Konrad Szymański: Komisja Wenecka straciła szansę

To nie mecz, gdzie ktoś wygrywa, a ktoś przegrywa. Razem wygramy albo razem przegramy – mówi minister Konrad Szymański.

Aktualizacja: 14.03.2016 16:49 Publikacja: 13.03.2016 18:24

Wiceministrowie spraw zagranicznych Konrad Szymański i Aleksander Stępkowski

Wiceministrowie spraw zagranicznych Konrad Szymański i Aleksander Stępkowski

Foto: PAP/ Radek Pietruszka

Rzeczpospolita: Konkluzje Komisji Weneckiej ws. zmian w Trybunale Konstytucyjnym są dla rządu miażdżące.

Konrad Szymański, wiceszef MSZ, minister ds. europejskich: Bez wątpienia dzieli nas poważna różnica zdań. Szkoda, że tak długie, intensywne – prowadzone w dobrej atmosferze – konsultacje nie doprowadziły do większego zbliżenia stanowisk. To mogła być szansa na jakieś otwarcie w tej sprawie. Ale docenić trzeba fakt, że Komisja zdecydowała się na lekką zmianę języka w niektórych obszarach i dostrzeżenie szerszego kontekstu politycznego. Było to jeszcze bardziej podkreślone w wystąpieniu wprowadzającym sprawozdawcy. Także przewodniczący Gianni Buquicchio wielokrotnie podkreślał odpowiedzialność wszystkich za rozwiązanie tego problemu.

Opinia Komisji Weneckiej jednak największe zarzuty i krytykę kieruje w stronę PiS?

Opinię Komisję podzieliłbym na dwie części. Pierwsza to ta, która była przedmiotem wniosku polskiego, czyli zmiany dotyczące funkcjonowania TK wywołane przez grudniową nowelizację autorstwa PiS. Celem wprowadzenia zmian ustrojowych, co podkreślaliśmy, nie była chęć blokowania Trybunału, lecz większa jego transparentność, dostępność i lepsza legitymizacja decyzji i wyroków. Komisja Wenecka zwraca uwagę na to, że w szczególności kumulatywny efekt tych zmian mógłby prowadzić do blokady. Nie podzielam tak przewrażliwionych opinii. Jednak jest to sfera, w której można znaleźć różne ciekawe i dobre rozwiązania, nad którymi parlament z pewnością się pochyli. My jesteśmy otwarci tutaj na debatę choćby na temat określenia składu orzekającego czy chronologii rozpatrywania spraw. Dlatego pani premier przekazała opinie do Sejmu.

Natomiast druga część opinii dotycząca obsady Trybunału w żadnym stopniu nie pomaga i niczego nie wyjaśnia. Komisja Wenecka, która na własną rękę zajęła się tą sprawą i wykroczyła poza swój mandat, jedynie powtórzyła argumentację tylko jednej strony sporu prawnego. Niestety, nie ma tutaj żadnej wartości dodanej. Komisja Wenecka, która cieszy się dużym autorytetem, straciła szansę, by doprowadzić swoimi zaleceniami do jakiegoś przełomu czy otwarcia. A kwestia wyboru sędziów jest dużo poważniejsza. Dla wyjścia z kryzysu jest wręcz kluczowa.

Bo chodzi o to, kto tak naprawdę będzie miał polityczną większość w Trybunale?

To nie jest kwestia politycznej większości. Nigdy o to nie zabiegaliśmy. To poprzedni rząd próbował wybrać 14 spośród 15 sędziów TK. Komisja Wenecka powinna zwrócić uwagę na fakt, że sprawa nieprzyjęcia ślubowania przez prezydenta i wybór nowych sędziów w grudniu to tylko część aktualnej sytuacji. Wybrani i zaprzysiężeni w grudniu sędziowie zostali jednostronną decyzją prezesa Trybunału, bez podstawy prawnej, odsunięci od orzekania. To jest kluczowa przyczyna kryzysu. Gdyby to się nie stało, moglibyśmy uniknąć sporu o to, czy choćby ostatnie orzeczenie Trybunału było wydane poprawnie czy nie.

Jeżeli już Komisja Wenecka zdecydowała się wbrew swojemu mandatowi na to, żeby w tej sprawie się wypowiadać, to byłoby bardzo pomocne, gdyby pokazała w pełni złożoność tego problemu. Przynajmniej dostrzegła zróżnicowane opinie prawne. Zamiast prezentacji istoty sporu i podziału opinii prawnych w tej sprawie mamy powtórzenie argumentacji jednej ze stron sporu, którą znamy od trzech miesięcy. W tym sensie to jest stracona szansa na nowe otwarcie. Tego samego dnia było widać, że opozycja tylko usztywni swoje stanowisko, ufając, że można w tej sprawie wygrać, posługując się instytucjami europejskimi.

Czy rząd będzie respektował opinię Komisji Weneckiej?

Z całą pewnością podejdziemy z najwyższą powagą do tej opinii, w szczególności w obszarze, jaki mieści się w granicach wniosku i mandatu. Pozostałe wnioski nie wnoszą wartości dodanej. Sprawa nominacji może być załatwiona jedynie na drodze bardzo trudnego kompromisu politycznego i instytucjonalnego, który musi być zawarty nie gdzie indziej, tylko w Polsce.

Czyli nie przejmuje się pan krytyką choćby Komisji Europejskiej i groźbami kierowanymi w stronę Polski?

