Chmielna 70 może wrócić do handlarzy roszczeń. Duński zwrot w sprawie

Przedwojenny właściciel działki jednak nie był Duńczykiem. Czy cenne grunty przy placu Defilad wrócą do kupców roszczeń?

Aktualizacja: 22.06.2020 13:25 Publikacja: 21.06.2020 17:46

Zwrot Chmielnej 70 to najgłośniejsza afera reprywatyzacyjna w Warszawie

Zwrot Chmielnej 70 to najgłośniejsza afera reprywatyzacyjna w Warszawie

Foto: Rzeczpospolita/ Robert Gardziński

Jan Henryk Holger Martin nigdy nie był naszym obywatelem. I choć w 1917 r. starał się o obywatelstwo, nie otrzymał go – twierdzi Ministerstwo Imigracji i Integracji Królestwa Danii w piśmie do Jakuba Rudnickiego, byłego urzędnika stołecznego ratusza. To on osiem lat temu wydał decyzję o zwrocie majątku po Martinie, warszawiaku o duńsko-niemieckich korzeniach. Dziś jest o to oskarżony i grozi mu do dziesięć lat więzienia.

Odpowiedź z Danii kładzie nie tylko prokuratorskie oskarżenie, ale i wskazuje na to, że Warszawa będzie musiała oddać działkę nowym właścicielom.

Będzie zmiana?

Kontrowersyjny zwrot Chmielnej 70 położonej w centrum stolicy, obok Pałacu Kultury i Nauki, to najgłośniejsza afera reprywatyzacyjna w Warszawie. W jej efekcie stanowiska stracili m.in. szef BGN Marcin Bajko i wiceprezydent Jarosław Jóźwiak.

Sprawa zaczęła się w 2012 r., kiedy Jakub Rudnicki, wtedy wicedyrektor Biura Gospodarki Nieruchomościami ratusza wydał grunt w ramach reprywatyzacji trzem nowym właścicielom, którzy roszczenia do działki wcześniej odkupili od spadkobierców Martina. To adwokat Grzegorz M., biznesmen Janusz P., i Marzena K. (wówczas urzędniczka Ministerstwa Sprawiedliwości). Rudnicki uznał, że choć Holger miał duński paszport, to był Polakiem – dlatego nie poczekał na odpowiedź Ministerstwa Finansów, czy przyjął on odszkodowanie dla cudzoziemców w ramach układu indemnizacyjnego z Danią. Ta wiedza przyszła dopiero w 2016 r. – okazało się, że Holger był na liście cudzoziemców, którym przyznano odszkodowanie za majątek pozostawiony w Polsce – właśnie za „Chmielną 70”.

Prokuratura Regionalna we Wrocławiu, po publikacji „Gazety Wyborczej”, uznała, że działka nigdy nie powinna być zreprywatyzowana – bo Holger Martin był Duńczykiem i na mocy układu indemnizacyjnego już dostał zapłatę za grunt zabrany mu przez państwo.

W 2018 r. Rudnicki został oskarżony o niedopełnienie obowiązków i korupcję, a nowi właściciele m.in. o oszustwo i korupcję. Prokuratura twierdzi, że za wydanie niekorzystnej dla Skarbu Państwa decyzji miał wziąć wartą 2,5 mln zł łapówkę.

Zawiłe losy Martina

Jakub Rudnicki wyszedł z aresztu w styczniu 2019 r., jego proces o zwrot Chmielnej trwa w Sądzie Okręgowym w Warszawie. Twierdzi, że wydał właściwą decyzję i – według naszej wiedzy – wynajął m.in. duńską kancelarię prawną, a ta przetrząsnęła międzynarodowe archiwa, wyjaśniając losy rodziny Holgerów.

Jaki jest efekt poszukiwań? Jan Henryk Holger Martin urodził się 1 grudnia 1890 r. w Warszawie (ojciec był Prusakiem, urodzonym w Kopenhadze, matka Dunką), rok później jego rodzina przeniosła się z Warszawy do Kalisza, gdzie jego ojciec miał fabrykę.

Rzeczywiście Jan Henryk uciekł przez komunistycznymi prześladowaniami w 1948 r. do Danii, posługując się duńskim dowodem tożsamości i dlatego został potraktowany jako obywatel duński – świadczyć ma o tym specjalny stempel.

