Układ warszawski

Były urzędnik ujawnia patologie w stołecznym ratuszu. Zeznania to spory kłopot dla prezydent miasta.

Aktualizacja: 26.06.2017 22:02 Publikacja: 26.06.2017 19:45

Gertruda Jakubczyk-Furman, naczelnik jednego z wydziałów w Ratuszu, odmówiła zeznań przed komisją. U

Gertruda Jakubczyk-Furman, naczelnik jednego z wydziałów w Ratuszu, odmówiła zeznań przed komisją. Ukarano ją 3 tys. zł grzywny.

Foto: PAP, Leszek Szymański

Komisja weryfikacyjna ds. reprywatyzacji przesłuchała pierwszego świadka – byłego urzędnika Biura Gospodarowania Nieruchomościami (BGN) w stołecznym urzędzie – i wzięła pod lupę jedną z najbardziej kontrowersyjnych decyzji reprywatyzacyjnych.

Krzysztof Śledziewski odkrył przed komisją kulisy urzędniczych działań. – Było polecenie, by wydawać 300 decyzji reprywatyzacyjnych rocznie, ratusz wolał zwracać, niż wypłacać odszkodowanie – zeznawał.

Komisja pytała m.in. o zwrot działek przy ul. Twardej 8 i 10 (dawny adres Twarda 10) w Warszawie, gdzie mieściło się jedno z najlepszych w stolicy gimnazjów – wyrzucono je, gdy w 2014 r. wydano decyzję reprywatyzacyjną korzystną dla „handlarza roszczeń" Macieja M. – Nie jest normalne, że szkoła jest przenoszona przed wydaniem decyzji reprywatyzacyjnej. Był to jedyny taki przypadek – mówił Śledziewski.

Maciej M. od maja ma prokuratorskie zarzuty w związku z tą reprywatyzacją i siedzi w areszcie. Z zeznań Śledziewskiego wynika, że był on w ratuszu częstym gościem. – Denerwował się, gdy coś szło nie po jego myśli. Gdy nie było mnie przy biurku, dzwonił do pani naczelnik. Gdy nie było jej – prosto do dyrektora. Dzwonił, nagabywał, zależało mu, żeby było szybko – zeznał Śledziewski, dodając, że „panowie M. (ojciec i syn – red.) byli bardzo skuteczni".

Przejmując grunty, w stolicy stosowano metodę „na kuratora". Tak było w sprawie działek przy Twardej – kuratorem, o którego mieli wnioskować rzekomi spadkobiercy z USA i Kanady, był w tym przypadku prawnik z Karaibów.

Były urzędnik ratusza twierdził, że działania kuratorów budziły jego wątpliwości, a temat był wielokrotnie sygnalizowany przełożonym.

– Pojawiły się oceny, że to idzie coraz dalej i wkrótce to „wszystko walnie", bo idea reprywatyzacji jest wypaczana – zeznawał Śledziewski, dodając, że do jego przełożonych i biura prawnego należały decyzje, by „powiedzieć stop" .

Z relacji świadka wynika, że władze stolicy miały świadomość, że istnieje grupa ludzi traktująca reprywatyzację „biznesowo". – O tym wiedzieli wszyscy, którzy widzieli dokumenty – mówił Śledziewski. Dodawał, że decyzje zwrotowe „zapadały na poziomie szefa Biura Gospodarki Nieruchomości (BGN) czy prezydent miasta".

Choć Hanna Gronkiewicz-Waltz nie podpisywała osobiście decyzji reprywatyzacyjnych, to – według Śledziewskiego – w co najmniej jedno postępowanie ingerowała, ,„życząc" sobie zmiany decyzji BGN. Chodziło – jak mówił świadek – o nieruchomość u zbiegu al. Solidarności i Towarowej w Warszawie, gdzie prezydent miała wyrazić niezadowolenie, że Biuro wydało decyzję odmowną. Z tego powodu dyrektor BGN miał nawet usłyszeć od prezydent: „zawiodłam się na panu".

Były urzędnik zeznał także, że prezydent zażyczyła sobie, by skserować jej akta dotyczące kamienicy przy ul. Noakowskiego 16 (jej część odziedziczył mąż Gronkiewicz-Waltz).

– To nieprawda, że kiedykolwiek ingerowałam w postępowania reprywatyzacyjne – Hanna Gronkiewicz-Waltz odpierała zarzuty na Twitterze i powtórzyła, że nie stawi się przed komisją, ponieważ ta „jest niekonstytucyjna".

– Na Twitterze jest łatwiej niż odpowiedzieć na pytania – komentował przewodniczący komisji, wiceminister sprawiedliwości Patryk Jaki, dodając, że już zeznania pierwszego świadka pokazują, dlaczego prezydent „tak bardzo boi się stawić przed komisją".

W poniedziałek zeznań przed komisją odmówiła Gertruda Jakubczyk-Furman, naczelnik jednego z wydziałów w ratuszu. Ukarano ją grzywną w wysokości 3 tys. zł.

– Komisja weryfikacyjna ds. reprywatyzacji to „sąd ludowy", działa po to, żeby bić pianę polityczną – komentował pierwszy dzień przesłuchań poseł Marcin Kierwiński z PO.

Jan Śpiewak, warszawski radny, który ujawnia patologie reprywatyzacji, jest pod wrażeniem zeznań świadka Krzysztofa Śledziewskiego. – Jeśli te informacje są prawdziwe, to mamy dowody na działanie na szkodę samorządu i Skarbu Państwa w sprawach prywatyzacyjnych w Warszawie. Nie na brak nadzoru, jak sądziliśmy, ale na celowe działanie – ocenia Śpiewak.

Jego zdaniem zeznania byłego urzędnika wprost obciążają Hannę Gronkiewicz-Waltz.

– Pani prezydent zażyczyła sobie, żeby skserować jej akta Noakowskiego 16. To znaczy, że była sędzią we własnej sprawie i mijała się z prawdą, zapewniając, że na temat nieruchomości rodziny męża nie miała wiedzy, bo się nie interesowała – wskazuje Śpiewak.

– Obraz reprywatyzacyjnych patologii jest jeszcze smutniejszy, niż się wydawało. Przez nadużycia cierpieli ludzie, a władze nic z tym nie robiły – mówi Karol Perkowski ze stowarzyszenia Wolne Miasto Warszawa.

O skali nadużyć reprywatyzacyjnych w stolicy świadczą także toczące się w prokuraturach śledztwa – jest ich blisko sto.

Komisja weryfikacyjna ds. reprywatyzacji przesłuchała pierwszego świadka – byłego urzędnika Biura Gospodarowania Nieruchomościami (BGN) w stołecznym urzędzie – i wzięła pod lupę jedną z najbardziej kontrowersyjnych decyzji reprywatyzacyjnych.

Krzysztof Śledziewski odkrył przed komisją kulisy urzędniczych działań. – Było polecenie, by wydawać 300 decyzji reprywatyzacyjnych rocznie, ratusz wolał zwracać, niż wypłacać odszkodowanie – zeznawał.

Pozostało 92% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Kraj
Śląskie samorządy poważnie wzięły się do walki ze smogiem
Kraj
Afera GetBack. Co wiemy po sześciu latach śledztwa?
śledztwo
Ofiar Pegasusa na razie nie ma. Prokuratura Krajowa dopiero ustala, czy i kto był inwigilowany
Kraj
Posłowie napiszą nową definicję drzewa. Wskazują na jeden brak w dotychczasowym znaczeniu
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Kraj
Zagramy z Walią w koszulkach z nieprawidłowym godłem. Orła wzięto z Wikipedii