Od kilku lat analitycy obserwują zmianę dotychczasowego świętego trendu, że Polacy kupują żywność, kierując się głównie ceną. Dziś na półkach coraz mocniej rozpycha się żywność z upraw ekologicznych, żywność „bio" i wszelkie produkty gwarantujące zdrowie. Częściowo na klientów mogła też mieć wpływ pandemia koronawirusa, która zwiększyła naszą troskę o zdrowie, budowanie odporności.
Silny trend prozdrowotny
Choć polski rynek jest w tyle za zamożnymi krajami europejskimi, zwłaszcza za Niemcami, to jednak i tak moda na zdrową żywność umacnia się zarówno na półkach, jak i w naszych kuchniach. Widać to i w wynikach sklepów, i w zachowaniach konsumentów, którzy coraz mocniej się interesują tym, jaka żywność wspiera zdrowie. Ciągle w mocy pozostaje jednak pytanie, co pod pojęciem tej zdrowej żywności rozumiemy. Najprostszym wyborem jest zakup żywności z unijnym certyfikatem zielonego listka – i tu wyniki sprzedaży rosną od dawna.
Jak wyliczył niedawno Nielsen, popyt na żywność ekologiczną i nazywaną „bio" rośnie szybciej niż w ogóle wydatki na jedzenie. W ciągu ostatnich 12 miesięcy, od lipca 2019 do czerwca 2020 r., Polacy na produkty bio wydali 709 mln zł, i to jedynie gdy spojrzymy na zakupy w zwyczajnych sklepach, supermarketach czy dyskontach, a nie specjalistycznych sklepach ze zdrową żywnością. Jak pisaliśmy już wcześniej w „Rzeczpospolitej", faktyczna kwota jest jeszcze wyższa, bo dane Nielsena nie obejmują zakupów świeżych owoców i warzyw sprzedawanych na wagę czy całego handlu internetowego, który coraz wyraźniej zwiększa swój zasięg.
Choć te 709 mln zł wydaje się sporą sumą, to w świetle ok. 260 mld zł, a tyle jest wart rynek FMCG w Polsce, nadal nie jest to dominująca gałąź. Imponuje za to tempo, w jakim ta półka żywności rośnie – wydatki produkty „eko" wzrosły aż o jedną piątą, o 20 proc., w ciągu zaledwie jednego roku, czyli 3,5 razy szybciej niż sprzedaż całego koszyka spożywczego. O sile tego trendu świadczy też obserwacja Nielsena, że sprzedaż rosła we wszystkich miesiącach 2020 r., w porównaniu z rokiem ubiegłym – a więc również w najtrudniejszych dla gospodarki i nastrojów konsumenckich miesiącach pełnego lockdownu, od marca do maja.
Wyniki opisujące też efekty handlu z pierwszego półrocza 2020 r. pokazują, że paraliżujący strach przed kryzysem finansowym, który osłabił wydatki konsumenckie w innych sektorach, niewiele tu zmienił. Choć w sumie nie wiadomo, czy gdyby zarobki nadal rosły w takim tempie jak w ostatnich latach, wyniki sprzedaży tej żywności nie byłyby jeszcze lepsze. A być może mogłyby, ponieważ Centrum Monitorowania Rynku informowało, że w pierwszym kwartale tego roku wartość sprzedaży produktów bio w małych sklepach zwiększyła się aż o 37,6 proc.