Rząd zbudowany na kłamstwie

Błyskawicznie ogłoszony skład nowego rządu nie musi wcale oznaczać rządu najlepszego. Tym bardziej jeśli jest oparty na oszustwie wyborczym.

Publikacja: 09.11.2015 17:48

Rząd zbudowany na kłamstwie

Foto: AFP

Beata Szydło została wskazana przez Jarosława Kaczyńskiego na kandydatkę PiS na premiera Polski jeszcze przed wyborami parlamentarnymi. Dzisiaj prezes Kaczyński potwierdził i uzasadnił swój wybór krótko: "To zgodna wola naszych wyborców, partii, prezydenta Andrzeja Dudy. Pani prezes ma wszelkiego rodzaju poparcie".   

Warto jednak pamiętać, że przez lata - a nawet jeszcze kilka miesięcy temu w kampanii prezydenckiej - członkowie PiS, z Beatą Szydło na czele, zapowiadali, że to Jarosław Kaczyński zostanie premierem jeśli PiS wygra wybory parlamentarne.

Po sukcesie wyborczym Andrzeja Dudy, który był mało znaną twarzą PiS, partia postawiła w wyborach na równie niezgranego i umiarkowanego polityka. I to właśnie umiarkowana droga, okazała się dla PiS drogą do sukcesu i podwójnego wielkiego zwycięstwa wyborczego. To Beata Szydło zostanie zaprzysiężona szesnastym premierem Polski, nie Kaczyński. I to Beata Szydło odczytała podczas konferencji, mając u boku prezesa Kaczyńskiego, skład nowego rządu. Politycy PiS wprost mówili, że skład rządu nie jest autorskim wyborem Szydło, a drużynowym wyborem partii. Jednak nietrudno się domyślić, że głównym architektem rządu Beaty Szydło jest prezes Kaczyński. Dzięki Kaczyńskiemu Szydło została premierem, a dzięki Szydło PiS może rządzić. Prezes Kaczyński, jako polityk o niskim poziomie zaufania i sympatii społecznej, firmując swoją twarzą kampanię PiS, mógłby doprowadzić partię do porażki. Szydło dała Kaczyńskiemu sukces.

To Beata Szydło, jako premier in spe, przedstawiła skład nowej rady ministrów, która ma realizować program PiS i Zjednoczonej Prawicy. I to Beata Szydło poniesie pełną odpowiedzialność za sukcesy i porażki tego rządu.

Pierwszą ogłoszoną nominacją Beaty Szydło był prof. Piotr Gliński, który w randze wicepremiera będzie pełnił funkcję Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Prof. Gliński w październiku 2012 roku był zapowiadany przez PiS jako kandydat na premiera wraz z wnioskiem o konstruktywne wotum nieufności wobec rządu Donalda Tuska. W czerwcu 2014 roku sytuacja się powtórzyła. Profesor był członkiem komitetu naukowego II i III Konferencji Smoleńskiej, zasiadł również w radzie Fundacji Reduta Dobrego Imienia – Polska Liga przeciw Zniesławieniom. Jest też szefem Rady Programowej PiS, a niedawno wypowiadał się w mediach na temat reformy edukacji i gimnazjów. Prof. Gliński nie zabierał dotąd głosu w tematach kultury i dziedzictwa narodowego. Dotychczas bardzo często nominacja na ministra kultury nie była postrzegana poważnie. Czy uczynienie prof. Glińskiego wicepremierem jest docenieniem osoby nominowanego, czy wskazaniem większej wagi MKiDN? Środowiska prawicowe już liczą, że MKiDN pod nowym przywództwem odbierze lewicowym i liberalnym mediom dotacje przeznaczając je na wzmocnienie prawicowo-konserwatywnych periodyków. Póki co, liderzy PiS nie mówili szerzej o pomyśle  na kulturę, a jednym z niewielu przedstawianych pomysłów było doprowadzeniu do powstania hollywoodzkich filmów o katastrofie smoleńskiej.

Drugim wicepremierem został Jarosław Gowin, któremu powierzono tekę Ministra Nauki i Szkolnictwa Wyższego. Lider Polski Razem, wchodzącej w skład Zjednoczonej Prawicy, w trakcie kampanii wyborczej był typowany na szefa Ministerstwa Obrony Narodowej. Beata Szydło zwołała nawet specjalnie briefing prasowy, na którym przedstawiła Gowina jako „prawdopodobnego” szefa MON, po tym jak Antoni Macierewicz goszcząc w USA mówił, że Polska jest grabiona i rządzą nią ludzie na poziomie Bieruta i okupantów, a wyzwolić ją mogą rządy PiS. Beata Szydło nie chciała psuć umiarkowanej kampanii PiS i na zwołanym specjalnie spotkaniu z mediami przedstawiła właśnie Gowina jako kandydata na szefa MON. Nie było mowy o innych kandydatach na resort obrony, ani też innym stanowisku dla Gowina. Również sam Gowin nie stwierdził wtedy, że nie jest zainteresowany tym stanowiskiem. Dzisiaj Gowin okazał się żyrantem kłamstwa kampanijnego PiS. Szefem MON ogłoszony został Antoni Macierewicz. Część wyborców uwierzyła w odmieniony PiS chcąc zmiany rządów PO na umiarkowaną partię środka, a nie rząd skonstruowany z partyjnych jastrzębi, do których zalicza się Macierewicz. Pewne jest, że Antoni Macierewicz jest lepiej przygotowany do pełnienia funkcji szefa MON, niż Jarosław Gowin. Nie jest wykluczone, że Macierewicz zaskoczy swoich przeciwników i będzie dużo lepszym ministrem niż chciałyby straszące nim media będące niechętne PiS. Jest za wcześnie, żeby ocenić merytorycznie kandydaturę niezaprzysiężonego jeszcze Macierewicza. Jednak partia mająca w nazwie „prawo” i „ sprawiedliwość” zapisze się w jako ugrupowanie mało wiarygodne w oczach części wyborców PiS, którzy uwierzyli w zmianę PiS, która to okazała się tylko „prawdopodobna”.  

