Bierna tęsknota za spółdzielczością

Spółdzielczość w polskiej produkcji żywności zdominowały mleczarnie. Dostarczają ok. 90 proc. wartości skupu, poza tą branżą nie widać wśród rolników ochoty do współpracy.

Publikacja: 27.12.2018 20:00

Bierna tęsknota za spółdzielczością

Foto: Fotorzepa, Roman Bosacki

Choć liczba osób zatrudnionych w rolnictwie pomału rośnie, to coraz mniej jest wśród nich członków spółdzielni. Tymczasem na potrzebę organizacji małych i średnich rolników w większe grupy wskazują i sami producenci, i zewnętrzni eksperci, wreszcie – sam rynek. Na zachodzie Europy w spółdzielniach działa od 60 do nawet 100 proc. rolników.

Niektórzy potrafią

Jak wynika z rocznika statystycznego rolnictwa przygotowanego przez GUS, wartość skupu produktów rolnych oddanych przez spółdzielnie w zasadzie zdominowała branża mleczarska. Na sięgającą 9,8 mld zł wartość skupu produktów oddanych przez spółdzielnie w 2016 r. (dane z rocznika za 2017 r. opublikowanego w marcu 2018 r.) mleczarstwo odpowiadało za 8,5 mld zł. Sytuacja nie jest nowa, mleczarstwo od blisko 15 lat odpowiada za ok. 85–90 proc. wartości tej produkcji.

Ponad 120 spółdzielni mleczarskich rok po roku udowadnia, że ta forma działalności może pomóc, a przynajmniej nie przeszkadza w zdobywaniu rynków zagranicznych – w ubiegłym roku eksport produktów mleczarskich sięgnął 1,97 mld euro, co oznaczało skok o 33 proc. wobec 2016 r.

Czytaj także: Rolnicy zarabiają coraz więcej. Pomaga droga żywność

Inni – nie

Poza branżą mleczarską współpraca w polskim rolnictwie jednak kuleje. W połowie października w rejestrach prowadzonych w Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa wpisanych było 945 grup producentów rolnych (poza produkcją owoców i warzyw). Nowe dane poznamy prawdopodobnie w styczniu, gdy agencja podsumuje nowy nabór. Większość grup ma niewiele powyżej pięciu członków, bo tylu było potrzebnych, by uzyskać wsparcie z funduszy unijnych na start. Jednak gromadnego zainteresowania zakładaniem grup nie widać, a wszyscy narzekają na biurokrację, trudne przepisy. Tymczasem współdziałanie w większej grupie jest polskim producentom potrzebne jak powietrze – bo działa wciąż stara prawda, że duży może więcej: rolnicy działający w pojedynkę nie są w stanie zaoferować odbiorcy dużej jednolitej partii produktów o wyrównanej jakości.

Jak wyjaśnia przedstawiciel Krajowej Rady Spółdzielczej, grupy producenckie mogą działać w różnych formach prawnych, spółdzielni, spółki, zrzeszenia czy stowarzyszenia. Spółdzielnia ma jednak tę przewagę, że decyzje podejmuje się tu demokratycznie, bo każdy członek ma jeden głos, niezależnie od wielkości kapitału. – Spółdzielnie tworzy się dla korzyści członków spółdzielni, a spółki celem pomnażania kapitału. Obecnie mamy problem, bo nawet średnie gospodarstwa tracą możliwość dochodowej działalności, bo nie są zrzeszeni, drogo się zaopatrują, bo mają zbyt małą skalę – mówi przedstawiciel KRS, który zastrzega swoje nazwisko. Jego zdaniem dzisiejsze grupy producenckie właśnie dlatego słabo sobie radzą – że są zbyt mało liczne. Grupy można tworzyć od pięciu członków, mogą oni liczyć nawet na 100 tys. euro rocznie – ale zależnie od ich obrotu (10 proc. w pierwszym roku, stopniowo spada). Tak więc tu także więcej dostanie grupa z większą skalą działalności.

– Moim zdaniem, dopóki w Polsce nie powstaną spółdzielcze giełdy rolne, to wszelkie inne pomysły na tworzenie państwowych holdingów rolnych są bez sensu – mówi Andrzej Gantner, dyrektor generalny Polskiej Federacji Producentów Żywności. We Francji czy w Niemczech nawet 95 proc. obrotu surowcami rolnymi przechodzi właśnie przez tego typu giełdy rolne. W ten sposób tworzą z wielu małych gospodarstw jednego dużego partnera, który może zaoferować dużą partię towaru o przewidywalnej jakości, a także dostarcza zyski, które pozwalają na inwestycje. – Mamy producentów, mamy przetwórców, nie mamy tego środkowego etapu giełd, który zarządziłby przetwórstwem surowca i pchnął polskie rolnictwo na nowy poziom rozwoju. Przyniosłoby to większe zyski rolnikom, którzy przestaliby się użerać z pośrednikami, a przetwórcom pozwoliłoby obniżyć koszty – mówi Gantner.

Owoce chcą wsparcia

Entuzjazm wobec giełd studzi nieco Witold Boguta, prezes Krajowego Związku Grup Producentów Owoców i Warzyw. – Spółdzielcze giełdy rolne są rozwiązaniem niektórych problemów, w branży owoców i warzyw to rozwiązanie było popularne w Holandii, ale nawet tam większą rolę odgrywają obecnie kontrakty – mówi Boguta. Przyznaje jednak, że ze 140 spółdzielni ogrodniczych działających w 1989 r., które miało 80 proc. rynku i 20-proc. udział w przetwórstwie, dziś zostało 41 spółdzielni i przetwórstwa praktycznie żadnego. Właśnie ten brak był jednym z powodów problemów producentów owoców podczas klęski urodzaju w ostatnie wakacje. Skupy narzucały dowolnie niskie ceny lub półroczne terminy płatności. Ale nawet tu grupy poradziły sobie lepiej. – Grupy współpracują na stałe z przetwórstwem i uzyskiwały wyższe ceny niż rolnicy niezorganizowani – mówi Boguta. Jednak jego zdaniem podstawowym problemem jest brak jasnego politycznego wsparcia, bo skuteczne rozwiązania są już znane, trzeba jedynie je wybrać i wdrożyć.

Choć liczba osób zatrudnionych w rolnictwie pomału rośnie, to coraz mniej jest wśród nich członków spółdzielni. Tymczasem na potrzebę organizacji małych i średnich rolników w większe grupy wskazują i sami producenci, i zewnętrzni eksperci, wreszcie – sam rynek. Na zachodzie Europy w spółdzielniach działa od 60 do nawet 100 proc. rolników.

Niektórzy potrafią

Pozostało 92% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Rolnictwo
Afera w rządzie Ukrainy. Minister podejrzany o kryminalny proceder
Rolnictwo
Polska wspomaga wojenną kasę Rosji importując nawozy. Najwięcej w UE
Rolnictwo
Węgry ograniczą import produktów rolnych z Ukrainy. Rosja zadowolona
Rolnictwo
Największy producent wina Rosji w mackach Kremla. Parodia w sądzie
Rolnictwo
Przybywa zboża z Rosji w Europie. Dojrzewa pomysł na cła