Rosja - Gruzja: Kaukaz był o krok od wojny

W najbliższych dniach Rosja miała zerwać wszelkie relacje handlowe z Gruzją, co boleśnie uderzyłoby w gruzińską gospodarkę. Władimir Putin rozładował napięcie.

Aktualizacja: 10.07.2019 06:27 Publikacja: 09.07.2019 18:36

Od 20 czerwca pod parlamentem w Tbilisi odbywają się antyrosyjskie manifestacje

Od 20 czerwca pod parlamentem w Tbilisi odbywają się antyrosyjskie manifestacje

Foto: AFP

We wtorek rosyjska Duma przyjęła oświadczenie, w którym proponuje rządowi wprowadzenie sankcji gospodarczych wobec Gruzji. Chodzi m.in. o nałożenie embarga na import gruzińskiego wina i wody mineralnej. Wstrzymane zostałyby też wszelkie operacje między rosyjskimi i gruzińskimi bankami. Od poniedziałku pomiędzy krajami wstrzymano wszystkie połączenia lotnicze, od kilku tygodni wycofywani są stamtąd rosyjscy turyści.

Gdyby pomiędzy Gruzją a Rosją nagle wybuchła wojna, nikt zapewne by nie wiedział, z jakiego powodu. Zbyt wiele wydarzyło się w ostatnich tygodniach. We wtorek wieczorem rosnące napięcie rozładował prezydent Rosji Władimir Putin. Stwierdził, że nie wprowadzi sankcji, ponieważ „szanuje naród gruziński". Parlament wciąż jednak nalega na ukaranie Tbilisi, utrzymując w ten sposób napięcie.

Szukanie pretekstu

Oliwy do ognia dolał w niedzielę dziennikarz opozycyjnej stacji Rustawi 2 Georgi Gabunia, który podczas autorskiego programu „P.S." nagle zaczął przemawiać po rosyjsku. W ciągu minuty użył chyba wszystkich możliwych rosyjskich wulgaryzmów i przekleństw pod adresem Władimira Putina oraz jego nieżyjących rodziców.

Oburzone tym były również władze w Tbilisi, a zachowanie dziennikarza potępili m.in. prezydent i premier. Stacja zawiesiła go na dwa miesiące i wstrzymała emisję jego programu. Co więcej, pod siedzibą redakcji Rustawi 2 w niedzielę doszło do protestu, a w poniedziałek tłum rozgniewanych widzów musiała powstrzymywać policja. Z punktu widzenia Moskwy to za mało. Rosja oczekiwała oficjalnych przeprosin.

– Władze w Tbilisi, mam na myśli prezydenta, premiera i MSZ, miały na to czas. Mogły wystosować notę z przeprosinami, ale tego nie zrobiły. Rosyjskie społeczeństwo ma jednoznaczną opinię na ten temat i władze w Moskwie musiały na to odpowiedzieć – powiedział „Rzeczpospolitej" Aleksiej Muchin, rosyjski politolog, blisko związany z Kremlem. Twierdził, że gdyby jakiś dziennikarz rosyjskiej stacji prywatnej obraził np. Donalda Trumpa, Putin przeprosiłby, „gdyby to było konieczne".

Kosztowna prowokacja

– To chyba pierwszy przypadek w historii, gdy kraj grozi sankcjami gospodarczymi innemu krajowi z powodu wypowiedzi prywatnej osoby. Prywatna opinia wypowiedziana w prywatnej stacji, nic więcej. Rosja od tygodni szukała pretekstu do eskalacji – mówił „Rzeczpospolitej" Dimitri Awaliani, gruziński politolog i publicysta, jeszcze przed wypowiedzią Putina. – Skutki tych sankcji mogłyby być bolesne, ale nie śmiertelne. W 2006 Rosja już wprowadzała te wszystkie ograniczenia i wtedy było to o wiele boleśniejsze – dodał.

Rosja jest drugim po Turcji najważniejszym partnerem handlowym Gruzji. W ubiegłym roku wymiana handlowa wyniosła 1,4 mld dolarów, co stanowi 11 proc. całej wymiany handlowej Gruzji. Rosja jest największym importerem gruzińskiego wina. Z danych Narodowej Agencji wina wynika, że tylko w ciągu pierwszego półrocza Gruzja eksportowała 25 mln butelek tego trunku do Rosji. Drugim największym kupcem gruzińskiego wina jest Ukraina (ale już tylko 3,7 mln butelek).

Bolesny też byłby zakaz operacji finansowych. Przewodniczący rosyjskiego parlamentu Wiaczesław Wołodin oświadczył, że w ubiegłym roku najwięcej pieniędzy do Gruzji wpłynęło właśnie z Rosji – ponad 630 mln dolarów. Nie ma obiektywnych danych co do ilości pracujących w Rosji Gruzinów.

