Najnowszy dokument społeczny Episkopatu Polski na temat patriotyzmu został przyjęty z entuzjazmem. W komentarzach zwracano uwagę, że był on długo oczekiwany i wreszcie nazywający rzeczy po imieniu. Podziwu dla niego nie krył nawet mocno krytyczny wobec hierarchii prof. Jan Hartman. Inni krytycy Kościoła podkreślali zaś, że polscy biskupi zaczęli wreszcie mówić językiem papieża Franciszka.
Z dobrym przyjęciem spotkało się głównie czytelne uwypuklenie różnic pomiędzy patriotyzmem a nacjonalizmem. A właściwie stwierdzenie, że za „bałwochwalcze uznać należy wszelkie próby podnoszenia własnego narodu do rangi absolutu, czy też szukanie chrześcijańskiego uzasadnienia dla szerzenia narodowych konfliktów i waśni".
Entuzjazm dla tego stwierdzenia jest uzasadniony, bo ostatni obszerny list na temat patriotyzmu biskupi wydali w roku 1972. Powstał on w 200. rocznicę pierwszego rozbioru Polski i ze względu na ówczesne warunki polityczne nie dotykał tematów bieżących (choć da się w nim odnaleźć delikatne aluzje do rzeczywistości PRL). Po 45 latach od jego wydania można już jednak nawiązywać do aktualnych wydarzeń.
I biskupi to robią. Piszą o głębokim sporze politycznym, który „dzieli dziś naszą ojczyznę". Nawołują do angażowania się w „dzieło społecznego pojednania" oraz „łagodzenie nadmiernych politycznych emocji". Zwracają też uwagę na język, „jakim opisujemy naszą ojczyznę". Piszą, że „miarą chrześcijańskiej i patriotycznej wrażliwości staje się dziś wyrażanie własnych opinii oraz przekonań z szacunkiem dla – także inaczej myślących – współobywateli, w duchu życzliwości i odpowiedzialności, bez uproszczeń i krzywdzących porównań" (pkt 5).
W innym miejscu – odwołując się do myśli kard. Josepha Ratzingera – stwierdzają, że „za nieuprawnione i niebezpieczne uznać należy nadużywanie i instrumentalizowanie pamięci historycznej w bieżącej konkurencji i rywalizacji politycznej". Tłumaczą, że wszędzie tam, gdzie polityczny spór podsycany jest przez pochopne analogie historyczne, „tam oddala się, a czasem staje się niemożliwa do osiągnięcia, perspektywa godziwego i niezbędnego w społeczeństwie demokratycznym politycznego kompromisu" (pkt 8).