Tyle że 11 maja 2020 r. Ministerstwo Imigracji i Integracji Królestwa Danii poinformowało w piśmie Rudnickiego, że Jan Henryk Holger Martin nie był nigdy obywatelem Danii. Urzędnicy ustalili, że w 1917 r. Martin, będąc w Kopenhadze, złożył wniosek o przyznanie mu obywatelstwa, postępowanie prowadziło Ministerstwo Spraw Wewnętrznych – ale sprawę umorzono. Ministerstwo imigracji podkreśliło też, że jest nieprawdopodobne, by otrzymał obywatelstwo w drodze naturalizacji lub poprzez urodzenie (bo urodził się w Warszawie). Skąd więc miał duński paszport? Wystawił mu go Konsulat Generalny Danii w Berlinie w 1912 r.

Holger Martin zmarł w 1957 r. w Kopenhadze, jest pochowany w Warszawie. Nigdy nie zrzekł się polskiego obywatelstwa – gdyby to zrobił, stałby się bezpaństwowcem i mógłby dostać duńskie obywatelstwo.

37 tys. duńskich koron

Dlaczego sprawa narodowości Martina jest kluczowa? Dopiero w 2016 r. polskie Ministerstwo Finansów otrzymało skany dokumentów z Danii ws. odszkodowań dla obywateli duńskich za ich majątek pozostawiony w Polsce po wojnie (decyzja ratusza o zwrocie była więc przedwczesna). Z dokumentów tych wynikało, że rząd duński przyznał Martinowi ok. 37 tys. duńskich koron odszkodowania. Tyle że on ich nie przyjął, środki trafiły na specjalne konto w Narodowym Banku Danii. Dziś się okazuje, że w ogóle nie powinien starać się o odszkodowanie, bo nie był cudzoziemcem.

Informacja, którą Rudnicki otrzymał 22 maja tego roku od duńskiego ministerstwa, wywraca do góry nogami dotychczasowe tezy i decyzje – Ministerstwa Finansów, prokuratury i komisji weryfikacyjnej.

Czy prokuratura weryfikowała kwestię obywatelstwa Holgera Martina w rejestrach Danii, jak zrobił to Rudnicki?

Prok. Katarzyna Bylicka, rzeczniczka wrocławskiej Prokuratury Regionalnej, zapewnia nas, że „prokuratura czyniła ustalenia w (tych) kwestiach”. – Nie informujemy o ich wynikach, bowiem prokurator w postępowaniu przed Sądem Okręgowym w Warszawie nie przedstawił jeszcze pełnego stanowiska – tłumaczy.

W październiku 2016 r. minister rozwoju i finansów wydał decyzję o przejściu na rzecz Skarbu Państwa dwóch trzecich prawa własności nieruchomości Chmielna 70, a skargi od tej decyzji nowych użytkowników zostały oddalone przez WSA w Warszawie w czerwcu 2018 r. (wyrok jest nieprawomocny). – Tego rodzaju decyzja mogła zapaść wyłącznie wobec nieruchomości, której właścicielem był obcokrajowiec – podkreśla prok. Bylicka.

Co na to Rudnicki? – Wszystkie zgromadzone dokumenty dotyczące losów rodziny Martinów złożę w sądzie. Decyzję o zwrocie Chmielnej 70 wydałem zgodnie z prawem – twierdzi. -  Martin nigdy nie był obywatelem Danii, gdyż takie były przepisy duńskiego prawa, czy to się komuś podoba, czy nie. Takie jest ostateczne stanowisko duńskiej administracji rządowej - dodaje Rudnicki.

Jeśli sąd uzna jego nowe dowody, działka przy ul. Chmielnej 70 wróci do trójki nowych właścicieli, którzy kupili do niej roszczenia.

Jan Henryk Holger Martin nigdy nie był naszym obywatelem. I choć w 1917 r. starał się o obywatelstwo, nie otrzymał go – twierdzi Ministerstwo Imigracji i Integracji Królestwa Danii w piśmie do Jakuba Rudnickiego, byłego urzędnika stołecznego ratusza. To on osiem lat temu wydał decyzję o zwrocie majątku po Martinie, warszawiaku o duńsko-niemieckich korzeniach. Dziś jest o to oskarżony i grozi mu do dziesięć lat więzienia.

Odpowiedź z Danii kładzie nie tylko prokuratorskie oskarżenie, ale i wskazuje na to, że Warszawa będzie musiała oddać działkę nowym właścicielom.

Pozostało 90% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Kraj
Ćwiek-Świdecka: Nauczyciele pytają MEN, po co ta cała hucpa z prekonsultacjami?
Kraj
Sadurska straciła kolejną pracę. Przez dwie dekady była na urlopie
Kraj
Mariusz Kamiński przed komisją ds. afery wizowej. Ujawnia szczegóły operacji CBA
Kraj
Śląskie samorządy poważnie wzięły się do walki ze smogiem
Kraj
Afera GetBack. Co wiemy po sześciu latach śledztwa?