Talaga: Potrzebna mała ekspedycja

W przededniu szczytu NATO pokazujemy solidarność z sojusznikami

Aktualizacja: 21.06.2016 20:26 Publikacja: 21.06.2016 19:08

Polska wysyła na wojne z ISIS cztery myśliwce F-16 (na zdjęciu podczas ćwiczeń w Łasku)

Polska wysyła na wojne z ISIS cztery myśliwce F-16 (na zdjęciu podczas ćwiczeń w Łasku)

Foto: Fotorzepa, Marian Zubrzycki

Opozycja ostro krytykuje obóz rządzący za decyzję o wysłaniu żołnierzy na wojnę z tzw. Państwem Islamskim, co zresztą współgra z nastrojami społecznymi, Polacy bowiem oczekują raczej przybycia cudzoziemskich posiłków nad Wisłę niż wysyłania naszych wojsk na kolejną egzotyczną wojenkę. Prezydent Andrzej Duda podjął jednak dobrą decyzję, bo jedno z drugim ściśle się wiąże.

Nowa ekspedycja bliskowschodnia ma niewątpliwy związek ze zbliżającym się szczytem NATO w Warszawie, pokazuje nasze zaangażowanie militarne na odcinku południowym, który dla Polski nie ma akurat większego znaczenia, ale dla naszych natowskich sojuszników owszem, szczególnie Amerykanów, Francuzów i Brytyjczyków zaangażowanych w wojnę z tzw. Państwem Islamskim. Ważne, byśmy dobrze zbalansowali tę wyprawę, by straty (wizerunkowe, ale może też osobowe) nie przeważyły zysków.

Wydawało się, że po wycofaniu żołnierzy najpierw z Iraku, a potem Afganistanu, Czadu, Libanu i Syrii epoka polskich wojen ekspedycyjnych minęła i nasza armia będzie się koncentrować na przygotowaniu obrony kraju, a nie na misjach pod egidą NATO (Afganistan), Unii Europejskiej (Czad) czy ONZ (Liban, Syria). Nowy kierunek nazwano nawet „doktryną Komorowskiego" od poprzedniego prezydenta, który ogłosił zmianę priorytetów Wojska Polskiego. Także pakt północnoatlantycki poszedł tą drogą, wracając do korzeni, czyli obrony terytorium państw członkowskich, czego znakomitym wyrazem były zakończone niedawno ćwiczenia Anakonda 16. Rząd PiS nic nie zmienił w tej sprawie, do niedawna kontynuując działania poprzedników.

Teraz wysyłamy na Bliski Wschód ponad setkę komandosów i cztery samoloty F-16. Kiedy doliczmy do tego fregatę na Morzu Egejskim w ramach misji NATO mającej zapobiegać napływowi nielegalnych uchodźców z Turcji do Grecji, otrzymamy zróżnicowany, choć niewielki, kontyngent lądowo-lotniczo-morski.

Czy aby na pewno taki mały? Jeśli chodzi o żołnierzy sił specjalnych, owszem, jedzie ich niewielu. Sprawa wygląda już inaczej w przypadku okrętów i samolotów. Polska posiada obecnie dwie fregaty, a więc wysyłamy połowę naszych dużych morskich jednostek uderzeniowych. Cztery F-16 to wprawdzie niecałe 10 proc. posiadanych przez nas samolotów tego typu, kiedy jednak weźmie się pod uwagę ich rzeczywistą dostępność – czyli, ile z nich może w każdej chwili poderwać się do akcji – na Bliski Wschód leci już nie 10, ale 20 proc. polskich, w pełni sprawnych „szesnastek".

Warto zatem w tym miejscu postawić pytanie, czy aby na pewno nam się to opłaci. Nasze siły nie będą wypełniać misji bojowych, ale rozpoznawczo-szkoleniowe, prawdopodobieństwo strat jest więc małe. Półtorej setki żołnierzy nie zuboży polskiego potencjału obronnego, a czas misji jest relatywnie krótki, polski kontyngent otrzymał mandat do końca roku. Cena wydaje się więc niewielka. Jednak w wypadku F-16 jest już inaczej, ich wylot na Bliski Wschód osłabi Polskę i to w momencie, gdy Rosja prowadzi agresywną politykę zagraniczną opartą na sile.

Mimo to ekspedycja ma sens. Tym razem jest inaczej niż w przypadku wyprawy irackiej. Pokazujemy solidarność z innymi państwami zachodnimi w przededniu natowskiej decyzji o wysłaniu czterech bojowych grup batalionowych na wschodnią flankę, co jest wprawdzie żadnym wsparciem militarnym, ale ogromnym politycznym. Nie prowadzimy tej misji w nadziei, że kiedyś tam Amerykanie nam pomogą, bo my pomagamy im teraz. Na stole leży konkret, a Polska uwiarygadnia się jako sojusznik proszący o wsparcie.

Żeby jednak misja nie zakończyła się porażką, musi spełniać kilka warunków. Pierwszy – nie powinna trwać dłużej niż do końca roku, komandosi mogliby nawet zostać na 2017 r., ale F-16 są potrzebne w kraju i trzeba je stamtąd zabrać, jak najszybciej się da. Drugi – kontyngent musi unikać walki i co za tym idzie – strat. Trzeci – warto nie nagłaśniać publicznie jego działań, niechaj działa w ciszy. Jeśli te warunki zostaną spełnione, ekspedycja przyniesie Polsce korzyści polityczne; jej krytyka jest nieuzasadniona.

Wydarzenia
RZECZo...: powiedzieli nam
Wydarzenia
Nie mogłem uwierzyć w to, co widzę
Wydarzenia
Polscy eksporterzy podbijają kolejne rynki. Przedsiębiorco, skorzystaj ze wsparcia w ekspansji zagranicznej!
Materiał Promocyjny
Jakie możliwości rozwoju ma Twój biznes za granicą? Poznaj krajowe programy, które wspierają rodzime marki
Wydarzenia
Żurek, bigos, gęś czy kaczka – w lokalach w całym kraju rusza Tydzień Kuchni Polskiej