Już po ptasiej grypie

Wyczekany koniec epidemii pozwoli polskim firmom wrócić na rynki Chin, Japonii czy Afryki.

Aktualizacja: 21.07.2017 06:16 Publikacja: 20.07.2017 20:47

Już po ptasiej grypie

Foto: Fotorzepa, Michał Walczak

Czwartek 20 lipca to ważna data dla polskich producentów drobiu. Tego dnia minęły obowiązkowe trzy miesiące kwarantanny od likwidacji ostatniego ogniska ptasiej grypy w Polsce. Będzie więc można wznowić eksport na rynki pozaunijne.

Wirus trafił do nas w grudniu 2016 r. i od razu odbił się na sprzedaży drobiu. Polska jest jego największym producentem w Unii Europejskiej. Wprawdzie ok. 80 proc. mięsa drobiowego eksportujemy na rynki Wspólnoty, ale kraje pozaunijne są coraz ważniejszym odbiorcą, tym bardziej że w Azji czy RPA dobrze sprzedają się części, w których Europa nie gustuje, czyli grzebienie, kurze łapki czy skrzydełka. I te właśnie rynki – Chiny, Japonia, Wietnam, Filipiny, RPA – zamknęły się dla Polaków.

– Na Chiny jeszcze czekamy i negocjujemy – mówi „Rzeczpospolitej" Krzysztof Jażdżewski, zastępca głównego lekarza weterynarii, który nadzoruje negocjacje z krajami importującymi polski drób. – RPA powinna w krótkim czasie zareagować, myślę, że Wietnam też niedługo przywróci eksport. Na razie powoli otwierają się mniejsze rynki, Macedonia, Filipiny, a także Izrael – dodaje.

65 ognisk choroby

W Polsce wykryto 65 ognisk choroby, ostatnie – 20 kwietnia. Kraje unijne stosują regionalizację – wykluczają jedynie import z tzw. strefy zagrożenia, w promieniu 10 km wokół „zarażonej" fermy. – Kilkadziesiąt ognisk brzmi strasznie, ale było to problematyczne jedynie w wypadku państw trzecich – mówi „Rzeczpospolitej" Łukasz Dominiuk, dyrektor generalny Krajowej Rady Drobiarstwa. Kraje spoza UE przyjęły różne strategie. – Chiny stwierdziły, że regionalizacja ich nie interesuje i całkowicie zakazały importu. Białoruś narzuciła regionalizację na poziomie województw, a Zjednoczone Emiraty Arabskie akceptują unijne rozwiązania – wyjaśnia.

Tęsknota za Chinami

Na chińskie rozporządzenie znoszące zakaz importu czeka sześciu polskich eksporterów, którzy już tam wysyłali mięso drobiowe, i ok. 20 kolejnych, którzy są w trakcie wyrabiania zezwoleń. Jednym z nich był Superdrob. – Bardzo się cieszymy na koniec ptasiej grypy – mówi Jan Wolff, dyrektor ds. eksportu. – To był dla nas bardzo ważny rynek. Pod koniec roku prowadziliśmy też rozmowy z Japonią, wszystko było na dobrej drodze – mówi. Japonia także szybko zabroniła eksportu z Polski, więc do kontraktu nie doszło. – Teraz musimy wszystko odbudować, czekamy z niecierpliwością, aż nasze władze doprowadzą do porozumienia z Chinami – mówi.

Na to czeka cała branża. Dlaczego rynki nie zostaną otwarte od razu, od jutra? Krzysztof Jażdżewski informuje, że nie wszystkie kraje znoszą ten zakaz automatycznie, a przez okres wakacji niewiele będzie się działo. – Rozumiem oczekiwania eksporterów, ale muszą pamiętać, że nie zawsze po drugiej stronie jest partner tak samo chętny do rozmów jak my.

W ciągu siedmiu miesięcy polskiej nieobecności na niektóre rynki trafiła już konkurencja. – W RPA jest teraz trudniej, wprowadzili cła dla mięsa z Europy, mocno rozpychają się tam Amerykanie – mówi Łukasz Dominiuk z KRD.

Ani RPA, ani Wietnam czy Japonia jeszcze nie wznowiły importu. Łatwiej może być w Chinach. – Obecnie jedynie trzy państwa mają tam uprawnienia eksportowe. Nie ma kto nas z tego rynku wypchnąć – dodaje Dominiuk.

Wartość polskiego eksportu drobiu od stycznia do kwietnia 2017 r. wzrosła o zaledwie pół procent w porównaniu z blisko 10 proc. wzrostu w tym samym okresie 2016 r.

Czwartek 20 lipca to ważna data dla polskich producentów drobiu. Tego dnia minęły obowiązkowe trzy miesiące kwarantanny od likwidacji ostatniego ogniska ptasiej grypy w Polsce. Będzie więc można wznowić eksport na rynki pozaunijne.

Wirus trafił do nas w grudniu 2016 r. i od razu odbił się na sprzedaży drobiu. Polska jest jego największym producentem w Unii Europejskiej. Wprawdzie ok. 80 proc. mięsa drobiowego eksportujemy na rynki Wspólnoty, ale kraje pozaunijne są coraz ważniejszym odbiorcą, tym bardziej że w Azji czy RPA dobrze sprzedają się części, w których Europa nie gustuje, czyli grzebienie, kurze łapki czy skrzydełka. I te właśnie rynki – Chiny, Japonia, Wietnam, Filipiny, RPA – zamknęły się dla Polaków.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Rolnictwo
Polska wspomaga wojenną kasę Rosji importując nawozy. Najwięcej w UE
Rolnictwo
Węgry ograniczą import produktów rolnych z Ukrainy. Rosja zadowolona
Rolnictwo
Największy producent wina Rosji w mackach Kremla. Parodia w sądzie
Rolnictwo
Przybywa zboża z Rosji w Europie. Dojrzewa pomysł na cła
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Rolnictwo
Putin zawłaszcza jeden z największych agroholdingów w Rosji. To biznes z USA