Innym jastrzębiem prawicy, którzy znajdzie się w rządzie jest Zbigniew Ziobro powracający do resortu sprawiedliwości. Ciekawe, że jako szef koalicyjnej Solidarnej Polski nie został wicepremierem. Duże wyróżnienie przypadło Beacie Kempie, przyszłej szefowej KPRM, która również należy do wyrazistego grona prawicy.

Nowym szefem MSZ zostanie Witold Waszczykowski, wieloletni dyplomata, który pełnił funkcję podsekretarza stanu w Ministerstwie Spraw Zagranicznych w rządach PiS i był głównym negocjatorem tarczy antyrakietowej. Waszczykowski skonfliktował się z przełożonym oraz premierem i w 2008 r. odwołano go ze stanowisk zajmowanych w MSZ. ABW wszczęła postępowanie sprawdzające, czy ówczesny wiceminister spraw zagranicznych nie ujawnił tajemnicy państwowej po tym jak w wywiadzie dla "Newsweeka" skrytykował działania rządu Donalda Tuska dotyczące negocjacji z USA ws. tarczy antyrakietowej.

Nie zaskakuje nominacja dla Mariusza Kamińskiego, byłego szefa CBA, na koordynatora służb specjalnych. Kamiński, mimo nieprawomocnego wyroku, od którego się odwołał, jest dla PiS symbolem uczciwego państwa. Nagrodzony został wierny pretorianin prezesa Kaczyńskiego Mariusz Błaszczak, któremu powierzono Ministerstwo Spraw Wewnętrznych. Inną niezaskakującą, ale kontrowersyjną, nominacją jest powierzenie resortu rolnictwa Krzysztofowi Jurgielowi, który pełniąc już tę funkcję uległ prowokacji jednego z tabloidów i wysyłał rządową limuzynę Ojcu Rydzykowi. Nie mniej kontrowersji budzić może Adam Lipiński, jako minister ds. kontaktów z parlamentem, jeden z bohaterów „Taśm Prawdy” ujawnionych w programie „Teraz My!” w TVN.

Jednak przyszłemu składowi rządu Beaty Szydło zrobiono by krzywdę skupiając się tylko na nazwiskach budzących emocje. Ministrem Zdrowia zostanie umiarkowany Konstanty Radziwiłł, który jednak w 2013 r. twierdził, że "in vitro to manipulacja na człowieku w bardzo wczesnym okresie jego życia". Pytanie, jak dziś na kwestię przedłużonego programu in vitro zapatruje się Radziwiłł. Na czele ministerstwa cyfryzacji stanie bardzo kompetentna Anna Streżyńska. Ministrem spraw europejskich zostanie Konrad Szymański, który jest dobrze postrzegany nawet przez przeciwników PiS. Na czele nowo powołanego ministerstwa rozwoju stanie bankowiec Mateusz Morawiecki (w randze wicepremiera), którego doświadczenie i przygotowanie jest pozytywnie oceniane przez ekonomistów. Również pozytywnym zaskoczeniem jest powierzenie ministerstwa sportu Witoldowi Bańce, młodemu politologowi i sportowcowi z sukcesami.

Większość nazwisk nowego rządu budzi pozytywne skojarzenia i nadzieje. Czas na expose Beaty Szydło. Rządowi PiS należy dać 100 dni spokoju na wdrożenie się i przygotowanie gruntu pod spełnianie obietnic wyborczych. Podkładanie nogi rządzącym gorzej będzie świadczyć o podkładających, niż ewentualnie potykających się rządzących.

Jednak gdzieś w tyle głowy pojawia się pytanie, czy gdyby twarzami PiS w kampanii wyborczej był Macierewicz, Ziobro, Kamiński, to partia Kaczyńskiego miałaby szansę na większość w Sejmie? Prawda jest taka, że inny PiS był przedstawiany w kampanii wyborczej, a inny PiS będzie teraz rządził Polską. Mimo, że rząd Beaty Szydło jest zbudowany na oszustwie wyborczym, nie można wykluczyć, że pozytywnie nas zaskoczy. To może być całkiem dobry rząd. Lepiej oceniać działania, nie twarze. A na to jeszcze przyjdzie czas.

Beata Szydło została wskazana przez Jarosława Kaczyńskiego na kandydatkę PiS na premiera Polski jeszcze przed wyborami parlamentarnymi. Dzisiaj prezes Kaczyński potwierdził i uzasadnił swój wybór krótko: "To zgodna wola naszych wyborców, partii, prezydenta Andrzeja Dudy. Pani prezes ma wszelkiego rodzaju poparcie".   

Warto jednak pamiętać, że przez lata - a nawet jeszcze kilka miesięcy temu w kampanii prezydenckiej - członkowie PiS, z Beatą Szydło na czele, zapowiadali, że to Jarosław Kaczyński zostanie premierem jeśli PiS wygra wybory parlamentarne.

Pozostało 93% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Polityka
Wojna, wybory samorządowe, protesty rolników. O czym Polacy będą mówić w Święta?
Polityka
100 dni rządu Tuska. Wyzwania i niezrealizowane obietnice
Polityka
Weto Andrzeja Dudy ws. pigułki "dzień po". "Prezydent uważa kobiety za głupie"
Polityka
Mateusz Morawiecki kontra Donald Tusk. Poszło o walkę z inflacją
Polityka
Wybory do PE: Zmiany na listach PiS. Patryk Jaki wystartuje ze Śląska?