Traktuję je z najwyższą powagą. Ale są to głosy, które na pewno nie pomagają. Powtarzanie w apodyktycznym tonie wezwań to dziś działania na szkodę tego kompromisu. To nie jest mecz, gdzie ktoś wygrywa, a ktoś przegrywa. Tu albo razem wygramy, albo razem przegramy. Unia Europejska powinna skupiać się dzisiaj na praktycznych metodach wychodzenia z kryzysu i szukaniu kompromisu, a nie na opowiadaniu o wykluczaniu i sankcjach, które są dziś czysto hipotetycznymi scenariuszami, właśnie dlatego że prowadzą do obopólnej przegranej. Unia ma obecnie naprawdę dużo poważniejsze zmartwienia i wyzwania, jak choćby kryzys imigracyjny albo zagrożenia płynące ze strony Rosji czy Państwa Islamskiego. Potrzebujemy jedności, którą Polska Europie w tych obszarach oferuje.

Jednak wypowiedzi choćby wiceszefa KE Fransa Timmermansa nie pozostawiają złudzeń, że Bruksela nie odpuści polskiemu rządowi.

Nie oczekujemy żadnego odpuszczania. Mówimy jedynie, że apodyktyczne żądania to jest zły pomysł. Dziś spór o Trybunał musi być rozwiązany polskimi rękami. Nikt za nas tego nie zrobi i nie załatwi. Natomiast opozycja w Polsce żyje w przekonaniu, że jest w stanie załatwić każdy problem krajowy z pomocą instytucji europejskich. To błędna diagnoza. Chcę podkreślić, że opozycja odrzuciła wszystkie dotychczasowe trzy propozycje rozwiązania sporu o Trybunał. To pokazuje, że nie jest dzisiaj wciąż mentalnie przygotowana na to, by wziąć odpowiedzialność za przyszłość tego kryzysu.

Kompromis zakłada wolę obu stron i gotowość do ustępstw. Czy rząd jest na nie gotowy?

Przedstawiliśmy już różne oferty kompromisu. Trudno o większą gotowość. Premier Beata Szydło 21 stycznia przedstawiła pierwszą propozycję rozmów o kompromisie, który już u swojej podstawy zakładał rekomendowanie większości sędziów Trybunału przez opozycję. Została ona odrzucona w ciągu 45 minut bez żadnego namysłu. W ostatnim tygodniu Kazimierz Michał Ujazdowski przedstawił autorską propozycję bardzo daleko idącą naprzeciw oczekiwaniom opozycji i ona także została momentalnie skrytykowana. Podobny los spotkał propozycję posłów Kukiz'15 w sprawie zmian konstytucyjnych. Mówiąc szczerze, czekam na moment, w którym któryś z polityków PO lub Nowoczesnej spokojnie pomyśli i dojdzie do wniosku, że czas skończyć z powtarzaniem tej samej argumentacji przez trzy miesiące. Chciałbym w końcu usłyszeć, jakie oni mają realne propozycje, by zakończyć ten spór, który do niczego dobrego nie prowadzi.

Nie widzi pan dobrych chęci u opozycji?

Nic na to obecnie nie wskazuje. Wręcz przeciwnie, wygląda to tak, jakby PO i Nowoczesnej zależało, aby ten spór trwał.

Coraz głośniej w PiS mówi się o scenariuszu totalnego paraliżu, w którym rząd nie będzie respektował orzeczeń Trybunału, a ten kwestionował każdą ustawę autorstwa PiS. Na ile on jest obecnie realny?

Powaga sytuacji jest bardzo duża. Kryzys prowadzi do potencjalnej dezintegracji systemu prawnego w Polsce. Nasze racje w sprawie braku publikacji ostatniego orzeczenia TK są oczywiste, bo istnieje zasada domniemania konstytucyjności. Prezes Trybunału nie może uznać wyłącznie swoją decyzją, do której ustawy przyjętej przez Sejm i Senat oraz podpisanej przez prezydenta będzie się stosował, a do której nie. Ustawa przyjęta w grudniu nie uniemożliwiała orzekania Trybunałowi, a kryteria nałożone mogły zostać spełnione, lecz zabrakło dobrej woli. Nie bardzo widzę pole manewru w tej sprawie.

Rzeczpospolita: Konkluzje Komisji Weneckiej ws. zmian w Trybunale Konstytucyjnym są dla rządu miażdżące.

Konrad Szymański, wiceszef MSZ, minister ds. europejskich: Bez wątpienia dzieli nas poważna różnica zdań. Szkoda, że tak długie, intensywne – prowadzone w dobrej atmosferze – konsultacje nie doprowadziły do większego zbliżenia stanowisk. To mogła być szansa na jakieś otwarcie w tej sprawie. Ale docenić trzeba fakt, że Komisja zdecydowała się na lekką zmianę języka w niektórych obszarach i dostrzeżenie szerszego kontekstu politycznego. Było to jeszcze bardziej podkreślone w wystąpieniu wprowadzającym sprawozdawcy. Także przewodniczący Gianni Buquicchio wielokrotnie podkreślał odpowiedzialność wszystkich za rozwiązanie tego problemu.

Pozostało 91% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Polityka
Wybory samorządowe 2024: Gdzie odbędzie się II tura? Kraków, Poznań i Wrocław znów będą głosować
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Polityka
Koniec epoki Leszka Millera. Nie znajdzie się na listach do europarlamentu
Polityka
Polexit. Bryłka: Zagłosowałabym za wyjściem Polski z UE
Polityka
"To nie jest prawda". Bosak odpowiada na zarzut ambasadora Izraela
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Polityka
Wybory samorządowe 2024. Kto wygra w Krakowie? Nowy sondaż wskazuje na rolę wyborców PiS