Wejście do prezydenckiej rozgrywki Szymona Hołowni może znacząco zmienić jej dynamikę. Dziennikarz ma bowiem zdolność do odbierania głosów zarówno Andrzejowi Dudzie, jak i kandydatom opozycji – ze szczególnym uwzględnieniem Władysława Kosiniaka-Kamysza, jak i reprezentanta/reprezentantki Koalicji Obywatelskiej. Jego ewentualne zwycięstwo zrewolucjonizowałoby zaś całą polską politykę.
    Hołowni nie da się nie lubić. To jego największy atut polityczny. Po prostu, facet jest cholernie sympatycznym człowiekiem. Drugim atutem jest to, że swoimi poglądami idealnie odpowiada przeciętnemu Polakowi – jest współczującym katolikiem, umiarkowanym konserwatystą, zwolennikiem członkostwa w UE. Zarówno więc osobowościowo, jak i ideologicznie idealnie nadaje się na kogoś, kto może powalczyć o najwyższy urząd w państwie. Ponadto nie jest, jak to się często mówi, tylko celebrytą – owszem, jest znany, ale nie z tego, że jest znany, ale ze swojej działalności dziennikarskiej, medialnej, charytatywnej, a nawet pisarskiej (jego ostatnia książka o zwierzętach pokazuje, że można być katolikiem i nie przejawiać tzw. gatunkizmu wobec naszych braci mniejszych).