Podczas gdy charakteryzujące ideologię gender twierdzenie o pochodzeniu przemocy z konfliktu tradycyjnych społeczno-kulturowych ról płciowych należy uznać za empirycznie sfalsyfikowane, to teza o rodzinie chroniącej przed patologią od lat potwierdza się w niezliczonych badaniach. Statystyki Departamentu Sprawiedliwości nt. przemocy partnerskiej w USA prowadzone w 2010 r. wykazały, że niezamężne kobiety są 4 razy bardziej narażone na przemoc ze strony partnera niż kobiety pozostające w związku małżeńskim, a w przypadku niezamężnych kobiet mieszkających z dziećmi przemoc ze strony partnera występowała ponad 12-krotnie częściej niż w przypadku mężatek. Czwarte Narodowe Badanie nt. Przemocy i Zaniedbań w USA z 2010 roku potwierdziło natomiast, że dziecko wychowywane przez biologicznych rodziców pozostających w związku małżeńskim jest ofiarą przemocy fizycznej, seksualnej i emocjonalnej ponad dziesięciokrotnie rzadziej niż dziecko pod opieką samotnego rodzica i jego partnera oraz pięciokrotnie rzadziej niż dziecko, którego rodzice nie są w związku małżeńskim. Również polskie i węgierskie badania potwierdzają, że silne więzi rodzinne stanowią istotne czynniki chroniące przed przemocą, alkoholizmem, narkomanią. Wbrew sugestii red. Michała Płocińskiego, to zatem nie teza o monopolu związków nieformalnych na przemoc, ale udokumentowana wiedza o małżeństwie jako instytucji systemowo chroniącej przed przemocą, stanęły u podstaw projektu Konwencji. A szerzej, u podstaw konstytucyjnej zasady ochrony małżeństwa i rodziny.
Wyniki tych badań powinny stanowić poważny argument za poszukiwaniem najlepszych metod ochrony życia rodzinnego poprzez wzmocnienie realizacji konstytucyjnych gwarancji autonomii rodziny, ochrony małżeństwa i rodzicielstwa. Dlatego z inicjatywy Marka Jurka eksperci Ordo Iuris przygotowali projekt Konwencji Praw Rodziny. Chroni rodzinę przed instytucjami takimi, jak niemiecki Jugendamt lub norweski Barnevernet, wprowadza imponujący katalog środków ochrony przed przemocą, ogranicza alienację rodzielską podkreślając prawo dziecka do kontaktu z obojgiem rodziców. Zakazuje dyskryminacji rodzin wielodzietnych i matek – w tym tych, które wykonują niezarobkową pracę wychowawczą – oraz potwierdza pierwszeństwo rodziców w systemie edukacji.
Od homomałżeństw do poligamii
Jednak ze szczególną krytyką red. Płocińskiego spotkała się ochrona, przede wszystkim dzieci, przed konsekwencjami prawnej instytucjonalizacji relacji homoseksualnych, poligamicznych i kazirodczych. Zjawiska te łączy wspólny mianownik: podważenie konstytucyjnej tożsamości małżeństwa, stanowiącego fundament rodziny optymalnie realizującej funkcje prokreacyjne, socjalizacyjne, kulturowe i opiekuńczo-zabezpieczające. Chociaż dyskusja na ten temat bywa w kręgach akademickich tłumiona ze względów ideologicznych, poważne i prowadzone na szerokich próbach badania empiryczne – jak te zrealizowane w USA przez prof. Marka Regnerusa – potwierdzają, że wychowanie dzieci w „nowych typach związków" nie pozostaje bez wpływu na ich integralny rozwój. O czym często zapominamy, nie tylko relacje homoseksualne walczą obecnie o uprzywilejowywanie równe z małżeństwem. Prawo wielu krajów Europy nie penalizuje związków kazirodczych, a w pewnych sytuacjach w Szwecji czy Holandii można uzyskać zgodę na uznanie takiej relacji za małżeństwo. Postulat taki był również formułowany w Polsce, by wspomnieć publicystykę Jana Hartmana sprzed czterech lat. Słusznie też zauważył Prezes Sądu Najwyższego USA John Roberts, który w głosie odrębnym do wyroku Obergefell v. Hodges wskazał, że rozumowanie prowadzące do uznania za małżeństwo relacji homoseksualnej z tą samą siłą prowadzi do uznania za prawo podstawowe związku poligamicznego. Te argumentację poparli sędziowie Clarence Thomas i Antonin Scalia.Postulaty zrównania z małżeństwem związków poligamicznych już dzisiaj można usłyszeć ze strony środowisk muzułmańskich Francji i Szwecji.
Zapisane w projekcie Konwencji Praw Rodziny środki ochrony rodziny i małżeństwa, konstytucyjnie definiowanego jako związek kobiety i mężczyzny, służą empirycznie zweryfikowanej ochronie przed przemocą i patologiami. Zarazem w pełni wyrastają z liberalnej konstytucji 1997 roku, chroniącej tak małżeństwo, jak i autonomię rodziny, co świadczy niezbicie o umiarkowanym charakterze projektu. Co więcej, Konwencja Praw Rodziny może stać się skutecznym narzędziem wzmacniającym konserwatywną, kulturową tożsamość Europejską naszego regionu, w duchu założeń wyrażonych niedawno przez Wiktora Orbana w Tusnádfürdő, który zdefiniował ją jako ochronę tradycyjnego modelu rodziny oraz prawo do narodowej i chrześcijańskiej tożsamości. Konwencja Praw Rodziny, spójna z systemami konstytucyjnymi wielu krajów Europy Środkowej, potwierdzająca prawa rodziny, tak bliskie Polakom i naszym sąsiadom, może stać się dzisiaj platformą budowy kulturowego porozumienia dla nowej ery naszego regionu oraz nadzieją dla reszty Europy.
Jak się wydaje, propozycja tak mocno osadzona w porządku konstytucyjnym może być powodem do dumy dla zdrowego konserwatyzmu, chroniącego i rozwijającego ustrojowe wartości i zasady w oparciu o weryfikowalne empirycznie założenia.