza pieniaczami).

Pozostało 83% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Co dalej z podsłuchami i Pegasusem po raporcie Adama Bodnara
Opinie Prawne
Ewa Łętowska: Złudzenie konstytucjonalisty
Opinie Prawne
Robert Gwiazdowski: Podsłuchy praworządne. Jak podsłuchuje PO, to już jest OK
Opinie Prawne
Antoni Bojańczyk: Dobra i zła polityczność sędziego
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Likwidacja CBA nie może być kolejnym nieprzemyślanym eksperymentem