Projekt zniesienia limitu składek ZUS, złożony przez posłów PiS, został wycofany z prac sejmowych. „Występując jako reprezentant wnioskodawców w pracach nad poselskim projektem ustawy o zmianie ustawy o systemie ubezpieczeń społecznych oraz niektórych innych ustaw (druk nr 14) wycofuję przedmiotowy projekt ustawy” - napisał poseł Marcin Horała w piśmie do marszałek Sejmu Elżbiety Witek.
Druk nr 14 dotyczy poselskiej propozycji zniesienia limitu składek ZUS (tzw. 30-krotności). Przeciwko tej propozycji opowiadały się wszystkie organizacje pracodawców a także związki zawodowe i ekonomiści, jako rozwiązaniu które demoluje system emerytalny w Polsce.
Dowiedz się więcej: PiS wycofuje z Sejmu projekt ws. 30-krotności
Poseł Horała wyjaśniał w Sejmie dziennikarzom, że decyzja posłów PiS wynika z braku poparcia dla tej propozycji. Wcześniej ugrupowanie Jarosława Gowina Porozumienie, wchodzące w skład obozu rządzącego, złożyło jasną deklarację, iż nie poprzez tego rozwiązania. A bez ich głosów, najprawdopodobniej nie zostałoby ono uchwalone.
- Ja uważam akurat, że 30-krotność tworzy taką sytuację, że mamy w Europie niesprawiedliwy, jeden z najbardziej degresywnych systemów podatkowych. Dlatego po raz drugi próbowaliśmy wnieść to pod obrady wysokiej izby i optujemy za tym, żeby tę degresywność zlikwidować - powiedział Mateusz Morawiecki, odpowiadając w Sejmie na pytania posłów po wygłoszeniu exposé.
- Jednak na tym etapie te prace są zawieszone, będą dalej konsultowane - dodał premier w swoim pierwszym komentarzu po wycofaniu projektu. - I NSZZ „Solidarność”, i pracodawcy, i część Zjednoczonej Prawicy rzeczywiście chcą ten projekt przedyskutować, więc odnoszę się do tego z jednej strony, dzisiaj często padało z mównicy: aksjologiczny, z drugiej strony praktyczny – powiedział Morawiecki.
- Będziemy starali się utrzymać naszą propozycję zrównoważonego budżetu pomimo to. Będzie to oczywiście o wiele trudniejsze - zauważył szef rządu.
Zniesienie limitu składek ZUS miało przynieść budżetowi państwa w 2020 r. ok. 5 mld zł dochodów netto. Horała przyznał, że w związku z wycofaniem się z tej propozycji rośnie ryzyko, że w budżecie w przyszłym roku pojawi się deficyt (choć został on zaprojektowany jako budżet bez deficytu).