Znamy już nazwiska sędziów startujących do Krajowej Rady Sądownictwa w nowym trybie. Trybie – jak podkreśla długi szereg uchwał podejmowanych przez środowisko sędziowskie – niekonstytucyjnym. Na nic zdały się apele organizacji sędziowskich, połączone z groźbami usunięcia z organizacji. Nie przyniosły efektu liczne apele samorządów sędziowskich z terenu całej Polski, które wzywały do bojkotu. Nawet groźba postępowań dyscyplinarnych i pozbawienia stanu spoczynku, jaka padła ze strony działaczy Stowarzyszenia Sędziów Themis, nie zmieniły zamiaru pretendentów.
Wszyscy ludzie Iustitii
Dla osób trochę słabiej zorientowanych w wewnętrznych sprawach środowiska sędziowskiego może być zaskoczeniem, że znaczna część kandydatów to członkowie Stowarzyszenia Sędziów Polskich Iustitia, którego władze do ostatniej chwili walczyły o sukces bojkotu. I nie są to jacyś szeregowi, nieznani nikomu członkowie, ale czołowi działacze, którzy w ostatnich latach wywarli istotne piętno na funkcjonowaniu tej organizacji. Wśród kandydatów znajdziemy sędziego Marka Jaskulskiego z Poznania, aktualnego członka Komisji Rewizyjnej Iustitii, i wiceprezesa poznańskiego oddziału tej organizacji, który – obok rzecznika prasowego Iustitii sędziego Bartłomieja Przymusińskiego – jest od lat czołowym działaczem sędziowskim na terenie Wielkopolski. Na liście jest też sędzia Maciej Nawacki – nowy prezes Sądu Rejonowego w Olsztynie, znany od lat działacz Iustiti z tamtego terenu, w 2013 r. kandydat do zarządu Iustitii, który chciał utworzyć ówczesny pretendent do fotela prezesa Bartłomiej Przymusiński. I wreszcie – last but not least – kandydatem do KRS jest sędzia Rafał Puchalski – ostatnio wicedyrektor departamentu w MS, wcześniej założyciel i administrator „jakobińskiego" Forum Sędziów RP, wiceprezes i członek zarządu Iustitii, wieloletni prezes oddziału przemyskiego tejże.
Wśród kandydatów do KRS naliczyłem ośmioro członków Iustitii. Gdyby wszyscy weszli w skład KRS, byłby to największy liczebny sukces tej organizacji w historii. Do tej pory bowiem najwięcej członków – sześcioro – Iustitia miała po wyborach w 2010 r. Był to jednak stan chwilowy, bo zaraz sędzia Waldemar Żurek odszedł z Iustitii, zakładając nowe stowarzyszenie Themis. Wkrótce potem odeszły dwie kolejne członkinie KRS: Maria Motylska-Kucharczyk, a po około roku Ewa Barnaszewska i stan członków tej organizacji w KRS spadł do trzech. Gdyby jeszcze władze centralne Stowarzyszenia nie przyjęły koncepcji bojkotu i na sześć miejsc przeznaczonych dla opozycji przedstawiły swoich kandydatów – dominacja członków Iustitii w KRS byłaby absolutna.
Poszperajmy w przeszłości
Władze Iustitii jednak jakoś wcale się nie cieszą i do ostatniej chwili starają się nakłonić swoich członków do rezygnacji z kandydowania. Bezskutecznie rzecz jasna. Dlaczego tak się dzieje? Dlaczego z jednej strony duża część środowiska wzywa do bojkotu, a z drugiej grupa prominentnych działaczy tego środowiska decyduje się na krok zgoła odmienny?
Najczęściej podawaną odpowiedzią jest pęd do kariery powodujący zmianę dotychczasowych poglądów. Pogląd ten – przynajmniej w odniesieniu do osób, które znam z dotychczasowej działalności na rzecz środowiska sędziowskiego, bo za wszystkich trudno się wypowiadać – jest jednak mocno krzywdzący. Drugim częstym motywem jest bliska znajomość z wiceministrem Łukaszem Piebiakiem. Jest to rzecz jasna prawdą – sędzia Piebiak był w ostatnim dziesięcioleciu jednym z ważniejszych działaczy Iustitii (w randze wiceprezesa i członka zarządu) i dobrze zna większość uczestników każdej ze stron obecnego sporu, nie wyłączając niżej podpisanego. Sama znajomość niczego jednak nie wyjaśnia, skoro część dawnych znajomych wiceministra stoi obecnie w zupełnie innym miejscu.