Rozpoczynająca się wkrótce kampania prezydencka ma w powszechnej opinii jeden główny cel. Chodzi o oczywiście o zdobycie Pałacu Prezydenckiego. Ale tak naprawdę znaczenie tych wyborów dla wszystkich sił politycznych jest dużo większe. Jak można się przekonać, nie wszystkie są możliwe do zrealizowania jednocześnie. Dotyczy to zwłaszcza dwóch sił – Platformy i PiS. To może sprawić, że wybory w maju rzeczywiście będą najważniejsze w całym cyklu, który rozpoczął się od kampanii samorządowej w 2018 r.
Dylemat mają PiS i prezydent Andrzej Duda. Po wyborach parlamentarnych partia Jarosława Kaczyńskiego stanęła przed nowym wyzwaniem. W Sejmie pojawiła się Konfederacja, zaprzeczając tym samym doktrynie, że „na prawo od PiS nie może być nic". Teraz Konfederacja do wyścigu o prezydenturę wystawiła Krzysztofa Bosaka – polityka, który może podebrać część elektoratu PiS.
Sytuacja prezydenta Andrzeja Dudy jest podwójnie złożona. Reelekcja mogłaby oznaczać, że będzie próbował budować niezależny ośrodek poza swoim środowiskiem. Nie ma już bowiem kolejnej kampanii wyborczej w krótkiej perspektywie. Na razie musi jednak o zwycięstwo walczyć. Bez PiS się to nie uda. Być może to sprawiło, że Andrzej Duda przyjął tak ostrą retorykę wobec sędziów. Bo chce uwiarygodnić się w oczach rdzeniowego elektoratu w kontekście potrzebnego mu zaangażowania i wsparcia. Jednocześnie – na co zwracają uwagę politycy obozu władzy – tak ostra retoryka może być nęcąca dla części elektoratu Konfederacji. Im ostrzej jednak, im mocniej wyraża się prezydent, tym bardziej ryzykuje.
W ewentualnej drugiej turze będzie mu potrzebny elektorat bardziej umiarkowany. Zwłaszcza ten nowy elektorat – a taki pojawił się w toku poprzednich kampanii, głównie dzięki strategii przyjętej przez premiera Morawieckiego. To wyborcy o zmieniających się poglądach i dalecy od stereotypu. Bardzo trudno będzie jednocześnie zatrzymywać Konfederację i budować potencjał na drugą turę wyborów. To nie jest niemożliwe, ale wymaga ogromnej zręczności politycznej i umiejętności balansowania.
Co dla PiS jest ważniejsze? Utrzymanie Pałacu Prezydenckiego czy niedopuszczenie do wzmocnienia Konfederacji? Co na dłuższą metę bardziej zaszkodzi obozowi władzy? To pytania, na które PiS i jego władze muszą sobie odpowiedzieć. Już teraz widać zresztą, że w kampanii prezydenta, który jednocześnie mocno krytykuje sędziów i mówi o „obcych językach", a z drugiej strony sugeruje, że rozważyłby podpisanie jakiejś formy ustawy ułatwiającej partnerom życie, to napięcie będzie stale widoczne.