Z kolei brak rosyjskich turystów uderzy w najważniejszy sektor gruzińskiej gospodarki – branżę turystyczną. W ubiegłym roku Gruzję odwiedziło aż 1,5 mln Rosjan, co stanowiło 20 proc. wszystkich turystów.

Na rozkaz Władimira Putina od poniedziałku pomiędzy krajami nie kursują samoloty i żadna rosyjska agencja turystyczna nie ma Gruzji w swoich ofertach. Szef stowarzyszenia hoteli i restauracji Gruzji Szalwa Alawerdaszwili o uspokojenie sytuacji apelował zarówno do władz Gruzji, jak i do opozycji. Stwierdził, że po niedzielnym wybryku gruzińskiego dziennikarza rosyjscy turyści masowo zaczęli odwoływać rezerwacje w gruzińskich hotelach. Chodzi o tych turystów, którzy zdecydowali się na podróż do Gruzji poprzez lotniska w Armenii i Azerbejdżanie, mimo trwającej od kilku tygodni w rosyjskich mediach antygruzińskiej propagandy. Szacuje się, że Gruzja straci w tym sezonie nawet 80 proc. rosyjskich turystów.

Chaos w Tbilisi

Wiele wskazuje na to, że władze w Tbilisi nie mają pomysłu na wyjście z kryzysu politycznego, w którym od kilku tygodni znalazła się Gruzja. W poniedziałek uczestnicy trwających od kilku tygodni antyrosyjskich manifestacji starli się z przeciwnikami aktywistów LGBT, którzy również postanowili tego dnia protestować. Oprócz tego do zamieszek doszło pod siedzibą stacji Rustawi 2, która oskarżyła o nie rządzących. Nad sytuacją musiały czuwać setki funkcjonariuszy policji.

Szef gruzińskiej dyplomacji Dawid Zalkaliani przyznał we wtorek, że sytuacja w kraju zaostrzyłaby się jeszcze bardziej, gdyby Putin podjął inna decyzję. – To mogłoby mieć nieodwracalne skutki dla rozwoju kraju – mówił.

Wcześniej do Kremla zwróciła się prezydent Gruzji Salome Zurabiszwili, która przełożyła odpowiedzialność za niedzielny incydent w telewizji na „prowokację radykalnych sił". Apelowała do Rosji, by „nie doprowadzać do eskalacji". Tymczasem jeszcze niedawno Zurabiszwili mówiła, że Rosja „jest wrogiem i okupantem". Wypowiedź ta padła po tym, jak w Tbilisi 20 czerwca wybuchły protesty, gdy deputowany rosyjskiej Dumy Siergiej Gawriłow został zaproszony do gruzińskiego parlamentu wraz z całą delegacją, a nawet posadzony w fotelu przewodniczącego.

Ponad 300 osób zostało wtedy aresztowanych, a ponad 200 rannych. Gruzińskie władze oskarżyli o próbę przewrotu państwowego siły związane z byłym prezydentem Micheilem Saakaszwilim. Ten z kolei obecnie startuje w wyborach parlamentarnych na Ukrainie i nie jest liderem protestów w Tbilisi. Mimo to gruzińskie władze widzą w nim zagrożenie i od lat obwiniają go o wszelkie problemy kraju, mimo że z Gruzji wyjechał ponad sześć lat temu. Zresztą podobny przekaz płynie z Moskwy.

– Od tygodni Gruzję pchają do samobójczego konfliktu zbrojnego z Rosją. Stoi za tym Saakaszwili oraz amerykańskie służby, które nim sterują – mówi Muchin.

We wtorek rosyjska Duma przyjęła oświadczenie, w którym proponuje rządowi wprowadzenie sankcji gospodarczych wobec Gruzji. Chodzi m.in. o nałożenie embarga na import gruzińskiego wina i wody mineralnej. Wstrzymane zostałyby też wszelkie operacje między rosyjskimi i gruzińskimi bankami. Od poniedziałku pomiędzy krajami wstrzymano wszystkie połączenia lotnicze, od kilku tygodni wycofywani są stamtąd rosyjscy turyści.

Gdyby pomiędzy Gruzją a Rosją nagle wybuchła wojna, nikt zapewne by nie wiedział, z jakiego powodu. Zbyt wiele wydarzyło się w ostatnich tygodniach. We wtorek wieczorem rosnące napięcie rozładował prezydent Rosji Władimir Putin. Stwierdził, że nie wprowadzi sankcji, ponieważ „szanuje naród gruziński". Parlament wciąż jednak nalega na ukaranie Tbilisi, utrzymując w ten sposób napięcie.

Pozostało 87% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 787
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 786
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 785
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 784
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 783